Rozdział 7 : Tylko moja

1.6K 293 130
                                    

LUHAN

Kolejna noc wcale nie była lepsza od poprzednich. Znów się nie wyspałem przez okropnie rozgadaną omegę, która dla odmiany postanowiła zacząć prowadzić monologi na temat zbliżającej się pełni.

Wiedziałem, że to dopiero początek, że im bliżej będzie tego feralnego dnia, tym moje drugie ja będzie cięższe do zniesienia. Co gorsza, już stawało się pobudzone, więc co będzie za czterdzieści osiem godzin?

Bałem się. Naprawdę się bałem, że kiedy moja omega przejmie nade mną kontrolę w dzień pełni, zrobię coś głupiego, dlatego modliłem się do bogów, aby Tao dał radę powstrzymać mnie przed najgorszym i aby mój alfa nie naraził się na niebezpieczeństwo.

Poranek wcale nie był miły. Alter ego przywitało mnie od razu wierszem, jaki to nasz alfa jest wspaniały, jaki przystojny oraz jak cudownie się do niego przytula.

Ignorując swój instynkt, wstałem powoli z łóżka. Sycząc cicho przez pulsujący ból głowy, udałem się do łazienki, aby doprowadzić się do względnego porządku, zanim służąca zaprosi mnie na śniadanie.

Nie byłem głodny, wręcz przeciwnie, mdliło mnie na samą myśl o posiłku, dlatego wymknąłem się z zamku, postanawiając pójść do Laya. Może szalony szaman będzie miał dla mnie jakieś zioła nasenne, dzięki którym w końcu będę mógł porządnie odpocząć.

Nie ukrywam, że strasznie się denerwowałem, gdy zbliżałem się coraz bardziej do domu szamana mieszkającego daleko od centrum miasta, praktycznie w lesie.

Z lekka świrnięta beta była równie kłopotliwa co mój młodszy brat. Miała wizje, dlatego potrafiła otworzyć mnie jak księgę, z której wszystko czytała bez najmniejszego problemu.

Wziąłem głęboki wdech, kiedy już stanąłem przed drzwiami niedużej, starej chatki, pod której zadaszeniem suszyły się jakieś zioła, i zapukałem lekko. Nie musiałem długo czekać, aby mężczyzna otworzył, witając mnie szerokim uśmiechem.

- Książę! Oczekiwałem cię! - powiedział z entuzjazmem, poprawiając za dużą na niego, zieloną koszulę. - Potrzebujesz ziół na sen, mam rację? - zapytał, nim w ogóle zdążyłem powiedzieć ,,dzień dobry".

Pokiwałem lekko głową, nieszczególnie dziwiąc się temu, iż brunet wiedział, że do niego przyjdę. Przyzwyczaiłem się do takich sytuacji.

- Specjalnie je wcześniej przygotowałem - oznajmił, sięgając do kieszeni skórzanych spodni, z której wyjął małą saszetkę. - Wystarczy dodać odrobinę do herbaty i będziesz spał jak suseł - powiadomił, kiedy odebrałem od niego zioła.

Podziękowałem Yixingowi za pomoc, po czym opuściłem jego posesje. Ruszyłem z powrotem w stronę miasta, przypominając sobie o nadchodzącym, wieczornym spotkaniu z Oh.

~ Zróbmy coś dla naszego alfy! W zamian za bransoletkę ~ odezwała się omega.
"Na przykład?"
~ Hmm... Daj mu któryś ze swoich rysunków! Albo nie, lepiej! Namaluj coś specjalnie dla niego. ~

W sumie spodobał mi się pomysł mojego drugiego ja. Chyba po raz pierwszy omega powiedziała coś, przez co nie poczułem się niepewny, zły czy zawstydzony.

Idąc więc za głosem instynktu, wróciłem pospiesznie do zamku. Wziąłem ze swojej komnaty potrzebne przybory do malowana, przebiegłem przez kuchnię, a złapawszy za jabłko i spakowawszy wszystko do dużej torby, udałem się na pewne wzgórze.

Nie było to przypadkowe, jedno z wielu wzniesień w Siódmym Klanie. Był to wyjątkowy pagórek, z którego można było podziwiać najpiękniejszy widok na królestwo.

You can be king againOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz