Krople deszczu leniwie spływają po szybie pędzącego samochodu. Hałas spowodowany przez ulewę zupełnie zagłusza jednak muzyka dudniąca w moich słuchawkach. Znudzona podziwiam szary krajobraz, podśpiewując w myślach słowa „Kuusou Mesorogiwi" japońskiej piosenkarki, której imienia i nazwiska nie potrafię nawet poprawie wymówić. Sama nie wiem czemu energiczna melodia sprawia, że powieki mi opadają.
Pogoda robi się coraz gorsza. Cudowne rozpoczęcie wakacji! Nie ma co, lato w Anglii potrafi być zaskakujące. Nastawiłam się na dwa, słoneczne tygodnie, a spotyka mnie taka przykra niespodzianka. Może na upały nie liczyłam, ale chociaż kilka słonecznych dni by mi nie zaszkodziło.
Senność bierze górę. Moja czoło spotyka się z szybą i ignorując fakt, że samochód jedzie po nierównej kamiennej drodze zapadam w drzemkę. Muzyka skutecznie izoluje mnie od reszty świata. Zaczynam rozmyślać o tym, co będziemy robić, jeśli w najbliższych dniach nie wyjdzie słońce. Zasięg na wsi jest dość marny, zabrałam ze sobą parę komiksów, ale nie mogę zamknąć się w pokoju, bo Sean i Maisie zaraz mnie z niego wywloką. Lubię ich, naprawdę, ale niestety nie rozumieją, że czasem potrzebuje pobyć sama ze sobą, nawet na wspólnym wyjeździe.
Boli, niespokojnie poruszam stopami. Ała, skrzeczę w duchu. Raczej nie obtarły mnie moje dobre, stare glany, czemu więc mam wrażenie, że moja skóra styka się z rozżarzonymi do czerwoności węglami? Na mojej twarzy pojawia się grymas. To nie pierwszy raz, znam to uczucie. Już nie raz przytrafiały mi się takie sytuacje. Siedzę sobie spokojnie, a tu nagle łapie mnie ból. Niepokoi mnie jednak to, że jeszcze nigdy nie był aż tak intensywny. Zdarzało się już, że miewałam skurcze, lecz to coś innego. Zaciskam pięści i staram się skupić myśli na ostatnio przeczytanej mandze. Zaraz mi przejdzie, pocieszam się. Jak się okazuje, nie przechodzi.
Nie otwieraj ich! Przed oczami ukazują mi się stare, obdrapane z kasztanowej farby drzwi. Czuję czyjś oddech na karku, smród stęchlizny wdziera się do mojego nosa. Gwałtownie podrywam głowę, wyrywając przy tym słuchawki z uszu. Zdezorientowana rozglądam się po samochodzie. Maisie i Sean natychmiast urywają radosną rozmowę i spoglądają na mnie zmieszani.
- Co się stało, Elis? - pyta mnie blondynka.
Odgarniam włosy z twarzy. Potrzebuję dobrych dwóch sekund, żeby ułożyć w głowie sensowną odpowiedź.
- Przysnęłam na chwilę i miałam dziwny sen – wyjaśniam. - Długo jeszcze? Za ile będziemy na miejscu? - Zmieniam temat.
Dziewczyna wzrusza ramionami.
- Nie wiem. Mamo! - Zwraca się do pulchnej kobiety prowadzącej samochód. - Daleko jeszcze?
- Dotrzemy na miejsce za jakieś dziesięć minut – odpowiada Lydia. Wprawdzie nie jesteśmy ze sobą spokrewnione, ale ja i Maisie znamy się od dziecka i jej mama jest dla mnie jak ciocia, ba można by powiedzieć jak przyjaciółka. Nie raz zwierzałam jej się ze swoich problemów i miałam wrażenie, że rozumie mnie lepiej niż ktokolwiek inny.
Wjeżdżamy do lasu, a ja nieustannie wypatruję bramy posiadłości do której zmierzamy. Zaledwie kilka dni temu Lydia oznajmiła, że jeśli chcemy, ja i Sean jako znajomi jej córki możemy tutaj przyjechać. Wiem, że dworek należał kiedyś do jej dziadków i sama nie raz przyjeżdżała tutaj na wakacje. Może i wypoczynek na łonie natury nie jest szczytem moich marzeń, ale lepsze to niż siedzenie w domu, w czasie gdy moi przyjaciele będą spędzać czas w bardziej ambitny sposób. Początkowo nie wykazałam zbytniego entuzjazmu, ale ostatecznie dałam się przekonać. Mamy tylko nadzieję, że nie zanudzimy się tutaj na śmierć.
- ...ostatnio sporo o tym czytałem – opowiada ożywiony Sean, nadto przy tym gestykulując. - Wielu świadków wypowiadało się na ten temat. Myślę, że nie długo znajdą na to solidne dowody!
CZYTASZ
Czarne Róże
ParanormalNic nie jest takie na jakie wygląda. Nieumarli cię odnajdą. Nieumarli cię zabiją. Dla nich śmierć nie jest granicą. Poznali tajemną wiedzę, której człowiek nigdy nie miał posiąść. Oni pamiętają wszystko. A gdy róże staną się czarne, nie będzie już o...