20

1.4K 125 30
                                    

Stałam przed kinem chowają ręcę do kieszeni i chowając głowę bardziej w kaptur. Strasznie zmarzłam czekając na tych idiotów. Mała rada. Jeżeli Jakub Błaszczykowski napisze "Bede za 10 minut, wpadnę po was chłopaki" to wcale nie 'będzie za 10 minut'. Skąd to wiem? Ponieważ od 27 minut mam ochotę zabić każdego kto za chwilę zjawi się w umówione miejsce. Dlaczego nie wejdę po prostu do kina? Dlatego że wolę uniknąć setki papsów którzy będą chcieli zrobić mi zdjęcie. Wolą stać z kapturem na głowie mało widoczna dla fanów i upierdliwców.

-Co znowu?- warknęłam na Krychowiaka, który wpatrywał się w moją twarz dłuższy czas.

-Masz minę jakbyś miała ochotę kogoś zabić.- odparł śmiejąc się.

-Nie wiem czy zauważyłeś ale stoimu tutaj pół godziny bez celu. Za drugie tyle odmrożą nam się palce.- uśmiechnęłam się ironicznie. Po chwili westchnęłam wyciągając telefon. Weszłam w ostatnią rozmowę i zaczęłam pisać.

Paula: ostatecznie macie 5 minut

Szczena: spoko już jedziemy

Paula: pisałeś tak 20 minut temu debilu

Fabian: zaraz będę!!

Chciałam coś odpisać ale usłyszałam jak Krycha z kimś się wita. Spojrzałam na młodego chłopaka. Miał świetnie uczesze włosy i uroczy chłopięcy uśmiech na twarzy.

-Hej.- przywitał się ze mną.

-To ty Stępuś.- uśmiechnęłam się lekko.

-Zawsze mogło być gorzej.- zażartował.

-Taaa... Mogłeś być Milikiem.- powiedziałam.

Usłyszałam jego śmiech i Grześka. Chciałam zacząć typową gadkę, ale ktoś mi przerwał.

-Ktoś tu o mnie rozmawiał?- zapytał wysoki mężczyzna.

-Spokojnie. Nie jesteś tematem naszych rozmów. Jeszcze nie piliśmy.- uśmiechnęłam się ironicznie, a Arek zignorował to.

Było to dziwne, bo zawsze odpowiada na moje zaczepki. Spojrzałam na ulicę. Było już ciemno i tylko latarnie rozświetlały drogę. Z daleka widać było nadjeżdżające auto, które znałam doskonale. Wzięłam głęboki oddech. Mam nadzieję, że nie zrobię nic głupiego. Typu... Złamie komuś nos, rękę... ewentualnie dwie. Nienawidzę tego jak ktoś się spóźnia. Krychowiak doskonale o tym wie, więc woli iść ze mną, gdy umiawiamy się całą paczką.

-A ty bez Czesi?- zaśmiałam się, gdy usłyszałam to z ust Peszka.

Spojrzałam na chłopaka, który miał ochotę odpyskować, ale przerwali mu to koledzy.

-Sorrki za spóźnienie.- jako pierwszy odezwał się Fabiański. Dopiero teraz zauważyłam, że nie przyjechał z resztą.- Janek ma małe problemy z brzuszkiem.- wytłumaczył się.

-Zostało ci jeszcze trochę szminki na szyji.- Szczena uświadomił to Łukaszowi pokazując miejsce.

Zaśmiałam się pod nosem i zmierzyłam chłopaków. Lewy, Piszczu, Błaszczu, Wojtek, Mariusz, Peszko i Grzegorz. Tak jak stali po kolei.

Kwestia przyjaciół | reprezentacja PolskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz