,,Powiedzmy co reprezentuje ból głowy...To ja broniący się w stanie zawieszenia, to ja zawieszony w bezbronnym teście...testowany przez okrutnego egzaminatora.Najlepiej to reprezentują moje depresyjne myśli.''
Był poranek w sobotę. Spałem bardzo długo,jakoś do 11 lub 12. No bo niby po co mam wstać wcześniej i użerać się z ludźmi. Poszedłem do toalety, przemyłem twarz i...przy okazji spojrzałem w lustro. Stwierdziłem,że nie jestem tą samą osobą co kiedyś...Wróciłem do mojego pokoju i ubrałem się. Założyłem czarny t-shirt z logiem mojego ulubionego zespołu, czarne spodnie, trampki ,chooker i moją ulubioną szarą bluzę w paski.Założyłem kaptur, mało było widać mojej twarzy, bo moje lewe oko zasłaniała długa,czarna grzywka. Założyłem również ,,motocyklowe'' rękawiczki, robię wszystko,żeby nikt nie zauważył moich ran.
Usłyszałem dźwięki z dołu.To pani Emily wołała mnie na śniadanie.
-Hej,Max? Śniadanie jest,czy dasz radę zjeść? - wołała
Nie wiedziałem,czy dam radę, ale zszedłem na dół i stwierdziłem,że zobaczę,czy dam radę.
Z moją wagą było już trochę lepiej.Nie miałem już takiej strasznej anoreksji i jadłem już trochę więcej niż wcześniej, zaraz po wypadku rodziców. 3 miesiące temu lekarze mówili,że byłem wręcz ,,przy kości''.
---
Na śniadanie były płatki owsiane na mleku. Postanowiłem,że trochę zjem. Pani Ross poprosiła mnie,czy po śniadaniu nie mógłbym przejść się do sklepu i kupić trochę mąki, bo już jej brakowało. Mimo,że nie przepadałem za nią, bo twierdziłem,że nigdy nie zastąpi mi matki,to szanowałem ją, a rodzice nauczyli mnie dobrych manier,więc zgodziłem się. Ona niczym sobie nie zawiniła,że za nią nie przepadam. To po prostu była decyzja mojego pojebanego mózgu. Zmyłem po sobie naczynia i wyszedłem na dwór.
W dni wolne rzadko to robię. Może dlatego,że chce się uchronić przed działaniem szkodliwych substancji, takich jak smog oraz szkodliwych ludzi.Jednak dzisiaj świeciło słońce i dzień dla wszystkich innych ludzi którzy nie mają problemów .Był energiczny.Po drodze spotkałem moją przyjaciółkę, Rose. Rose była bardzo ładną,buntowniczą dziewczyną.Ludzie mówili,że ma rysy twarzy jak anioł. Zawsze się śmiałem, jak ktoś powiedział,że nie znają jej od dzieciństwa. Gdy byliśmy mali ciągle bawiliśmy się w błocie, uznawałem Rose za mojego kumpla. Serio,była wtedy jak chłopak.
-Max? - zapytała
-O,hej,Rose
-Co ty tu robisz wyszedłeś w końcu na miasto z własnej woli?
-No nie do końca, mam pójść na zakupy do sklepu,a ty, co tutaj robisz?
-Właśnie miałam iść do Zack'a. Hej! Mam pomysł! Dałbyś radę wyjść z nami dzisiaj do klubu? Ehh. Po co ja się w ogóle pytam...i tak się pewno nie zgodzisz.
-A dobra, mogę wyjść, co mi zaszkodzi
-Serio? To super! Przyjdziemy po ciebie o 20.
-Ok,do zobaczenia!
-Pa!
Rose poszła w kierunku domu Zack'a, a ja w końcu do sklepu.
---
-Hmmm ok, co ja mam tam kupić? A no tak,mąkę.
Serio,gdy widziałem tyle jedzenia trochę niedobrze mi się robiło,ale jak już mówiłem,z moją wagą jest już lepiej. Najgorzej było kiedy przechodziłem dział ze słodyczami.Czekolada,M&M'sy, czekolada M&M's,czekolada,herbatniki,czekolada z herbatnikami,czekolada,oreo, czekolada oreo. Ile tych słodyczy nie nawymyślają. Pamiętam,że jak byłem mały jadłem ich dużo. Miałem wtedy nadwagę,inne dzieci się ze mnie śmiały,ale ja nie zwracałem na to uwagi, potem oni mnie jakoś zaakceptowali. Po śmierci Jon'a trochę schudłem,jednak moi rodzice mnie pilnowali i nie chcieli,żebym popadł w anoreksję. Ta, potem moja waga była wręcz idealna, uprawiałem dużo sportów i wszystko było dobrze. Jednak po śmierci rodziców wszystko znowu się zawaliło.
CZYTASZ
Migrena
TeenfikceCzy jestem jedynym,którego znam, prowadzącym wojny za maską mojej twarzy i powyżej mojego gardła? Cienie wykrzyczą,że jestem samotny. Mój ból rozciągał się z góry do dołu i na boki. Czasami nawet śmierć wydaje mi się lepsza niż migrena w mojej głowi...