5

15 0 0
                                    

???? pov

rachel po raz kolejny przebywała w tak zwanym słonecznym klubie. lubiłam ją tu obserwować. za każdym razem obściskiwała się z co nowym chłopakiem. tym razem zabrała się za matthew, kiedyś ich już razem widziałam. podejrzewałam nawet, że kiedyś byli parą.

-matthew, matthew, matthew- zamruczała mu cicho do ucha.-nie ładnie tak chodzić na imprezy w tygodniu, jeszcze wtedy gdy umarła dziewczyna twojego przyjaciela.

-cicho bądź rachel, rachel, rachel-mruknął w usta dziewczyny po czym namiętnie ją pocałował.-zdaję mi się, że to była również twoja przyjaciółka, kochanie-dodał na co dziewczyna prychnęła.

oboje byli nieźle wstawieni. jak przykro, że można to dobrze wykorzystać. bardzo dobrze.

-coś dla pani?-zapytał barman na co szybko odwróciłam głowę.

-podziękuję-odpowiedziałam i wróciłam do podsłuchiwania moich ulubionych osób. stali obok mnie także było mi to na rękę.

matthew położył rękę na jej talii i zaczął ją namiętnie całować. jego ręka zjeżdżała coraz niżej, a ona cicho pomrukiwała.

nie chcieliby żeby ktoś to zniszczył, prawda?

wstałam z krzesła barowego i skierowałam się w ich stronę. wcisnęłam się między nich i przeszłam w stronę łazienek. rachel skierowała się za mną, a kiedy już mnie napotkała szarpnęła moje włosy. nie słuchałam jej tylko zaczęłam się jej przyglądać.  była ubrana tak jak tamtego dnia. znowu czarna krótka spódniczka i wysokie czarne szpilki. jej szare włosy były opuszczone na ramiona, a usta pomalowane czerwoną szminką.

-zaczniesz mnie w końcu słuchać?-krzyknęła z zamiarem uderzenia mnie w policzek, ale zareagowałam łapiąc i wykręcając jej rękę.

-zdaje mi się, że ktoś musi tu wytrzeźwieć-zaśmiałam się jej w twarz po czym pociągnęłam ją za sobą.

zapowiada ci się miły wieczór, rachel.

mara pov

obudziłam się w czarnym pomieszczeniu, bez okien, bez niczego. tylko podłoga i ściany. bardzo bolała mnie głowa. 

w pewnym momencie do pomieszczenia weszła zakamuflowana postać. miała na sobie maskę i była ubrana cała na czarno, po figurze dało się rozpoznać, że to kobieta.  rozmawiała przez telefon.

-oh, kolejna zakładniczka? jesteś najlepsza-zaśmiała się w telefon.

-co ja tu robię-warknęłam tak, że nie brzmiało to nawet jak pytanie.

osoba rozłączyła się po czym skierowała do mnie. kucnęła przede mną i rozwiązała sznury, którymi związane były moje nogi i ręce. w mojej ręce zauważyła telefon, który od razu rzuciła o ścianę.

-jesteś beznadziejna-zaśmiała mi się w twarz.- dobrze wiesz, że to przez ciebie carla umarła, prawda?

zaczęłam płakać. to nie jest prawda! carla nie umarła przeze mnie.

-nie pamiętasz jak przelizałaś się  z cameronem na imprezie? wszystko zostało nagrane i jakimś cudem carla to zobaczyła. wiesz jak płakała? nie ładnie tak zabierać przyjaciółkom chłopaków.

-kłamiesz. carla nie zabiłaby się przez taką głupotę-szlochałam. 

kobieta spojrzała się na mnie i śmiejąc się wyszła z pomieszczenia.

tak przelizałam się z cameronem, ale kiedy to było! przecież to nie powód by się zabić, nie raz się kłócili. i ja i cam byliśmy nieźle pijani, więc dlaczego przez coś czego nie zrobiliśmy świadomie miała zakończyć swój żywot? to nie może być prawda.

jako, że byłam już rozwiązana wstałam z ziemi i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. było ciemno, więc to zajęcie nie należało do najłatwiejszych. na podłodze znalazłam liścik. trudno było go przeczytać z powodu ciemności. skierowałam się do drzwi, z których leciało troszkę światła. 

mara

chcesz się wydostać? moje życzenie jest proste. odetnij sobie trzy palce u ręki oraz cztery u stóp, masz czas do jutra rana, jeżeli tego nie zrobisz twoi przyjaciele umrą. nie chcesz chyba kolejnych śmierci na sumieniu, prawda?

xxx

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 21, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

here |c.dOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz