Stiles:
(Jest człowiekiem 😒😂)
♦
Scott:
Po kłótni z rodzicami wybiegłaś z domu nie zamierzając nawet na chwilę zawrócić po prostu biegłaś przed siebie nie zważając na nic.
Oczy przysłoniły ci słone łzy, a ty znalazłaś się w lesie.
Już wolniej niż niedawno szłaś przez zamglony las czując coraz większy niepokój. Ale nie zamierzałaś zawracać.
Zmęczona długim spacerem usiadłaś pod jednym z drzew myśląc co jest z tobą nie tak. Chciałaś zadzwonić do Scotta jednak w gniewie nie zabrałaś telefonu.
W pewnym momencie pomimo szumu wiatru usłyszałaś warknięcie.
Podniosłaś się powoli wiedząc, że spotkanie z tym zwierzęciem może nie skończyć się happy-end'em.
Gdy już zupełnie się podniosłaś przez przypadek nadepnęłaś na gałąź, a ta pod twoim ciężarem pękła i wydała charakterystyczny odgłos.
Modliłaś się, by zwierzę tego nie usłyszało. Niestety... Usłyszało.
Z ciemności powoli wyłaniał się wielki czarny wilk o czerwonych ślepiach.
Zamarłaś.
Zbliżał się powoli obserwując każdy mój ruch. Serce łomotało ci w piersi lecz starałaś się uspokoić, ponieważ ojciec uczył cię, że zwierzę wyczuwa strach.
Powoli zaczęłaś się wycofywać jednak wilk również nie odstąpywał cię na krok.
Postawiłaś kolejną nogę. I znów złamałaś gałąź.
Wilk zawarczał głośniej i rzucił się na ciebie.
Zaczęłaś biec ile sił w nogach jednak wciąż nie mogłaś pozbyć się zwierzęcia. Zaczęłaś krzyczeć jak opętana mając nadzieję, że ktoś jest również na tyle głupi, by wędrować po ciemnym lesie. Nie, tylko ty byłaś na tyle nie poważna.
Coraz szybciej zaczęłaś przebierać nogami lecz butem zachaczyłaś o wystającą gałąź i padłaś boleśnie za ziemię. Wilk również się zatrzymał.
Chodził powoli szykując się do ataku, a ty zaczęłaś wyplątywać buta z gałęzi. Nie zdążyłaś.
Nagle wilk zaatakował. Zasłaniłaś się odruchowo dłonią. Nic się nie wydarzyło. Powoli otworzyłaś mocne zacisnięte powieki.
Teraz Wilki były dwa.
A raczej...
Wilk i... Człowiek?
Nie zdąrzyłaś się bliżej przyjrzeć postaci, która najwyraźniej uratowała ci właśnie życie.
-Uciekaj!- Krzyk wyrwał cię z amoku teraźniejszych zdarzeń. Znałaś ten głos. To był Scott.
Miał szpony, kły i również czerwone oczy.
Nie mogłaś uwierzyć w to co zobaczyłaś.
Zdenerwowana zdjęłaś buta i na boso zaczęłaś biec przed siebie. Łzy mimowolnie zaczęły płynąć ci po policzkach. To było dla ciebie za dużo.
Gdy tylko dobiegłaś do ulicy i ludzi odetchnęłaś z ulgą. Oparłaś się o najbliższe drzewo czując jak wszystkie emocje zbliżają się coraz szybciej, a ty po prostu pozwoliłaś im się wydostać.
Otarłaś usta dłonią i chwiejąc się na nogach udałaś się do jedynej osoby jaka mieszkała najbliżej, a do tego przyjaźniła się ze Scottem. Musiałaś się dowiedzieć czegoś więcej.