24 | Byliśmy za blisko.

2.5K 172 37
                                    




Patrzyłam na wszystko co mijaliśmy jak zahipnotyzowana. Nie mogłam uwierzyć, że on mnie na prawdę tutaj zabrał. Nagle wszystko zaczęło być dla mnie jasne. To jak jeszcze przed chwilą wyznał mi jak bardzo mnie kocha. Bał się, mojej reakcji na to, co miałam zobaczyć. I nie dziwię mu się, ja sama byłam wręcz przerażona, tym jak to wszystko się na mnie odbije.

Kątem oka spojrzałam w jego stronę. Jego dłonie mocno ściskały kierownicę, natarczywie wpatrywał się w drogę, która się przed nami rozpościerała.

Chciałam coś powiedzieć, zasypać go milionem pytań, wykrzyczeć mu prosto w twarz, że nie miał prawa decydować za mnie w tak wielkiej sprawie. Czułam się tak, jakby moje zdanie się nie liczyło. Postawił mnie przed faktem dokonanym, nie mogłam stąd uciec. Byliśmy za blisko.

Nadal tępo wpatrywałam się w szybę, nie mogąc uwierzyć, że tu jestem. W tak znienawidzonym przeze mnie miejscu. Wszystko wydawało mi się takie odległe, nawet to, że siedzę teraz w tym aucie było dziwnie nierealne. Wręcz pragnęłam, żeby okazało się, że usnęłam w tracie drogi i tak na prawdę jestem z dala od tego przeklętego miejsca, że jestem bezpieczna.

Otworzyłam usta, żeby nakrzyczeć na Shawna, kazać mu zawrócić, jednak z mojej krtani nie wydobył się żaden dźwięk, szok strasznie źle na mnie działał. Chłopak spojrzał na chwilkę w moją stronę, zaraz potem uciekając wzrokiem, nie chciał nawet aby spojrzenia się spotkały, a ja doskonale wiedziałam co to oznacza, czuł się winny.


-Czemu? - udało mi się wykrztusić po dość długiej chwili. Mój głos był żałośnie piskliwy. Czułam jak łzy spływają po moich policzkach mocząc je. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię lub obudzić się gdy to wszystko minie.

-Madison.. - zaczął, a ja obdarzyłam go wkurzonym spojrzeniem. Wiedziałam, że zacznie mi się tłumaczyć, a ja chciałam za wszelką cenę tego uniknąć. Nie chcę wiedzieć czym się kierował, ani nawet od kogo miał informacje na temat tego miejsca, chociaż to było oczywiste. Jedyne czego chciałam się dowiedzieć, to to, co ja tutaj robię. Chyba tyle mi się należy po tym jak zostałam tutaj siłą zaciągnięta?

Z jego ust wydobyło się głośne westchnienie. Jedną ręką przetarł swoją twarz, po chwili patrząc na mnie nieobecnym wzrokiem.

-No dalej. Oświeć mnie - ponagliłam.

-To dla twojego dobra - powiedział z wielkim przekonaniem, które nie mam pojęcia skąd się u niego wzięło.

-Sama lepiej wiem co jest dla mnie dobre! - wykrzyknęłam, bo już na prawdę nie potrafiłam utrzymać nerwów na wodzy.

-Dzięki temu poczujesz się lepiej.. - nadal próbował przekonać mnie do swoich racji. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo bezcelowe to jest. Żaden jego argument go nie usprawiedliwi. Nie w tej chwili.

Zostawiłam jego słowa bez odpowiedzi. Moja dawna chęć nakrzyczenia na niego poszła w zapomnienie. Nie miałam już na to siły. Nadal byłam oszołomiona tym jak szybko sprawy się potoczyły oraz jak bardzo nie miałam na nic wpływu.

-Na dzisiejszą noc zatrzymamy się w hotelu - ponownie po wnętrzu samochodu rozniósł się głos bruneta.

-Mhm - mruknęłam, nawet nie patrząc w jego stronę. Całkowicie nie obchodziło mnie to, gdzie się zatrzymamy. Nie mam pojęcia po co mnie w ogóle informował o tym, gdzie zatrzymamy się na noc, skoro tak doskonale wychodziło mu zatajenie przede mną wielu spraw. Czyżby dopadły go wyrzuty sumienia?


