I wszystko bardziej się komplikuje

1.9K 228 54
                                    

„Jak tak bardzo chce być sam, to proszę bardzo! Niech będzie samotny całe swoje pieprzone życie!"

Tak właśnie myślał Conan, przemierzając ciemne korytarze Hogwartu. Wracał z biblioteki wściekłym krokiem, nie myśląc w pełni racjonalnie. Rozmowa z Malfoyem wyprowadziła go z równowagi. Bardzo. Nie spodziewał się, że aż tak to na niego wpłynie...

- A więc, o co poszło z Potterem? – spytał tak swobodnie, jakby chodziło o pogodę.

- Nie powinno cię to interesować – powiedział Draco, popatrując na niego nieufnie.

- Przecież kłócicie się praktycznie codziennie. Nie mogę wiedzieć, o co?

- Nie.

Szatyn położył głowę na ławkę, aby mieć lepszy widok na twarz blondyna, która znalazła sobie wygodną skrytkę w książce. Szare oczy były nieobecne, twarz ściągnięta w niezrozumiałym grymasie. Parę zmarszczek pojawiało się na idealnym czole, aby za chwilę zniknąć i tak parę razy.

- To nie była zwykła sprzeczka – stwierdził Krukon, unosząc lekko głowę.

Blondyn westchnął ciężko, odkładając książkę na bok.

- Mógłbyś skupić się na tym, co ci zadałem? – poprosił trochę zirytowany.

- Jak mam się skupić, kiedy ty też tego nie robisz? Wiesz, mi możesz wszystko powiedzieć...

- Czy ty masz jakiś problem, ze zrozumieniem słowa „nie"?!

Szatyn od razu zamilkł. Wyprostował się i wziął do ręki swoją różdżkę. Nagle stała się bardzo interesująca.

- Jeżeli nikomu się nie wygadasz, będziesz cier...

- Blunt, czy ty możesz się zamknąć?! Denerwujesz mnie.

- Po co od razu tak ostro?

- Bo jesteś irytujący! Może zrobiłbyś mi przysługę i wyszedł? Samemu będzie mi o wiele lepiej.

Szatyn wciągnął ze świstem powietrze. Wstał, zebrał swoje książki do torby, a na pożegnanie rzucił:

- Tak?! W takim razie nie narzekaj później, jak całe życie będziesz sam!

Z furią wpadł do szatni Gryffindoru. Gwałtownie usiadł przy brunecie i mruknął pod nosem:

- Już wiem, dlaczego on cię tak wkurza.

Harry spojrzał na niego nie rozumiejąc, o co chodzi.

- Malfoy.

- Aaa, no tak. Albo mi się wydaje, albo jeszcze trzy dni temu mówiłeś coś kompletnie odwrotnego.

- Teraz to się zmieniło – burknął szatyn i oparł głowę o ramię Wybrańca.

Siedzieli tak chwilę w ciszy, próbując nie myśleć o niczym, lecz ani jednemu, ani drugiemu to nie wychodziło. Conan wyrzucał sobie w myślach jaki był głupi, że chciał ich razem zeswatać, a kiedy popatrywał na smutną minę Gryfona, robiło mu się jeszcze gorzej.

- Jeśli chcesz, możesz mi się wygadać – zaproponował nieśmiało.

Jaka była jego radość, kiedy zauważył, że zielonooki otwiera usta.

- Kiedy poszedłeś pod prysznic, Malfoy jak zwykle zaczął mi dogryzać. Ale widziałeś, że tamtego dnia nie byłem w humorze i powiedziałem, żeby dał sobie spokój. Ale on nie przestawał. Do tego zszedł na temat mojej rodziny i... nie wytrzymałem. Powiedziałem mu, że on nigdy nie zrozumie. A ja naprawdę nie chciałem się z nim kłócić! W ogóle nie chciałbym, żebyśmy byli wrogami. Nie chcę mieć wrogów... Kurwa, tak wielu rzeczy nie chcę. Dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej?

Chłopak schował twarz w dłonie. Conan, nieprzygotowany na taki potok słów, nie wiedział, co powiedzieć. Objął bruneta ramieniem, opierając brodę na jego plecach. Naprawdę ni miał pojęcia, jak to wszystko ma rozegrać...

„W takim razie chyba znów będę musiał pogadać z tym ślizgońskim dupkiem. A jakżeby inaczej?"


Tę część specjalnie dedykuję IvsShiro oraz Jestem_Nina (przepraszam, nie chciało mi zaznaczyć)

Jak ich by tu... {Drarry} - ZAWIESZAM I NIE KONTYNUUJĘOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz