Zbyt mocno kładę szklaną misę na stolik w salonie, przez co wydaje ona naprawdę głośny dźwięk. Kręcę na to głową i mam nadzieję, że Daniel nie zechce zejść z góry szybciej. Chodziłem za nim od przeszło tygodnia i prawiłem mu naprawdę wiele komplementów. Pomagałem przy każdej, nawet najłatwiejszej rzeczy i wspierałem go we wszystkim, co robił. Nieco poprawiłem mu humor, jakby rozchmurzył się dzięki mnie. To podbudowało mnie znacznie na duchu. Miałem ochotę, aby nadal działać.
Z samego rana wyszedłem więc do sklepu, aby zaopatrzyć się w prowiant na naszą "randkę". Planowałem zorganizować noc filmową z ulubionymi bajkami Daniela, które specjalnie kupiłem na płytach. Nie poinformowałem mężczyzny o tym, kiedy zamierzam wrócić (wcześniej również nigdy tego nie robiłem, ponieważ miałem gdzieś to, czy będzie się martwił), co pozwoliło mi na przygotowanie wszystkiego za jego plecami. Siedział w pokoju i raczej nie zamierzał zbyt prędko z niego wychodzić.
Na wstępie spaliłem jedną paczkę popcornu i odnoszę wrażenie, że praktycznie zaczadziłem się we własnej kuchni. Smród był naprawdę niewyobrażalny, a ja dodatkowo musiałem powstrzymywać się przed głośnym kaszlem. Konałem sobie w ciszy, otwierając wszystkie okna i wybiegając stamtąd czym prędzej. Garnek oczywiście był do wyrzucenia, ale cieszyłem się, że tylko on. Druga tura wyszła mi trochę lepiej. Musiałem iść do sklepu po jeszcze jedną paczkę popcornu, ponieważ pamiętałem, że Tande zawsze zjadał go dużo i narzekał w kinach na wielkość pudełek, bo przecież "były tak małe, że zdążył zjeść wszystko na reklamach!". Skandal!
Zaopatrzyłem się również w kilka litrów Coca-Coli, oraz paczki różnych żelków (w tym także lukrecjowych, które Daniel kochał ze wszystkich najbardziej, czego szczerze nie rozumiałem, bleh). Miałem nadzieję, że nie postanowi ot tak zostawić mnie samego, bo nie przepadałem za słodkimi, gazowanymi napojami i przekąskami wyżej wymienionymi, więc sam nie zjadłbym tego.
Piszę do niego SMS'a, aby czym prędzej zszedł do salonu. Stoję tam przed kanapą ubrany bardziej elegancko i w dłoni trzymam bukiet konwalii, ponieważ wcześniej jak jakiś idiota naczytałem się o znaczeniu kwiatów. Konwalie najczęściej dają osoby, które chcą kogoś uszczęśliwić. I wiedziałem dobrze, że Daniel przecież tego nie zrozumie, ale najeździłem się przez godzinę szukając tego cholerstwa. Czasem sam wątpiłem, czy mam jeszcze mózg.
Słyszę ciche kroki i już po chwili zza rogu wyłania się postać zmęczonego, jakby zaspanego blondyna. Ma na sobie pogniecioną, starą koszulkę, bokserki i kapcie. Marszczy brwi i jeszcze nie do końca rozumie, co się właściwie dzieje.
- Wybacz, że cię nie uprzedziłem, ale chciałem zaprosić cię na randkę, która odbywa się teraz, a zwrotu zaproszenia nie przyjmuję. Odmowy też nie - uśmiecham się i wyciągam w jego stronę bukiet kwiatów, a on zdziwiony przyjmuje je ode mnie. Siadamy razem na kanapie. Oboje jesteśmy w tak samo niekomfortowej sytuacji, oboje niezwykle się stresujemy, ale cieszę się, że Tande nie odmówił mi. Coś tam szepcze, że wygląda okropnie i mogłem go ostrzec, ale odpowiadam, że jak dla mnie i tak jest idealny. Rumieni się przez to uroczo.
Jakim cudem mogłem nie dostrzegać takiego cudu?
Śmiejemy się na jednej z bajek, chociaż znamy ją na pamięć i nie powinna wzbudzać w nas takich emocji. Kładzie mi w pewnym momencie głowę na kolanach, zajada się na zmianę popcornem i żelkami i wszystko to popija Coca-Colą, którą sączy przez słomkę, bo nie chce mu się wstawać za każdym razem, gdy będzie chciał normalnie napić się ze szklanki. Leń.
Kończymy w momencie, w którym Daniel zasypia w trakcie trzeciego filmu. Spokojnie chrapie na moich kolanach, zrzuca nieświadomie paczkę na dywan i rozsypuje żelki. Nie zamierzam jednak budzić go i obwiniać o wszystko tak, jak zrobiłbym to wcześniej. Pozwalam mu na spokojny sen, którego brakowało mu prawdopodobnie od kilku tygodni i sam przymykam powieki, jednak nie zasypiam, aby czuwać nad nim nawet całą noc.
Nie mogę pozwolić, aby znów zbudził się i wyszedł do łazienki. Musiałem dopilnować, aby już nigdy nie stała mu się krzywda.
CZYTASZ
treasure - tande x forfang
FanficDaniel naprawdę siebie nienawidzi. Nie jest zadowolony z niczego co do tej pory osiągnął, nie potrafi patrzeć w lustro i chwalić siebie. A Johann z całych sił stara się pokazać mu, że jest jego największym skarbem.