1

77 5 4
                                    

Ogromny stan mojego szczęścia i uniesienia może opisać tylko jedno słowo: Londyn. Po roku zbierania pieniędzy w końcu tu jestem i przy okazji odwiedzę moja przyjaciółkę Rose. Z urodzenia jestem Ukrainką więc wyjazd do tak różnego kraju od mojego to po prostu spełnienie marzeń. Mam plany najpierw Londyn, a potem Stany, Los Angeles gdzie mam zamiar uczęszczać do szkoły filmowej. W tym roku kończę szkołę, po czym od razu chcę wyjechać i stwierdziłam, że Londyn będzie dobry zanim się rzucę na głęboką wodę.

Mam dziewiętnaście lat w tym roku, a muszę przyznać, że wcale nie wyglądam. Mam długie blond włosy, niebiesko-zielone oczy, lekko zadarty nos i blada cerę. Rok temu wyszłam z bulimii i jeszcze nie zdążyłam nadrobić straconych kilogramów, ale bardzo się staram. Przez to wszytko jestem dosyć szczupła, ale postanowiłam szybko to zmienić, bo przecież potrzebuję parę kształtów tu i tam. Jeżeli chodzi o mój wzrost to jest to raczej przeciętne metr sześćdziesiąt sześć.

Wracając do mojej przyjaciółki, która jest jednym z powodów mojego pobytu tutaj. Kiedy Pan Thompson miał jedenaście lat ktoś pod dom jego rodziców podrzucił w wiklinowym koszyku dziecko z karteczką, żeby się nim zaopiekowali. Tym dzieckiem była Rose, a zaopiekował się nią starszy brat mężczyzny, u którego mam pracować. Z opowiadań Nory wychodzi na to, że mama dziewczynek, których miałam być nianią jest straszną suką w dodatku tak kobieta złapała jej wujka na dziecko, a gdy dowiedziała się, że jest z drugim w ciąży to chciała je od razu usunąć. Na szczęście jej wujek na to nie pozwolił i gdy tylko urodziła się Lilo, odbył się rozwód, a pan Thompson otrzymał pełnoprawną opiekę nad dziećmi. Thompsonowie mieszkają częściowo w Ameryce i Anglii. Te wakacje postanowili spędzić w Europie i potrzebują opiekunki do dzieci. W tym momencie zjawiam się ja. Dziewczyna, która szuka pracy, bo potrzebuje pieniędzy.

Dogadam się tak z moją szkołą, że wszystkie egzaminy już mam zaliczone tylko potem będę musiała na chwilę wrócić i odebrać świadectwo. Z tego co mówiła mi moja przyjaciółka ona teraz niedługo wyjeżdża na jakiś obóz na trzy tygodnie, więc jej wuj potrzebuje tym bardziej mojej pomocy, ponieważ tak jak to jest na miejscu, to czasami jest w stanie mu pomóc.

Rose miała jeszcze zajęcia w szkole plastycznej dlatego nie mogła odebrać mnie z lotniska. Uspokoiłam ją mówiąc, że sam trafię byle tylko mi podała adres, a ona obiecała, że będzie już na mnie czekać w mieszkaniu. Tak też zrobiłyśmy. Ale już wcześniej sobie zdecydowałam, że jako pierwszy punkt mojego pobytu w Anglii będzie napięcie się jakieś herbaty, obojętnie jakiej, byle dobrej. Tak więc ja ze słuchawkami na uszach i moją duża walizka ruszyłam w stronę parku, w którym to ponoć było stoisko z ciepłymi napojami i jak to mówiła moja przyjaciółka "najlepszą herbatą w całym Londynie". Po chwili błądzenia w końcu znalazłam mój upragniony cel. Na pytanie co podać odpowiedziałam po prostu najlepszą herbatę jaką macie. Oczywiście musiałam powtórzyć to z dwa razy, bo stety albo niestety mój akcent jest bardzo, bardzo silny przez co ludzie często mają problemy ze zrozumieniem mnie, ale się tym absolutnie nie zrażałam. Przynajmniej jak powiem coś niemiłe i ktoś mnie nie zrozumie to zawsze mogę jakoś z tego wybrnąć.

Z ciepłym, panującym napojem odwróciłam się, żeby w końcu znaleźć mieszkanie przyjaciółki. Niestety nie zdążyłam przejść dziesięciu metrów kiedy wpadł na mnie wysoki mężczyzna. Na szczęście mój napój miał na sobie to ochronne wieczko więc żadnemu z nas nic się poważnego nie stało. Co nie zmienia faktu, że palant mógłby bardziej uważać. Kiedy podniosła na niego wzrok musiałam przyznać, że był to przystojny palant. Bardzo wysoki, ciemne włosy i czekoladowe oczy robiły jednak swoje. W dodatku miał o kilka odcieni ciemniejszą cerę. Na jego twarzy mogłam zobaczyć delikatny zarost, ale nie taki, który by wynikał z zaniedbania, tylko taki, który jest częścią jego stylu bycia. Na moje oko miał około dwudziestu dziewięciu może trzydziestu lat. Ubrany był w dżinsy, biały T-shirt i granatową marynarkę, co zupełnie różniło się od mojego stylu czyli czarnej skóry z frędzlami, podartych boyfriendów, rozciągniętej bluzki z logiem Nirvany i delikatnie mówiąc już lekko przechodzonych czarnych trampków. W dodatku na nosie mam lenonki, a włosy uczesanie w cztery ciasne dobierane warkocze.

SwietłanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz