Kiedy wiedziałam, że James jest w zamknięciu, czułam się szczęśliwa i bezpieczna. Wieczorem poszłam z Suz na zakupy.
- Rozumiem, że jesteś zła na Mika – zaczęła mówić, przeglądając sukienki.
- Nie wiem, czy jestem na niego zła, przecież dziś najprawdopodobniej uratował mi życie.
- Oszalałaś? Czy jakby uratował cię James z rąk jakieś oblecha, też byś rzuciła mu się w ramiona? Nie pamiętając co zrobił? – nie wiem, jak ona to robiła, ale nakręcała mnie przeciw Mikowi.
- Może masz rację... - zastanawiałam się.
- Jasne, że mam – stwierdziła krótko – A czy Michael będzie u ciebie na imprezie? – dopytywała.
- Tak, zaprosiłam go dziś od razu po tym jak odwiózł mnie do domu.
- No tak, przecież nie możesz obrażać się na niego na Amen – mówiła.
Tak ciągnęłyśmy ze sobą rozmowę. W tym samym czasie wybierałyśmy sukienki na moją imprezę urodzinową. Susane wybrała oczywiście jaskrawo różową mini z diamencikami w górnej części sukienki do tego wysokie czarne szpilki i kopertówka tego samego koloru. Natomiast na zdecydowałam się na sukienkę w kolorze pudrowego różu oraz białe, nie za wysokie, lakierowane szpilki. Podobno wyglądałam ''szałowo''.
Suz odwiozła mnie do domu, a 5 minut później przyszły do mnie dziewczyny. Wszystkie trzy: Emy, Lucy i Jeny. Zaprezentowałam im się w mojej kreacji i były zachwycone.
Opowiedziałam im także o zdarzeniach z dzisiejszego poranka. Były bardzo zaskoczone. Ale po skończonej historii, nie chciałam dłużej o tym mówić.
- Już jutro twoje urodziny! Jak ja się cieszę – pisnęła Emy.
- No ja też się cieszę i ma nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem –powiedziałam.
- Czemu byłaś dziś na zakupach z Susane a nie z nami? – spytała Jenny.
- Wiecie dziewczyny, to chyba taki okres, kiedy po tylu latach pogodzę się z nią... - na te słowa wszystkie otworzyły szeroko usta.
- Słuchajcie – ciągnęłam – wy zawsze będziecie dla mnie na pierwszym miejscu, po prostu staram się pozbywać wrogów, a zyskać przyjazne stosunki z każdym, kto do niedawna był dla mnie kłopotem.
- Zrobisz jak chcesz, ale wiedz, że zawsze możesz na nas liczyć Any – powiedziała Emy po czym wszystkie się do mnie przytuliły.
Plotkowałyśmy dalej i nawet nie zauważyłyśmy, że jest już 22, więc dziewczyny zadzwoniły do rodziców, dając tym samym znak, że mogą ich już odebrać. Ustaliłyśmy również, że jutro po imprezie zostaną u mnie na noc i pomogą mi posprzątać, a jeśli będzie jakaś sytuacja awaryjna po prostu pojadą do domu taksówką.
Gdy przyjaciółki wyszły, postanowiłam, że położę się spać, przedtem biorąc gorącą kąpiel. Josh był już u cioci, więc miałam więcej czasu dla siebie. Korzystając z tej okazji obejrzałam film. Gdy się skończył, było już po 24, więc stwierdziłam, że najwyższy czas spać. Już zamykałam oczy kiedy zadzwonił mój telefon. Wstałam, aby odebrać.
- Halo? – zapytałam, bo z pośpiechu nawet nie zobaczyłam kto dzwoni.
- Hej, tu Mike. – zaczął, a mi aż zmiękły kolana – chciałem życzyć ci tylko wszystkiego najlepszego Any. Już po 24, więc pomyślałem, że zadzwonię, skoro i tak widziałem z mojego okna, że u ciebie jeszcze pali się światło – chwila ciszy – Wiesz... chciałem ci życzyć tradycyjnie: zdrowia, szczęścia, miłości, kasy i najlepszej imprezy urodzinowej ever. Oprócz tego chciałby ci życzyć, żebyś z twojej twarzy nigdy nie znikał ten piękny uśmiech, żeby właśnie dla ciebie codziennie świeciło słońce i nigdy nie padał deszcz, żebyś przestała się na mnie gniewać, bo naprawdę nic takiego nie zaszło, żebyś była zawsze szczęśliwa, żeby tak jak do dziś dnia, nie było dla ciebie rzeczy niemożliwych, żebyś właśnie w tej chwili otworzyła mi furtkę, bo stoję przed twoim domem... - kiedy to powiedział, podbiegłam do okna, żeby upewnić się czy to prawda. Był tam. Łzy szczęścia pojawiły się w moich oczach.
Szybko zeszłam na dół i nacisnęłam przycisk otwierający furtkę. Wszedł. Grzecznie zapukał do drzwi i nie musiał długo czekać na ich otwarcie. Zrobiłam to od razu.
