Prolog

2K 137 5
                                    

    Niska postać podniosła małe zawiniątko, uważając przy tym by nie obudzić śpiących w łóżeczku dwulatków.
    Mężczyzna przeszedł przez próg pokoju, cicho zamykając skrzypiące drzwi. Prędko ruszył w kierunku wyjścia z domostwa, przeskakując nad leżącymi na podłodze dziecięcymi zabawkami.
    Zanim zdążył dojść do miejsca spotkania, które ustalił ze swoim Panem, usłyszał głęboki i stanowczy głos:
– Nie bądź głupcem, oddaj mi dzieciaka!
    Odwrócił się i ujrzał postać odzianą w czarną pelerynę, twarz nieznajomego była skryta pod głębokim kapturem, więc nie mógł poznać tożsamości osoby. Niemal wyczuwał emanującą od niej potężną moc.
    Brązowowłosy szybko wyciągnął różdżkę i, kierując ją na nieznajomego maga, zaczął małymi kroczkami okrążać go.
    – Kim jesteś?! – wrzasnął, nieco cofając się w tył.
    – Nieważne, kim jestem. Oddaj mi to dziecko! – zniecierpliwił się czarnomag.
    – Nigdy! Muszę przekazać je Czarnemu Panu! – pisnął, przyciskając do siebie pierworodnego Pottera. W niebieskich oczach czaił się strach i lęk, nie wiadomo jednak czy przed obcym, czy przed karą jaka go spotka, gdy nie dostarczy dziecka. Jego Pan czekał, a on musiał wykonać polecone mu zadanie.
    Mroczny czarodziej nagle machnął różdżką, a z jej końca wyleciał czerwony promień. Szatyn ledwo zdążył uchylić się przed klątwą. Wysłał w kierunku wroga zaklęcie, odkładając niemowlę na kamienny posąg i otaczając je tarczą ochronną.     
    Tajemniczy mężczyzna prychnął, po czym zrobił zawiły ruch ręką, wysyłając fioletowy promień w stronę przeciwnika. Niestety, trafił on w pobliski dom, który rozpadł się, zamieniając w ruinę.
    – Odejdź stąd! – krzyknął porywacz, oddalając się trochę i ciskając w postać kolejnymi czarami. Nie zauważył wystającego z ziemi korzenia i runął, upuszczając magiczny patyk, który odturlał się zbyt daleko, aby go dosięgnąć.
    – Możesz przekazać Voldemortowi, że nie dostanie chłopaka w swoje ręce – powiedziała postać, zbliżając się do leżącego Śmierciożercy.
    – Nie – wyszeptał szczurowaty czarodziej, widząc jak człowiek w pelerynie przybliża się i spogląda na śpiące dziecię.
    – Już nic nie możesz zrobić – zachichotał tajemniczy przybysz i jednym ruchem usunął tarczę chroniącą malucha.
    Widząc, że biegną do nich Potterowie, Szatyn przemienił się w szczura i uciekł, chowając się za jednym z krasnali ogrodowych.
    – Harry! – zapiała rudowłosa kobieta, podbiegając bliżej. Chwilę później dobiegł jej mąż, chwytając ją w ostatnim momencie.
    – Zostaw go! – warknął, wydobywając różdżkę z rękawa szaty.
    Zanim ktokolwiek zdążył wypowiedzieć jakiekolwiek zaklęcie czy klątwę, czarnoksiężnik odwrócił się, patrząc na nowoprzybyłych spod obszernego kaptura. Sprawnym ruchem zabrał dzieciątko i zniknął, pozostawiając za sobą tylko zimny śmiech i wspomnienie.



















Z mroku w światło || H.POpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz