Ciemność sprawia, że dzisiejszy, ciepły, czerwcowy deszcz, jest czarny.
Siedzi przy drodze owinięty w płowy ciemnoszarego i przemokniętego koca, który jeszcze kilka minut temu był aksamitny, srebrzysto-biały, a przede wszystkim suchy. Widział, jak przeźroczyste krople go brudzą. Robią z niego obrzydliwie ponury i zimny materiał, który teraz szczelnie przylega do jego wątłego ciała. Nie chce wracać, ponieważ księżyc tej nocy jest naprawdę piękny i daje światło na całą ulicę. Ulica świeci, ten okropny deszcz tylko ją uczynił ładną.
Jego telefon już dawno się rozładował i teraz leży obok niego, najprawdopodobniej cały zalany. Nie chce się ruszyć. Dwa metry od niego, leży rozstrzaskana butelka po winie, która najprawdopodobniej wypadła mu z jego pijanych rąk. Chce czekać.
Od początku tego płaczącego dnia, czeka na spadającą gwiazdę. Jest to ciężkie, ponieważ niebo otulają czarne chmury, ale to ostania szansa, by wszystko było w porządku.
Jego oczy co chwilę się zamykają by zaraz otworzyć się najmocniej jak się da. Nie chciał jej przegapić i tego nie zrobił.
"Chcę go zobaczyć, proszę."
Rozgląda się ponownie z nadzieją, że zaraz znów zobaczy jego okrągłe policzki. Chce mu powiedzieć jak bardzo go nienawidzi, jak bardzo tęskni.
Przejeżdzający obok niego jeep, który swoją drogą był w okropnym stanie, ochlapał go tym razem na prawdę brudną wodą z kałuży. Baekhyun chce krzyczeć na tego impertynenckiego kierowcę, który mógł zjechać na pas obok i dzięki temu chłopak uniknąłby ochlapania. Po chwili zza rozbitej szyby pasażera wysuwa się głowa czerwonowłosego chłopaka, który, na litość boską, wygląda jak mężczyzna, którego szuka już od ponad roku.
- Chanyeol?! - krzyczy na tyle głośno, że małe stado ptaków unosi się w górę, wydając przy tym nieprzyjemny pisk.
On chyba wariuje.
✳✴✳
Jimin jest tym, który zawsze wie co się dzieje.
Jest osiemnastolatkiem, który lubi długo rozmawiać. Lubi mleko truskawkowe i Vance Joy. Ma lęk. Boi się pustki, przeraża go fakt, że kiedyś może być tam, gdzie nie ma nikogo. Ma obsesję na punkcie swojego ciała, na punkcie szorstkich dłoni i brązowych włosów z różowym przebłyskiem. Jednak najbardziej dba o swoich przyjaciół, ponieważ za nic w świecie nie chce być sam.
Wsiada w samochód swojego starszego brata i już jest w drodze. Krzyczy i nawołuje, byleby jak najszybciej go znaleźć. Widzi, że zaraz zacznie się burza, a dobrze wie, jak Baekhyun potwornie się jej boi. Baekhyun boi się jej bardziej niż dentysty. W jego przekonaniu ona jest gorsza niż ciemność, przed która teraz nie ma gdzie się ukryć. Ciemność, która może go całkowicie pochłonąć.
Przemoczone trampki zawsze wydawają charakterystyczny i nieprzyjemny dźwięk.
Wciąga go do samochodu i czym prędzej zawraca do swojego domu, bo wie, że Sohyun nie podarowałaby mu tych przemoczonych i brudnych ubrań. Od sześciu miesięcy Baekhyun znika na kilka godzin, codziennie. Sohyun ma pracę i gdy wraca wieczorami, to jej jedynym zmartwieniem powinno być to, jaką musującą kulkę wrzucić sobie dziś do wanny.
- Jak tym razem? W taką pogodę mogłeś sobie odpuścić. - wzdycha czarnowłosy spoglądając w lusterku na odbicie przyjaciela. Taka rozmowa jest poniekąd standardem. Od tego miejsca do domu Baekhyuna jest jakieś pół godziny pieszo, więc nic nie szkodzi mu na drodze by zaglądać w to opustoszałe miejsce codziennie.
- Jimin, pro-
- Prosiłeś, wiem. - przerywa, po czym sięga ręką do małego przełącznika, a z głośników zaczyna lecieć Personal Jesus Depeche Mode. - Okej, moja wina miałem nie pytać, dobra. Ale jak mam nie pytać gdy znów tu siedzisz i nie odbierasz telefonu?!
CZYTASZ
I don't need to know .bbh&pcy
FanficByun Baekhyun chodzi pomiędzy dwoma światami, tutaj ma bezpieczeństwo, a tam swojego Chanyeola. PAIRING: chanbaek RATING: R GATUNEK: darkfic, agnst oraz czasami fluff i smut UWAGI: zombie, dwa światy oraz lekka inspiracja filmem The Walking Dead ora...