Stiles:
Gdy wieczorem jak codziennie czytałaś książkę na oknie w pokoju zauważyłaś, że coś chowa się w krzakach.
Przestraszona złapałaś za kij baseballowy (sama nie wiesz skąd go masz. Po prostu zawsze tam był XD) i wyszłaś na zewnątrz.
Podeszłaś do krzaków, gdy nagle wyskoczył z nich Stiles, twój kolega ze szkoły. Przestraszona zaczęłaś okładać chłopaka kijem i wypytywać skąd się tu wziął.
Odpowiedział, że ,,pomylił ogrody".
♦
Scott:
Byłaś nową uczennicą i nieśmiało przemierzałaś korytarze trzymając kurczowo książki w dłoniach.
Nagle ktoś celowo cię potrącił, a ty upuściłaś je z hukiem. Wszystkie pary oczu spoglądały na ciebie z rozbawieniem lecz nikt nie był chętny do pomocy w zbieraniu twoich podręczników.
Oprócz pewnego bruneta o zniewalającym spojrzeniu.
Scott McCall zebrał twoje rzeczy i wręczył ci je z powrotem. Po czym do końca dnia oprowadzał cię po szkole i siadał z tobą na niektórych przedmiotach.♦
Derek:
Po kłótni z rodzicami cała zapłakana wybiegłaś z domu. Nie zastanawiając się zbyt długo wybiegłaś do lasu.
Nie śpieszno było Ci wracać do domu, a w nienawiści zabrałaś ze sobą jedynie swoją ulubioną bluzę, niestety na dworze było zimniej niż zwykle.Chodziłaś obejmując się kurczowo rękami, by choć odrobinę się rozgrzać.
W oddali ujrzałaś dom. Był dość zniszczony, prawdopodobnie przetrwał pożar. Nigdy go tu nie widziałaś. Choć wiedziałaś, że to zły pomysł coś kazało ci tam wejść
W domu nie było nikogo. Tak ci się przynajmniej zdawało. Usiadłaś w kącie pod jedną ze ścian i owinęłaś dłonie wokół kolan po czym usunęłaś. Rano obudził cię ON. Niesamowicie przystojny mężczyzna o umięśnionej posturze. Opowiedziałaś mu o tym jak się tu znalazłaś po czym odwiózł cię pod dom zostawiając ci swój numer telefonu.
♦
Theo:
Po szkole wraz z kolegami poszliście razem do lasu (taki był wasz codzienny ,,rytuał"). Dziś postanowiliście przejść się nieco głębiej w las i w efekcie doszliście do małej rzeczki płynącej powoli przez jesienny las.
W oddali spostrzegłaś mostek, a na nim pewnego chłopaka. Nie zdarzyłaś się mu niestety przyjrzeć.
Nagle jeden z kolegów zaproponował pewną gre. Podchody (tak wiem bardzo dorosła gra XD). Zgodziłaś się. Jednak miałaś szukać sama. Zaczęłaś liczyć lecz po pewnym czasie domyśliłaś się, że twoi przyjaciele po prostu cię zostawili, a ty zostałaś sama. Na niebie powoli zachodziło już słońce, a ty nie miałaś pojęcia jak masz wrócić do domu. Włuczyłaś się po lesie zataczając kółka i wciąż lądując w tym samym miejscu. Na mostku, na którym wcześniej stał chłopiec. Jednak sądziłaś, że po prostu miałaś zwidy. Zmęczona usiadłaś na mostku wsłuchując się w szum strumyka.
W oddali znów spostrzegłaś chłopca. Teraz jednak miałaś pewność, że to dzieje się naprawdę.
Po chwili ujrzałaś jego pełne oblicze. Przystojny brunet o zniewalającym błękitnym spojrzeniu dosiadł się do ciebie i po kilku minutach milczenia zaczął rozmowę.
Po ponad godzinie rozmowy dowiedziałaś się kilku rzeczy o nim, a on o tobie. Poczułaś jakbyś znała go od lat i chętnie dalej byś z nim rozmawiała jednak słońce zaszło już ponad dwie godziny temu.