- Wszystkiego najlepszego Any – mówiąc to, spojrzał mi głęboko w oczy.
- Dziękuję Mike, dziękuję – szepnęłam.
Chłopak wyciągnął zza siebie piękną, czerwoną różę, a mi zabrakło tchu. Łzy znów poleciały.
- Hej, nie płacz. Nie można płakać w swoje własne urodziny – mówił.
- Mike... - zaczęłam
- Tak?
- Zostaniesz ze mną na noc? Trochę się boję, nie ma nikogo w domu... - powiedziałam niepewnie.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałem to usłyszeć – powiedział i pocałował mnie w policzek – Jasne, że z tobą zostanę. Jeśli będziesz chciała mogę zostać już z tobą na zawsze.
- Zobaczymy – uśmiechnęłam się.
Mike wziął mnie na ręce i zaniósł na górę do mojego pokoju. Położył delikatnie na łóżku i sam zrobił to samo, wspierając się na łokciach i tym samym leżąc nade mną.
- Dlaczego nie możesz mi wybaczyć? – spojrzał na mnie badawczo.
- Nie wiem, po prostu bardzo mnie zraniłeś... Poczuła się jeszcze gorzej niż po rozstaniu z Jamesem – wyznałam.
- Nie rozumiem, dlaczego uwierzyłaś Susane, przecież...
- Słuchaj – przerwałam mu – Kłamstwa niczego nie naprawiają. Nawet nie czynią rzeczy łatwiejszymi, a przynajmniej nie na długo. Najlepiej powiedzieć prawdę i uczciwie posprzątać bałagan. Nie rozumiesz tego? – powiedziałam, a on nadal patrzył na mnie błagalnym wzrokiem mówiącym: ''Proszę wybacz, nie zrobiłem tego''.
- Jak udowodnisz mi to, że Suz kłamie? – ciągnęłam dalej.
- Nie wiem.
- No właśnie, więc jaką mam pewność, że to ty mówisz prawdę? Żadną.
- Po prostu mi zaufaj.
- Kolejny raz? I znów mnie okłamiesz, znów zrobisz mi nadzieję?
- Any, to nie tak... - powiedział spokojnie – Już wiem, zadzwonię do niej.
- Jak to zadzwonisz? Po co? – byłam zdziwiona.
- Zadzwonię, zaraz się przekonasz po co. Ale musisz obiecać, że bez względu na wszystko nie odezwiesz się pod żadnym pozorem – ostrzegał.
- Obiecuję – powiedziałam.
Odebrała po drugim synale, a chłopak wziął na głośnomówiący:
- Tak, słucham? – rozległ się jej głos w słuchawce.
- Hej, nie przeszkadzam? – zapytał Michael.
- Ty? Nigdy skarbie – zmarszczyłam nos i popatrzyłam na Mika na co on machnął mi uspokajająco ręką.
- Mogę się ciebie o coś zapytać?
- Jasne, odpowiem na każde twoje pytanie – powiedziała kusząco.
- Dlaczego powiedziałaś Any nieprawdę? – w telefonie brzmiał dźwięk ciszy – Dlaczego? – ponowił pytanie.
- Słuchaj, to nie jest dziewczyna dla ciebie. Ona nie jest taka jak ja. Musiałam coś zrobić, żeby wyrwać cię z jej szpon – nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę.
- A teraz to ty posłuchaj, to absolutnie nie jest twoja sprawa. Po pierwsze nie pokarzesz się na jej imprezie i powiesz, że coś ważnego ci wypadło, po drugie odczepisz się od niej i przy okazji ode mnie. A, i jeszcze jedno: wymyślisz jeszcze jedno kłamstwo, a zobaczysz, że pożałujesz swoich oszczerstw wobec innych – w słuchawce panowała dłuższa chwila ciszy.
- Dobrze, dobranoc Mike – powiedziała nieśmiało.
- Dobranoc – dodał oschle i rozłączył się chłopak.
Było mi niemiłosiernie głupio, że po raz kolejny uwierzyłam w jej kłamstwa. Nie chce jej znać. A teraz chyba powinnam przeprosić Mika. Oby mi wybaczył...
- Teraz mi wierzysz? – zapytał po chwili namysłu.
- Tak i strasznie cię przepraszam za moje okropne zachowanie, nie wiem dlaczego jej uwierzyłam, chciałam... - mówiłam bardzo szybko, a on zakrył mi usta palcem.
- Cicho bądź. Nie mogę już tego dłużej słuchać. Zamknij się i pozwól mi, żebym wreszcie cie pocałował – powiedział na co ja skinęłam głową, bo nadal Mike miał palec na moich ustach.
Kiedy jego palec zniknął, rozchyliłam lekko usta, a Michael szybko się w nich zatopił. Chyba mi wybaczył.
CZYTASZ
AnyOne
ChickLitTęsknota za drugim człowiekiem to najgorsza kara, którą możemy dostać od życia