Na następny dzień byłam zachwycona. Poszłam do szkoły i zaczęłam się chwalić, że dostanę yorka. Na muzyce grałam na flecie. Potem był sprawdzian z gramatyki, strasznie trudny. Po gramatyce był polski literatura. Ale już potem zaczęła mnie boleć głowa. Poszłam do domu. Mama powiedziała,że to migrena. Musiałam położyć się spać. I tak minęło 4h. Na wieczór miałam naleśniki. Mniammmm!!! Cały tydzień zleciał aż do piątku. W piątek po szkole mama zadzwoniła do pani (do tej co miałam mieć yorka). Mama dokładnie wypytała się o karmę i takie tam. I spytała się kiedy mamy przyjechać. Pani odpowiedziała, że w sobotę rano. A na dodatek powiedziała, że jeszcze jedna pani przyjeżdża po tego samego yorka, a więc musimy być pierwsi. Mama mocno się wkurzyła tak samo jak ja. Dobra! Powiedziałam do mama będziemy pierwsze. Na następny dzień obudziłam się o 5:00. Poszłam obudzić rodziców. WSTAJEMY! Krzyknęłam. Zjedliśmy śniadanie i tata poszedł wyprowadzić auto z garażu. Mama nas spakowała bo mieliśmy zajechać do dziadków. Dobra, wyjechaliśmy do Radomia po yorka!🐶🐕