***


Rzuciłam się na wielkie dwuosobowe łóżko, wtuliłam głowę w puchatą białą poduszkę, prosząc o szybkie nadejście snu. Podczas dość długiej kąpieli rozmyślałam nad zdarzeniami sprzed kilku godzin i chociaż bardzo bym chciała nie potrafiłam zrozumieć zachowania Shawna. Chciałam z nim szczerze o tym porozmawiać, jednocześnie nie mogłam zdobyć się na spojrzenie mu w oczy. Potrzebowałam odpowiedzi na pytania, które bałam się zadać.

Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi, uniosłam głowę znad poduszki, kierując ją w stronę z której wydobyło się skrzypnięcie. W pokoju pojawił się Shawn, który jedną ręką przeczesywał swoje mokre włosy, które pociemniały pod wpływem wody. W innych okolicznościach pewnie już dawno uśmiechałabym się na ten widok, jednak jedyne na co teraz się zebrałam to odwrócenie wzroku w drugą stronę.

-Madison - usłyszałam jego szept bardzo blisko mojego ucha, powietrze które opuściło jego usta wraz z wypowiadanymi słowami miło podrażniło skórę w tym miejscu.

Poczułam, że jego ręce zaplatają się wokół mojej talii. Nieznacznie się odsunęłam, tylko po to, żeby zaraz ponownie mógł mnie przyciągać do swojego torsu.

-Chcę ci to wytłumaczyć - powiedział znacznie głośniej niż jeszcze niedawno wypowiadał moje imię.

-Słucham.



** Perspektywa Shawna **

-Słucham - powiedziała.

Mocno ściskałem jej ciało, nie mając zamiaru wypuścić go z objęć. Gdy splotła nasze dłonie odetchnąłem z ulgą, ten gest dodał mi wiele otuchy.

Przez całą drogę tutaj układałem moją przemowę. Chciałem jej wszystko szczerze przedstawić. Nigdy nie miałem w planach jej okłamać, od zawsze w moim planie istniał punkt mówiący, że wszystko jej powiem. Nie mogłem być pewny, czy moje słowa wytłumaczą moje zachowanie, została mi tylko nadzieja, że Madison zrozumie moje dobre intencje.

Myślałem, że moje słowa są idealnie poukładane do momentu, gdy nie miałem ich wypowiedzieć na głos. Wtedy nagle dotarło do mnie, że są one totalnie bezsensu, nie mają ani ładu ani składu. Totalny niezrozumiały bałagan.

-Shawnie - usłyszałem jej cichy głos. Lekko ucałowałem jej szyję. Nie wiem czy ten gest miał bardziej uspokoić mnie czy ją.

Wziąłem głęboki wdech, zaraz potem ze świstem wypuszczając powietrze.

-Więc.. Wiedziałem, że od zawsze pewne sprawy cię męczyły, chociaż nadal nie do końca wiem w czym rzecz, bo jak wiesz, kiedyś mało co ze sobą rozmawialiśmy. Unikałaś rozmów na temat twojego zachowania, a ja potem po prostu przestałem drążyć, byłem zmęczony tym wszystkim co tu dużo mówić. Aż a końcu w naszym życiu pojawił się Bradley, największy dupek na świecie, przysięgam. Chociaż od zawsze jedyne co chciałem, to wysłać go na OIOM, to potem zrozumiałem, że może mi pomóc w pewnej sprawie, teraz już wiadomo, że spotkałem się z nim z konkretnych powodów. Pomógł mi niewyobrażalnie dużo. A gdy byłem już pewny, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik zabrałem cię tutaj. Czuję, że pobyt w tym miejscu wiele ci pomoże, kto wie może nawet dostaniesz odpowiedź na niektóre pytania. Nigdy się nie dowiesz jeśli nie spróbujesz. Na koniec chcę ci tylko powiedzieć, że przez cały ten czas będę blisko ciebie, w zasięgu twojej ręki, będę cię wspierał, a przede wszystkim nie pozwolę, aby stała ci się jakaś krzywda - skończyłem mówić, miałem nadzieję, że Madison już wie jak to wygląda z mojej perspektywy, że wiele jej się w głowie rozjaśniło oraz, że teraz przestanie się na mnie wściekać. W końcu jedyne co pragnę widzieć do końca moich dni to jej uśmiech na twarzy.

Zapadła między nami grobowa cisza, wiedziałem, że muszę jeszcze coś dodać, jednak te słowa za żadne skarby nie chciały opuścić moich ust.





-Jeśli nie poczujesz się dzięki temu lepiej, to się rozstaniemy.


_________________

Hej!

Przepraszam, że dzisiaj tak nudno.

Życzę miłego dnia.

Love ya!

Indifference | shawn mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz