Rozdział 2.

11 0 0
                                    

1. Zdobyć pieniądze

2. Poznać nowe otoczenie

3. Poprawić kondycję

4. Dorwać Moisesa


Pierwszym etapem planu Sky'a było zdobycie pieniędzy. To nie powinno stanowić problemu. Może Moises zabrał mu ciało, ale wszystkie hasła do swoich kont bankowych pozostały w głowie Sky'a. Co prawda, nie mógł pojawić się w banku i poprosić o wypłatę środków. W końcu był teraz pulchnym czternastolatkiem, który pewnie jeszcze nigdy nie zaszczycił banku swoją obecnością. Istniała za to bankowość elektroniczna. Wystarczyło mieć dostęp do internetu, kilka kliknięć i pieniądze można przelać na dowolne konto. Pozostawało pytanie: na czyje? Bardzo wątpił, żeby Moises miał swoje konto bankowe.

Sky sięgnął do kieszeni i wyjął wizytówkę Lili. Tak, ona na pewno mu pomoże. Już chciał do niej zadzwonić, kiedy zdał sobie sprawę, że razem z ciałem, stracił swoją komórkę.


Po cichu zszedł na parter, rozglądając się za telefonem. W domu chyba nikogo nie było. Rozejrzał się po zagraconej kuchni. Nie dostrzegł żadnych zdobyczy technologii. Żadnego telefonu, telewizora, czy choćby radia. To stanowiło problem. Pomyślał, że w drodze do szkoły, może uda mu się natknąć na jakąś budkę telefoniczną. Człowiek bez telefonu, jak bez ręki.

Sky postanowił na razie odpuścić sobie telefon do Lili. Stwierdził, że dobrze byłoby rozejrzeć się po domostwie.

Z kuchni przechodziło się do wielkiego salonu. Miał białe ściany i wysoki sufit. Na środku stał wielki okrągły stolik, z wazonem sztucznych kwiatów. Do stolika przystawiono wielką szarą kanapę, po prawej stronie stała stara szafa. Na biurku pod oknem Sky dostrzegł małe radio. Miało co najmniej dziesięć lat. Kiedy był mały, takie samo stało u niego w garażu.

Gdy wrócił z salonu do kuchni, zwrócił uwagę na małe drzwiczki do spiżarki. Rozejrzał się po niej, ale nie było tam nic wartego uwagi. Mnóstwo słoików z przetworami, kilka butelek, jak sądził, domowej roboty bimbru i dwie skrzynki z jabłkami.

Trafił jeszcze na łazienkę. Choć łazienka to za dużo powiedziane. Stara, jak wszystko w tym domu, wanna, podniszczona umywalka i brudne lustro. W kącie stało jeszcze jakieś wiadro i to wszystko, jeśli chodzi o wyposażenie. Oczywiście, na ścianach nie było płytek, przez co ściany, nasiąknięte wilgocią, gromadziły mnóstwo pleśni. Jak w ogóle można żyć w takich warunkach?

Sky zrobił jeszcze szybko obchód piętra, ale wszystkie drzwi były pozamykane. Wrócił więc do swojego pokoju. Spojrzał na zegarek w kształcie kwiatka, który stał na szafie. 8:23. Nie bardzo wiedział, co robić dalej. Musiał poczekać do jutra, żeby złapać szkolnego busa, dorwać jakiś telefon i skontaktować się z Lili. Postanowił lepiej przyjrzeć się nowemu ciału. Zszedł do łazienki, zamknął drzwi i rozebrał się do naga. Moises ewidentnie niewiele się ruszał. Świadczył o tym nie tylko opasły brzuch, ale ogólnie, cała sflaczała sylwetka. Dopiero teraz Sky zauważył, że cały czas się garbi. Spróbował się wyprostować, ale trzymanie takiej postawy, kosztowało go wiele wysiłku. Spróbował zrobić skłon, ale nie udało mu się dotknąć dłońmi palców u stóp. Miał przed sobą wiele pracy, jeśli miał doprowadzić to ciało do jako takiej kondycji. Kiedy skończył oglądać sylwetkę, skupił się na twarzy. Była okrągła i pulchna. Miał trochę pryszczy, ale nie było tragedii. Włosy miał ścięte na kiwi. Pewnie tak było oszczędniej.

Podsumowując, dałby sobie solidne 4/10. W przeciągu miesiąca, o ile wcześniej nie uda mu się odzyskać ciała, chciał podwyższyć tę ocenę na co najmniej 7. To było do zrobienia. Ubrał się i wyszedł z łazienki. W kuchni natknął się na Berthę, jego nową matkę. Spojrzała na niego ze złością, cały czas mieszając coś w garnku. Kiedy dotarł do niego zapach gotowanego obiadu, odezwał się jego żołądek. Ależ był głodny. W sumie, od rana nie miał nic w ustach. Wiedział, że jeśli spyta o obiad, dostanie opiernicz. Ta kobieta chyba naprawdę nie cierpiała swojego syna. Ciekawe jak odnosiła się do pozostałych dzieci.

Po drugiej stronie siebieWhere stories live. Discover now