Vérité/Verum

2.2K 280 12
                                    

Sebastianie,
Czytam Twoje listy i jest mi niezmiernie przykro, że uważasz mnie za zbiega i tchórza, a przynajmniej tak to interpretuję.
Rozumiem, że na przestrzeni lat mogłeś w różny sposób odebrać moje nagłe ODEJŚCIE i na Twoim miejscu pewnie rozumowałbym tak samo, bo jak wytłumaczyć zaginięcie z dnia na dzień osoby, która była strzeżona przez samego diabła?
Prawda jaką Ci wyjawię nie jest ani moją winą, a napewno nie jest twoim błędem. Moje nagle zniknięcie i zerwanie wszelkich kontaktów z Tobą ma bardzo proste wytłumaczenie.
Ja NIE ŻYJĘ.
Jestem duchem?
Być może, choć ciężko tłumaczyć mi to na ludzkie rozumowanie, bo świat w którym aktualnie się znajduje nie jest znany człowiekowi.
Tkwię w próżni. Jestem w miejscu zawieszenia, gdzie żywe istoty nie mają prawa wstępu, a nadnaturalne kiedyś tu trafią.
TUTAJ nie mam swojego tytułu, majątku, a nawet zostałem pozbawiony ciała, które zżerane przez robactwo jest pochowane w Katedrze, gdzie zostawiałeś swoje listy.
Jedyne co mi pozostało to świadomość i wspomnienia z mojego krótkiego, lecz intensywnego życia.
Dlaczego wcześniej nie odpowiedziałem?
Nie dałem Ci długo wyczekiwanego znaku, o który nie raz prosiłeś?
Odpowiedź znów jest banalna, NIE MOGŁEM.
ON, ten który jako jedyny miał na tyle mocy by zatrzeć ślady swojej zbrodni przed Tobą, zakazał mi kontaktowania się z moim demonem.
Moje prośby, tłumaczenia i krzyki nie robiły na NIM najmniejszego wrażenia, a gdy zrozumiał, że w niedługim czasie podzielisz mój los pozwolił mi nareszcie Ci odpisać.
Te słowa są odpowiedzią, a zarazem powitaniem wysłanym przeze mnie.
Odnosząc się do treści jaką dane mi było przeczytać, tak, miałeś rację.
Wtedy na Ziemi nieświadomie zakochałem się w Tobie, przez co obaj płacimy nadrzędną wartością-życiem.
Mylnie odebrałem KAŻDY Twój sygnał, tym samym skazując się na wieczne potępienie i okrutne oddzielenie mnie od lokaja, Sebastianie.
Po czasie zrozumiałem, że odczuwam TĘ więź, a nie miłość. Doskonale rozumiem problem w wytłumaczeniu NASZEJ relacji, ponieważ dopiero długi pobyt w tym niezwykłym miejscu, jeżeli mogę tak nazwać nicość, uświadomił mnie, że twoje intencje i uczucia są identyczne do tego, co sam odczuwałem , ale i tak żyłem złudnym wierzeniem w 'ludzkie', romantyczne uczucie.
Pozwoliłeś mi prawdziwie, nie człowieczo Cię pokochać i nie boję się nazywać tego wprost, ponieważ teraz wiem jak to wygląda.
Zobaczyłem co dla mnie poświęciłeś stając się moim zbawcą. Jako jedyny odpowiedziałeś na moje modlitwy i to będę pamiętał przez całą wieczność. Czyni Cię to kimś wyjątkowym i ważnym w moich oczach, których na marginesie, zostałem pozbawiony.
Jestem zadowolony z Twojej służby i oddania, a także z tego, że zachowałeś o mnie pamięć opiekując się moją spuścizną.
Chciałbym Cię zobaczyć i nie.
Smuci mnie fakt, że pojawisz się TU w niedługim czasie.
Moim zdaniem pobyt na Ziemi ze mną wpłynął na Ciebie mocniej niż Ci się wydaje i dlatego bliski końca odczuwasz skrajne emocje, ty w ogóle coś odczuwasz!
Chyba właśnie twoje odmienione 'ja' jest kolejnym powodem, dlaczego tutaj trafiliśmy, a w tym przypadku mój udział też jest znaczny, więc nie mam do NIEGO pretensji i rozumiem jego troskę o Ciebie.
Chciałbym osobiście wyrazić moje ubolewanie nad wyrokiem na nas wydanym przez rodzica.
Nigdy nie wspominałeś, że Twój Ojciec jest tym, który 'niesie światło*'.
Podobieństwo między wami jest znikome, a Ty jesteś bardziej ludzki od NIEGO za co Cię kocham.
Nie wyglądasz, ani nie obnosisz się ze swoją wielkością, Książę, co chyba jest u Ciebie normą bo Tata na to narzekał.
Jego zdaniem takie istoty jak ja powinny drżeć na dźwięk Twojego prawdziwego imienia, ale Ty nigdy taki nie będziesz.
Twoja matka była człowiekiem.
Ty w połowie jesteś człowiekiem.
To dlatego odczuwasz emocje, potrafisz przebaczać, płakać, a także śmiać się, choć demoniczna natura jest czasami silniejsza, gdy kpiący uśmiech i zirytowane spojrzenie wystąpią na tej piekielnie przystojnej twarzy.
W tym zawieszeniu jesteś dla mnie odskocznią i jedynym ratunkiem.
Niechętnie odliczam dni do naszego ponownego spotkania. Próbuję przekonać Ojca o uniewinnienie Cię i wynegocjować Twoją dalszą egzystencję między wymiarami.
Sebastianie, kocham Cię, a moja dusza nie została splamiona krwią, tylko ukryta.
Gdzieś tam czeka na Ciebie, tak jak ja na tym pustkowiu.

Twój panicz,
Ciel.

______________________
*łac. Lucis-dopełnienie (od lux-światło), Ferre-nieść

6.79 | S E B A C I E L |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz