Prolog # rozdział 1

323 15 3
                                    


Jestem Inez i zapraszam do poznania moich sekretów i przygód. Właśnie dowiaduje się o sobie więcej rzeczy niż przez te 15 lat. Jak to możliwe? Dowiedzcie się sami...

Dzień wcześniej

INEZ:

-Inez, wstawaj z łóżka!-Zawołała moja mama z kuchni wywołując u mnie rozdrażniony jęk. Odkopałam w końcu kołdrę i włożyłam na siebie mundurek szkolny. Już w pokoju czułam ten piękny zapach jajecznicy na bekonie i tostów.Wbiegłam do kuchni przytulając przy okazji mamę, jak co rano.Pomogłam jej w robieniu śniadania rozmawiając z nią o różnych błahostkach, po prostu jak matka i córka.

 Nałożyłam nam obu na talerze i zaczęłyśmy jeść. Za oknem świat powoli nabierał barw razem z promieniami wschodzącego słońca. Do pomieszczenia wparowała moja młodsza siostra, Melania, burknąwszy jedynie nam jakieś powitanie po czym nałożyła sobie już zimne jedzenie na talerz. Nie rozumiałam jak niektórzy ludzie chodzą z ponurymi minami, kiedy jest taka piękna pogoda.

 Gdy zjadłam pozostawiłam naczynia w zlewozmywaku, w domu miałyśmy taką zasadę: kto zje ostatni, ten myje. Oczywiste było że moja naburmuszona siostrzyczka będzie za chwilkę zmywała. Pocałowałam mamę w policzek po czym wybiegłam w podskokach z domu biorąc po drodze moją torbę już napakowaną książkami i piórnikiem. Ci którzy mieli blisko do szkoły szli w grupkach po chodniku rozprawiając na jakieś dla nich śmieszne lub ważne tematy. Ja szłam samotnie.

 W sumie, nigdy nie miałam za bardzo przyjaciół. Jakoś tak wyszło. Ale nie przejmowałam się tym zbytnio. Miałam teraz ważniejsze rzeczy na głowie. Mianowicie zdążenie przed dzwonkiem do szkoły. Nagle gdy truchtałam wymijając grupki rozgadanych uczniów, potknęłam się o coś. I nie była to noga jakiegoś śmieszka. Gdy wstałam i pozbierałam niektóre rzeczy które mi wypadły z torby, spojrzałam się na obiekt o który się przewróciłam. Było to kartonowe pudło z otworami po bokach. Zaciekawiło mnie co tam jest więc zajrzałam przez jedną z dziurek. Był tam śpiący kotek.

 Szybko rozejrzałam się za osobą która tego kotka mogła zgubić, ale nic nie wskazywało na to że ktoś w ogóle o nim wie, więc wyciągnęłam powoli małego kotka i pobiegła ponownie do domu, wiedząc już że się spóźnię. Kociątko zaczęło się wybudzać i miauczeć pod wpływem mojego biegu. To że próbował mi się wspiąć na głowę czy bark utrudniało (bezpieczne!) dowiezienie go do mojego domu. Gdy przeszłam przez próg mieszkania, zawołałam.

-Mamo! Chodź szybko!-Tak naprawdę tonie wiedziałam co z tym fantem uczynić, ale nie zamierzałam na pewno go wyrzucać w błoto na ulicę, o nie! Mama wbiegła do przedsionka i aż lekko jęknęła na widok kota. Spojrzała się na mnie tym swoim spojrzeniem i wyjęła delikatnie kotka z moich objęć.Kociątko zaczęło się wyrywać od kobiety, ale ta trzymała go w mocnym uścisku. Obejrzała go ze wszystkich stron po czym nalała mu do jakieś zabawkowej miseczki wodę. Kotek zaczął zbierać ją języczkiem.

-Jest zdrowy, a właściwie jest zdrowa. To dziewczynka. Ale jak ty wytrzasnęłaś tego kota?-Zapytała z niedowierzaniem mama. Spojrzałam się na zegarek i się przeraziłam. Ósma dziesięć.

-Był porzucony w kartonie na chodniku. Mamo, śpieszę się, pa!-Nie wiem dlaczego ale od razy gdy pożegnałam się z mamą, kotka wskoczyła na moją bluzkę trzymając się na niej pazurkami, które mimo że małe, rozdzierały powoli materiał. Uniosłam kotka i postawiłam na ziemi, a on żałośnie zaczął miauczeć. Spojrzałam pytająco na mamę, ale ona tylko wzruszyła ramionami.

-Wiesz że jeśli chcesz utrzymać go żywego to nie powinnaś z nim iść do szkoły. Dzieci by go za chwilę zamęczyły na śmierć.-Kiwnęłam głową i uważając aby kotka nie wyszła na zewnątrz, wymknęłam się z domu i popędziłam najszybszym biegiem na jaki mnie było stać. Rozmyślałam nad tym kartonem i o małej kotce.

 Gdy w końcu dotarłam do szkoły okazało się że jestem pięć minut przed przerwą do drugiej lekcji. Szybko zmieniłam obuwie na szkolne i strzepałam z siebie sierść. Nie musiałam się już śpieszyć, przecież nie mam po co już wchodzić do sali skoro za kilka minut kończy się ta lekcja. Usiadłam ławce niedaleko klasy w której będzie następna.

*

Weszłam przez drzwi wejściowe i zamknęłam je za sobą na klucz. Moja siostra już dawno skończyła swoje lekcje i teraz siedziała sobie pewnie przed komputerem. Kotka od razu gdy mnie zauważyła, skoczyła na mnie znowu psując mi lekko bluzkę i mrucząc gdy wzięłam ją w objęcia zaczęłam powoli głaskać jej jedwabiście gładką sierść. Odstawiłam ją w końcu z już wymyślonym imieniem. Nie wiedziałam jednak jak je zaimplementować do mózgu kota, aby ten wiedział że się jakoś nazywa. Skupiłam się na małej kotce przykucając lekko przed nią.

-Jesteś teraz Lili, rozumiesz?Nazywasz się Lili. Lili!-Nazwana już przeze mnie Lili spojrzała się na mnie swoimi oczyma, które wyglądały jakby wszystko zrozumiały, po czym pobiegła w podskokach do mojego pokoju. Jak najszybciej zdejmując buty podążyłam za nią. Oparłam się o próg mojego pokoju i ujrzałam Lili stojącą na moim łóżku nad jakąś kopertą.

 Podeszłam bliżej i wzięłam ją w rękę(oczywiście kopertę, nie kota) i przyjrzałam mu się. Nie było ani adresu nadawcy, ani odbiorcy, a papier był dziwnie gruby jak na kopertę. Na środku jednak pisało: Do Inez. Nie rozpoznałam tego pisma, więc niepewnie otworzyłam kopertę. Z wnętrza wyleciał jakiś czarny kurz, od którego zakaszlałam oraz karteczka.Podniosłam ją i przeczytałam ją szeptem przy każdym kolejnym słowie robiąc to nieco głośniej.

Uważaj na siebie i na kota. Jest twoim obrońcą przed siłami których nie rozumiesz.


Przeczytałam liścik jeszcze raz po czym rzuciłam kartkę razem z kopertą w kąt mojego pokoju i przytuliłam Lili. Byłam zaniepokojona faktem, że ktoś napisał taki dziwny list i jeszcze zdołał go tu przynieść.Kotka przez ten cały czas patrzyła się na moje głaskające ją ręce i mruczała cicho. Odstawiłam kotkę na ziemię po czym poszłam do kuchni zrobić sobie jakieś jedzenie. Moja mama pracowała czasami do później nocy.

 Tak więc zaczęłam robić jedzenie dla siebie, ale przypomniałam sobie, że Lili mogła od dawna nie jeść. Jak na zawołanie mała kotka podbiegła do mnie i wskoczyła na blat obok mnie wąchając przyrządzone przeze mnie danie. Zabrałam od niej talerz i wyciągnęłam z lodówki kawałek parówki. Od razu gdy jej ją dałam, rzucił się na to.Zachichotałam na widok tak łapczywie jedzącego kotka i usiadłam przy stole w jadalni sama jedząc obiad. W okna zaczęły bębnić kropelki deszczu, a burzowe chmury przesłoniły słońce. Zaczęło lać jak z cebra, a wiatr się wzmagał. Lili zaczęła miauczeć i syczeć schowana w koncie pomieszczenia. Pewnie przestraszyła się odgłosów burzy. 

*******

Mam nadzieję, że podoba wam się prolog## bo ja nie mam o nim swojego zdania. Czekam na gwiazdki i wasze komentarze mam nadzieję, że wytrwacie ze mną do końca :)

ZAPRASZAM DO INNYCH MOICH KSIĄŻEK :)

Inez✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz