Od samego początku Tande strasznie się stresował. Chodził po domu, prawie płakał, ponieważ cały czas mu nie szło. Roztrzaskał szklankę, potłukł talerz, przeciął się nożem i zadrapał go kot, którego niedawno wzięliśmy ze schroniska. Mały Anders nie wiedział o tym, że zabawą nie jest wspinanie się po właścicielu i przypadkowe robienie mu przy tym krzywdy. Za to mały Daniel nie zdawał sobie sprawy, że kotki są tak nieokiełznane i pełne energii.
Godzinę przed wyjściem blondyn był jeszcze niegotowy. Nie wiedział, co na siebie założyć i jak ułożyć włosy, żeby nie wyglądać na "zbyt eleganckiego, ale też nie na dzieciaka". We wszystkim musiałem mu pomagać. Wysuszyłem te blond kudły, wyprasowałem koszulę, wygrzebałem z szafy podkoszulek i nawet dobrałem krawat, na którym mu tak zależało.
I wreszcie wyszliśmy. Daniel wciąż powtarzał, że jeszcze możemy wrócić i że nie ma ochoty, aby tam jechać. Bardzo nie lubił Toma, chociaż nie wiedziałem dlaczego tak jest. Mężczyzna zawsze mówił o nim dobrze i był zabawny, więc dla mnie stał się od razu człowiekiem godnym zaufania czy nawet zwykłej rozmowy i przyjaźni. Poza tym musiałem wyciągnąć blondyna z domu, nie mógł unikać kontaktu z ludźmi i udawać, że tak jest dobrze.
Wchodzimy do środka. Mijamy wiele znajomych twarzy, witamy się. Cały czas trzymam chłopaka za dłoń, aby okazać mu wsparcie.
- Cześć! Dzięki, że przyszliście. Daniel, świetnie dzisiaj wyglądasz i nieźle się trzymasz. Doskonale wiem, jak to jest, gdy stanie się taka katastrofa, ale nie martw się. Będzie tylko lepiej! - przytula Daniela, który jest wyraźnie zaskoczony, ale mimo to delikatny uśmiech pojawia się na jego twarzy. Rozmawiają sobie jeszcze chwile, nawet żartują. Wydaje mi się, że się rozluźnił.
Później jest tylko coraz bardziej rozmowny i otwarty. Wypija wino, wdaje się w dyskusje, cały czas się śmieje. Powtarzam mu, że jestem z niego niezwykle dumny. Że jest wspaniały, idealny, że świetnie sobie radzi. Tym razem ja nie piję, chociaż na imprezach to zawsze on musiał być trzeźwy. Rozkazywałem mu, pomiatałem nim, wyzywałem i poniżałem przy ludziach.
Zauważyłem, że wrócił mój Daniel, w którym zakochałem się i którego to ja zniszczyłem.
Byłem dumny. Nie tylko z niego, ale również z samego siebie, bo udało mi się znowu pokochać.
_______
specjalnie dla oczekuje nmzc
ale widze podobieństwo do nas lekko nie sondzisz ;/// jak ja prorok
CZYTASZ
treasure - tande x forfang
FanfictionDaniel naprawdę siebie nienawidzi. Nie jest zadowolony z niczego co do tej pory osiągnął, nie potrafi patrzeć w lustro i chwalić siebie. A Johann z całych sił stara się pokazać mu, że jest jego największym skarbem.