Rozdział 23

34 3 0
                                    

*

INEZ:

✕Moje życie jest popierdolone. Zdecydowanie. Zwłaszcza po tym, kiedy rzuciłam Weronikę, a moje zdolności zaczęły niebezpiecznie szybko wzrastać. Jeden raz przez wypadek podpaliłam salę i dało ją się ugasić dopiero po godzinie rzucania ciężkich zaklęć. Od tygodnia, czyli od zerwania z Werą, nie było jej nigdzie widać. Dziwne, ale jakoś nie było mi jej żal, ale naprawdę, chciałam aby tak było. Coś się ze mną działo. Nawet Kacper, którego znałam od zaledwie dwóch miesięcy, zauważył różnicę w moim zachowaniu. Częściej się złościłam, byłam trochę złośliwa no często się burmuszyłam. Dyrektorka powiedziała mi kilka dni temu, że Rada będzie się ze mną chciała spotkać. Nie powiedziała kim są, ale już domyśliłam się, że są jakimiś ważnymi osobami rządzącymi wszystkimi Soubrill. Miałam się u nich znaleźć najpóźniej za dwa dni, a więc właśnie byłam. Tu, w Głównej Siedzibie Rady. Wszystko było z ciemnego marmuru i tylko krwistoczerwone dywany biły po oczach swą barwą. Prowadziło mnie dwóch umięśnionych, całkiem przystojnych facetów, podobnych do tych, którzy byli w busie do szkoły dla Soubrill. Miałam się spotkać z Radą bezzwłocznie, więc co miałam w tej sytuacji do powiedzenia? Weszłam do podziemi, aby po chwili wejść do zacienionej sali z tylko jednym źródłem światła; promieniami słońca wpadającymi przez dużą dziurę na środku pomieszczenia. Dziwne.

-Lucia Curtis. Inaczej Inez.-Uśmiechnęłam się niepewna jak zachować się wśród takich osobistości. Większość skinęła głowami, ale nikt nie odwzajemnił uśmiechu. Cisza...

-Zostałam poinformowana, że miałam się tu bezzwłocznie zjawić.-Już ich nie lubiłam.

-W rzeczy samej.-Starsza kobieta, jak mi się wydawało po głosie, skinęła na strażników.

-Ciekawią nas twoje moce.-Powiedział mężczyzna.

-Nie mam w sobie nic ciekawego.-Powiedziałam chłodno, omiatając ich wszystkich spod przymrużonych powiek.

-Masz, ale o tym jeszcze nie wiesz.-Powiedziała najmłodsza kobieta z grupy, wyłaniają się z cienia. Miała ciemną skórę, brązowe oczy i różowe włosy. Patrzyła się na mnie jakby chciała przewiercić na wylot. Wzdrygnęłam się czując od niej ogromną moc. Kobieta się uśmiechnęła.

-Mówiłam, że ma dar prorokowania!-Powiedziała jakby był to dar. Nie wydaje mi się, prychnęłam w myślach. Poczułam wszystkie spojrzenia skierowane z uwagą na mnie. Przełknęłam głośno, już wymyślając alternatywy ucieczki z tego wariatkowa.

-Chcielibyśmy trochę przetestować twoje moce.-Powiedział jakiś mężczyzna chropowatym głosem. O nie, nie będę ich królikiem doświadczalnym!

-Nie zgadzam się.-Powiedziałam krótko, a w sali zapanowała taka cisza, jakby wszyscy wstrzymali oddech. Nie wiedziałam o co im chodzi. Przecież na pewno jest dużo więcej bardziej zdolnych osób ode mnie.

-Nie przyjmujemy odmowy.-Powiedział ktoś grobowym głosem, a ja stanęłam w połowie drogi do drzwi jak wryta.

-Jak to nie przyjmujecie?!-Powiedziałam słabo. Tylko tego mi brakowało.

-Badania naprawdę będą bezbolesne i szybkie.-Powiedział ktoś inny błagalnym głosem. Zwróciłam im wściekły wzrok mając pełną świadomość tego że są zapewne najważniejszymi ludźmi na świecie i wybiegłam na korytarz. Od razu kiedy się na nim znalazłam, strażnicy złapali mnie za ramiona i przytrzymywali. Zaczęłam się wyrywać, ale kiedy to nie wypaliło, przestałam. Za mną wybiegła prorokini, już bez jej uśmiechu. Teraz patrzyła się na mnie tak lodowatym wzrokiem, że miałam wrażenie że mnie zamraża od środka. I chyba rzeczywiście to zrobiła, bo po chwili ogarnęła mnie nieprzenikniona ciemność.

Inez✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz