Obudziłam się o 6 a.m. Z tego co wiem, pierwsza lekcja zaczyna się o 7:50. Szybko załatwiłam swoje poranne rytuały i spakowałam książki do torby. Według planu mam mieć dzisiaj matematykę, dwie godziny angielskiego i biologię. To dość mało. Myślę, że nie będę miała problemów ze zrozumieniem nauczycieli. W Polsce bardzo mocno przykładam się do nauki języków. Wiedziałam, że kiedyś będą mogły mi się przydać. No i tak się stało.
Zeszłam na dół po schodach i dostrzegłam, że wszyscy byli już prawie gotowi do wyjścia. Nie zdążę już zjeść śniadania. Trudno.
Założyłam pospiesznie buty i katanę, po czym poszłam usiąść w samochodzie.
Po chwili wszyscy zajęli swoje miejsca i ruszyliśmy w drogę do szkoły. Miałam ogromną gulę w gardle. Stres po prostu zżerał mnie od środka.
Droga autem trwała około 5 minut.Samochód zatrzymał się na szkolnym parkingu. Westchnęłam cicho i wysiadłam z pojazdu. Wojtek zrobił to samo i razem ruszyliśmy w stronę budynku.
Pierwsze, co rzuciło mi się w środku w oczy, to była ta typowa budowa amerykańskiego highschool. Ciemne szafki przyczepione do ścian, gdzieniegdzie ozdobione plakatami i naklejkami. Na korytarzu był tłok i zaduch.
Nasz widok przyciągnął wzrok wszystkich wokół. No tak, nowi.Poczułam jak Wojtek lekko pcha mnie do przodu. Otępiała zamrugałam kilka razy i ruszyłam z nim szukać dyrektora.
Po chwili staliśmy przed dużymi, dębowymi drzwiami. Widniało na nich nazwisko dyrektora szkoły, więc domyśliliśmy się, że to tutaj.
Zapukałam niepewnie i odsunęłam się.
Nie minęła chwila, a zza drzwi wychyliła się siwa czupryna.-W czym mogę pomóc?- spytał nas mężczyzna, oczywiście po angielsku.
Mierzył nas ciekawie od stóp do głów.
Wojtek postanowił się odezwać.-Um, dzień dobry. My...-tu wskazał w naszą stronę- jesteśmy nowymi uczniami. Z tego co wiemy, mieliśmy się do Pana zwrócić w pierwszy dzień szkoły.
Dyrektor skinął głową.
-Ahh, tak- powiedział, po czym schował się w swoim gabinecie. Po chwili z pomieszczenia wyszła drobna brunetka. Na jej nosie leżały okulary, oprawione w ciemne oprawki. Ubrana była w schludny, dokładnie wyprasowany strój.
-To jest Angelina. Ona zaprowadzi was pod wasze sale lekcyjne.
Dziewczyna pomachała do nas nieśmiało. Uśmiechnęłam się do niej jak najmilej umiałam, by dodać jej odwagi. Dyrektor pożegnał się z nami i wrócił do swoich spraw.
Zdecydowaliśmy, że Wojtka pierwszego zaprowadzimy pod klasę. Pierwszą jego lekcją była biologia. Nie wyglądał na zbytnio zachwyconego tym obrotem spraw, czemu mu się nie dziwię.
Pod jego klasą stało kilku chłopaków. Od razu go zagadali, wyraźnie ciekawi nowej osoby.Potem przyszła pora na mnie. Pierwsza lekcja-matematyka. Angelina po drodze opowiadała mi o różnych miejscach w szkole, o klubach zainteresowań i wielu innych. Niewiele z jej słów do mnie docierało. Stres zajmował całe moje myśli.
Hania, uspokój się! Co to jest dla Ciebie. Jesteś silna, odważna i... Nie, nie jesteś.Dotarłyśmy pod moją salę. Stało tam kilkanaście dziewczyn i chłopców. Na szczęście, na razie mnie nie dostrzegli.
-No to tutaj Cię zostawiam. Powodzenia!- powiedziała Angelina, po czym szybkim krokiem ruszyła w swoją stronę.
Chciałam ją jeszcze na chwilę zatrzymać, ale już jej nie było. No to zostałam sama. Usiadłam na ławce i wyczekiwałam dzwonka. Sięgnęłam po telefon, by sprawdzić godzinę. Była 7:35 p.m. Jeszcze piętnaście minut. Jęknęłam w duchu. Kilka osób zdążyło mnie zauważyć i niedyskretnie zaczęło dyskutować na mój temat. Zakryłam zawstydzona twarz włosami. To była bardzo nieprzyjemna chwila. Zaraz potem poczułam jak ktoś koło mnie siada. Spojrzałam w bok i zobaczyłam pulchną blondynkę. Uśmiechała się do mnie życzliwie.

CZYTASZ
Different
FanfictionOPUSZCZONE : ) **** Szesnastoletnia Hania wraz z rodzicami przeprowadza się z Krakowa do Canton, w stanie Ohio. Trafia tam do miejscowej, niezbyt dużej szkoły, gdzie zostaje bardzo mile przyjęta. Już pierwszego dnia zyskuje kilku znajomych. Jedynym...