3

27 4 4
                                    

Kiedy już skończyłyśmy zmywać, Rose musiała już iść, a dziewczynki nie dając mi czasu na długie pożegnanie, zaciągnęły mnie na samą górę, żeby pokazać mi swój pokój. Wchodząc na górę przeszło mi przez myśl to, że na pewno wyrobię sobie dobrą kondycję wchodząc w tą i z powrotem po tych wszystkich stopniach. Kiedy już byłyśmy na ostatnim piętrze dzieciaki nie dały mi nawet momentu, żeby odsapnąć i pociągnęły mnie w stronę jednych z kilku białych drzwi. Gdy byłam już w środku musiałam przyznać, że palant naprawdę się postarał i zrobił cudowny pokój swoim córeczką. Ściany były w jasno szarym odcieniu, meble białe, a wszystko dopełniały kolorowe dodatki. Po prawo od drzwi znajdowało się trzy piętrowe łóżko. Najniższe było postawione na ziemi i podejrzewam, że było to łóżko Lilo, kolejne znajdowało się około metr może trochę więcej wyżej i było obrócone w przeciwną stronę i kolejne w takiej samej odległości co najniższe od średniego, oraz było zwrócone w tą samą stronę co łóżko Lilo. Każda z dziewczynek miała inna kołdrę, jedna była w Barbie, druga w Meridę Waleczną, a ostania w Jak wytresować smoka. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo nie widziałam jej zbyt dobrze.

- Fajny mamy pokój, no nie? - zapytała mnie jedna z bliźniaczek. - Nie mogę się doczekać, aż zabierzemy cię i zobaczysz na drugi pokój w Stanach.

- Z pewnością byłoby wspaniałe gdybym miała taką możliwość. A z ciekawości zapytam w jakim mieście mieszkacie w Stanach?

- Las Angeles. - odpowiedziała dumnie wynikając pierś do przodu.

- Chyba chodzi ci o Los Angeles. - miasto moich marzeń - dopowiadam sobie w myślach.

- No, właśnie o tam. - odpowiada za nią druga, chyba Tessa.

Dziewczynki odbiegły sobie na bok jakby nigdy nic, a wraz z mini pobiegła również Lilo. Powiedziałam dzieciom, że idę porozmawiać z ich tatą, a one zbyły mnie szybkim kiwnięciem głowy. Weszłam z pokoju delikatnie przymykając za sobą drzwi.  Zeszłam po schodach, kierując się na dół lekkim skoczymy krokiem. Najpierw zajrzałam do jadalni, bo tam zostawiłam Pana palanta, ale teraz go już tam nie było. Postanowiłam więc po kolei zajrzeć do wszystkich pomieszczeń na parterze, a jeżeli go to nie będzie to znaczy, że był w swojej sypialni, a tam na pewno nie mam zamiaru wchodzić.  Nie było go w żadnym ze sprawdzonych przeze mnie pomieszczeń. Na koniec zostawiłam sobie jego gabinet, a to głupie, bo właśnie tam prawdopodobnie był, ale ja na prawdę nie chciałam tam wchodzić.

Z ociąganiem i niechęcią w końcu zapukałam do solidnych dębowych drzwi. Z środka dobiegł mnie głęboki i lekko zachrypnięty głos Pana domu. Ostrożnie popchnęłam drzwi i zajrzałam do środka. Wnętrze było trochę staroświeckie i bardzo przestrzenne, ale miało coś w sobie. Ściany były pomalowane beżową farbą, która idealnie komponował się z brązowymi panelami. Na w prost drzwi stało duże, solidne dębowe biurko, za którym siedział Pan starszy, a na wprost niego umieszczone były dwa beżowe fotele. Po obu jego stronach znajdowały się potężne regały na książki, które były w tym samym kolorze co biurko i drzwi. Bezpośrednio za fotelem mężczyzny było wielkie okno wychodzące na ogród. Całe pomieszczenie było oświetlone dwoma lampami, które dawały żółte światło.

- Tak?

- Hm? - jego głos wyrwał mnie z zamyśleń o wystroju.

- Po co tu przyszłaś? - zapytał już z lekką irytują w głosie.

- Ach na tak. Chciałam się zapytać o takie podstawowe sprawy jak na przykład, o której dzieci chodzą spać, co lubią jeść, czy mają jakieś dodatkowe zajęcia i w ogóle.

- Dziewczynki kładą się około dwudziestej tuż po przeczytaniu im jakiejś bajki. Musisz zapamiętać, że Laura jest uczulona na orzechy, a Tess je uwielbia. Lilo nienawidzi bananów samych w sobie, ale jest w stanie zabić za mleko bananowe w kartoniku. Bliźniaczki są uczulone na sierść co też jest bardzo ważne. Wszystkie dziewczynki uwielbiają bajki Disneya i długie spacery.- odwrócił się ode mnie wzrok i z powrotem skierował go na laptopa przed sobą.

- Ookey postaram się to zapamiętać.

- Ty nie masz się starć to zapamiętać tylko to zrobić. - powiedział tak arogancko, że aż się we mnie zagotowało.

- Posłuchaj, to że mam mniej kasy od ciebie nie oznacza, że jestem gorsza i należy mi się trochę szacunku, a nie takie nowobogackie zachowanie z twojej strony.

Spojrzał się na mnie z niedowierzaniem, potem z niebywałą gracją podniósł się ze swojego miejsca i poszedł do mnie. Teraz rękawy jego koszuli były podwinięte po amerykańsku, a włosy delikatnie potargane jakby już kilka razy przeczesał je dłonią. Wyglądał niemal, że normalnie i spokojnie jakby w końcu wyjął sobie ten kij z dupy, który trzyma tam cały dzień. Dumnym i pewnym siebie krokiem podszedł do mnie. Zatrzymał się w odległości kilku centymetrów i przez to, że był o ponad dwadzieścia centymetrów wyższy schylił się. I zrobił najgorszą rzeczą jaką można zrobić niższej osobie. Zamiast normalnie się schylić ten gbur i cymbał położył sobie ręce na kolanach i nachylił się tak jak do dziecka.

- Posłuchaj mnie, dziewczynko. Mógłbym traktować cię jak głupią dziewczynę z prowincji, która przyjechała do wielkiego miasta i zobaczyła pierwszy raz w życiu coś więcej niż tylko to twoje wygwizdowo, z którego pochodzisz, mógłbym się tak zachowywać, ale tego nie robię. Mógłbym cię również traktować jako głupia gówniarę, która nie ma pojęcia o życiu, a jednak myśli, że pozjadała wszystkie rozumy, mógłbym taki być, ale taki nie jestem. Traktuję cię jak moją pracownicę, którą z resztą jesteś. Uwierz mi to normalne, że wymagam od ciebie pewnych rzeczy, tak będzie w każdej pracy w twoim życiu, więc lepiej to zrozum i przystosuje się do tego. Ponieważ moje wymagania są dodatkowo wzmocnione ponieważ zajmujesz się moim córeczkami, najważniejszymi istotami w moim życiu, więc radzę ci tego nie spieprzyć i poważnie potraktować mnie i moje polecenia. A i następnym razem radę ci ugryźć się w język i nie wyjeżdżać mi z takimi tekstami, ponieważ jak już wspomniałem jestem twoim pracodawcą i wymagam od ciebie szacunku względem mojej osoby.

Oszołomiona zamrugałam kilka razy, a potem w milczeniu pokiwałam głową przyznając mu racje. Gdy zorientowałam się, że nie ma nic więcej do dodania, powiedziała po prostu ciche dobranoc, odwróciłam się i pospiesznie wysłałam z jego gabinetu. Szybkim krokiem udałam się do mojej sypialni, gdzie wzięłam prysznic i położyłam się spać. To zdecydowanie był jednym z najbardziej pokręconych dni w moim życiu.

_Santa_

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 10, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

SwietłanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz