Rozdział 2

7.6K 285 12
                                    

Spoglądał kątem oka na szatynkę, która jeszcze chwilę temu siedziała z nim w samochodzie. Wchodziła powoli po schodach, trzymając się jedną ręką poręczy. Otworzyła drzwi budynku kluczem, który wyciągnęła z torebki, a zaraz po otwarciu, zniknęła za nimi. Nie odwróciła się nawet, aby zobaczyć, czy odjechał. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że przez ten czas obserwował dokładnie każdy jej ruch. Chciał się dowiedzieć, co nią kieruję. Pierwszy raz był w takiej pozycji, żadna dziewczyna nigdy nie zachowywała się tak względem jego. Wydawała się tajemnicza. Miała w sobie coś, co go zaciekawiło, coś co sprawiło, że chciał ją mimo wszystko bliżej poznać. Kiedy pierwszy ją ujrzał, gdy weszła do jego biura, zdawało się, że jest nieśmiała, niepewna siebie, niewinna, jednak teraz wydaje się, jakby to wszystko było tylko pozorami. Po rozmowie z nią może stwierdzić, że nie jest taka, jak myślał na początku. Miał wrażenie, jakby była otwartą kartą, nie kryła się ze swoją opinią, mówiła wszystko, co myślała. Wydawało się, że nie zamierza kłamać w żadnej sprawie, nawet gdyby jej słowa kogoś zraniły. Najbardziej zdziwiło go to, że jako jedyna nie traktuje go jak kogoś, kto jest sławny, bogaty, wart aprobaty. Było to coś innego. Od zawsze każdy dobierał słowa w rozmowie z nim, wszystko było przemyślane. Tylko Harry potrafił powiedzieć mu, że robi coś źle, jednak on był dla niego jak brat. To było coś innego. Ona mimo, że pracowała dla niego i to był jej pierwszy dzień, zaryzykowała swoim stanowiskiem i powiedziała prawdopodobnie coś, co cała reszta bała się powiedzieć. Z jednej strony był jej wdzięczny, ponieważ dzięki jej słowom zrozumiał, że to na co pracował, nie było warte uwagi. Tkwił w czymś, co nie miało przyszłości. Długo miał w myślach jej słowa. Musiał przemyśleć wszystko i dostrzec prawdę.

Uśmiechnął się pod nosem, kiedy został już sam i pojechał dalej. Czuł się trochę winny, że w swoich myślach miał jakąś inną dziewczynę, która nie była Cami, jednak nie mógł zaprzeczyć, że utknęła w jego myślach. Całą drogę rozmyślał nad nowym projektem. Od razu skierował się do "Wood Company", chociaż już jak reszta powinien udać się w stronę swojego domu, jednak chciał jeszcze coś zrobić. Musiał zatwierdzić projekt i stworzyć prezentację, którą zaprezentuje SmithCom jutrzejszego dnia. Chciał już wszystko mieć z głowy i zrobić w końcu jakiś krok do przodu. Dojeżdżając na miejsce, w pierwszej kolejności, wszedł do swojego biura. Usiadł na krześle, otworzył laptopa i zaczął pisać. Słowa same przychodziły mu do głowy, miał wrażenie, że tym razem będzie to udany pomysł. Napisał wszystko to, co chciał przekazać w rozmowie z nowymi klientami, umówił się z nimi na wideokonferencję jutro rano, wykonał telefon już w samochodzie, kiedy zdecydował, co chce im zaprezentować tym razem. Nie chciał przedłużać dłużej tej niepewności. Chciał już mieć za sobą całe te formalności.

Kiedy w skupieniu zapisywał wszystkie najpotrzebniejsze informacje, usłyszał dzwonek swojego telefonu. Wyciągnął sprzęt z kieszeni marynarki i spojrzał na wyświetlacz. Była to Camila. Wcisnął czerwoną słuchawkę, jednak po chwili znowu zaczął dzwonić. Wziął go do ręki po tym, jak odłożył go na biurku tuż przed sobą i tym razem odebrał. Przyłożył urządzenie do ucha, a zaraz usłyszał głos dziewczyny.

— Jedziesz już? Chciałabym spędzić dzisiaj z tobą wieczór. Tęsknię  — mówiła spokojnie.

— Prawdopodobnie wrócę późno. Mam jeszcze wiele do zrobienia, ale postaram się wyrobić.

— Dawno nie byliśmy gdzieś razem. Musimy trochę pogadać, brakuje mi ciebie.

Spojrzał na zegarek. Wiedział, że praca zajmie mu jeszcze trochę czasu. Wątpił, że zdąży o normalnej porze. Prawdopodobnie, gdy wróci, ona będzie już spała.

— Napiszę, jak będę jechał  — powiedział, nie dając jej żadnych nadziei na wspólne spędzenie wieczoru.

— Czekam.

Umowa o pracęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz