Jest w Hogwarcie pewien uczeń. Sprytny, ale nie wyróżniający się w swoim domu. Mądry, lecz bez przesady. Zdarzało mu się spóźniać i kiepsko radził sobie w logicznych zagadkach. Sam zastanawiał się, jak to możliwe, że trafił do Ravenclaw. Był niemal stuprocentowo pewien, że to przez jego nazwisko. Blunt. Uściślając – Conan Blunt. Możecie powiedzieć, że jest zwykłym uczniakiem w magicznej szkole, ale nie! Ten uczniak przybył do tej szkoły ze specjalną misją! Odkrył ją dopiero niedawno, ale czy to ważne? Ważnym jest, że w końcu zrozumiał, prawda? Jak to się stało? Ano już mówię.
Pewnego okropnego dnia, kiedy na dworze lało siódmy dzień z rzędu, a nauczyciele podkopywali uczniów jeszcze większą ilością pracy domowej, chłopak o brązowych włosach siedział w bibliotece z przyjaciółką i razem z nią przeglądał gejowskie komiksy, piszcząc co chwila przy scenach pocałunków. Brenda Johansson, bo tak miała na imię blondyna, dostała je niedawno i oczywiście musiała się nimi komuś pochwalić. Żeby nie wyjść przed innymi na idiotkę, poszła do Conana. Znali się od piaskownicy, więc nie było zagrożenia, że którekolwiek z nich powie lub zrobi cokolwiek, żeby pogrążyć tę drugą osobę. Po pierwsze: za dużo o sobie wiedzieli, po drugie: mieli zbyt wiele wspólnych zainteresowań, a po trzecie: nie było człowieka, który lepiej by ich rozumiał, niż oni siebie nazwajem. Stracenie takiej osoby z własnej winy byłoby aktem masochizmu, a ani Conan, ani Brenda nie byli tego typu ludźmi.
Wracając, podczas przeglądania i fangirlowania do uroczych scenek w Blunta jakby piorun strzelił! Naraz uciszył przyjaciółkę, zakrywając jej brutalnie usta i drżącym palcem wskazał na jeden z narysowanych kadrów.
- Czy... czy ty to widzisz? – spytał zduszonym głosem.
- No – mruknęła dziewczyna, uprzednio odsuwając jego dłoń. – Przecież to Ma...
- Nie! – przerwał jej groźnie szatyn. – To... to...! To Draco i Harry we własnej osobie!
Conan tak się podniecił swoim odkryciem, że reszta uczniów w bibliotece wyjrzała ze swoich miejsc, żeby przyjrzeć się, kto robi taki hałas. Wystraszona Johansson pociągnęła przyjaciela na dół, aby zabrać mu komiks i syknęła z irytacją:
- Co ty robisz?! Chcesz, żeby nas stąd wyrzucili, czy co?!
- No ale patrz!
Chłopak sięgnął ręką po skonfiskowany magazyn i otworzył na właściwej stronie. Im dłużej Brenda wpatrywała się w ten obrazek, tym jaśniejsza stawała się jej twarz.
- Conan... Ty... Ty jesteś wspaniały! – wyszeptała podekscytowana. – Jak myślisz, co to znaczy?!
- Że jestem zajebisty w szukaniu nowych shipów? – zgadł Krukon. Nie miał zamiaru przyznawać się, że już od dawna shipuje tę dwójkę... No co? Każdy ma swoje małe sekrety.
- To też, ale co jeszcze?!
Blunt zadumał się. Myślał tak i myślał, aż w końcu blondyna nie wytrzymała:
- To znaczy, że znalazłeś swoją misję!
- Moją... co? – spytał skonfundowany chłopak.
- Misję!
A no tak. Szatyn totalnie zapomniał o tym, jak przesądna i naiwna była jego przyjaciółka. Wierzyła w znaki, horoskopy, przepowiednie i inne bzdety. To dlatego tak dobrze dogadywała się z profesor Trelawney. Zwykle Blunt nie wierzył w tego typu brednie, ale ta tak mu przypadła do gustu, że od razu dał się wkręcić.
- Myślisz...?
- Ja nie myślę, ja wiem! Słuchaj, takie znaki to nie byle co. Ty się na tym nie znasz, więc będziesz potrzebował kogoś do pomocy. A ten ktoś musi wiedzieć dużo o takich rzeczach i do tego w miarę monitorować twoje poczynania...
Conan przewrócił oczami, bo wiedział, do czego to zmierza.
- Chciałabyś mi pomóc, t...?
- Och, jeśli nalegasz, to bardzo chętnie się zgodzę! – Twarz dziewczyny pojaśniała w uśmiechu.
Biedny nastolatek z Ravenclaw domyślał się, że jego przyjaciółka już układa sobie w głowie plany. Dobre i to, przynajmniej sam nie będzie musiał myśleć, a jego odwieczny ship ma niemałe szanse na powodzenie. Bo jeśli on i Brenda się za coś biorą to raz, a porządnie!
CZYTASZ
Jak ich by tu... {Drarry} - ZAWIESZAM I NIE KONTYNUUJĘ
FanfictionHej, jestem Conan. Conan Blunt, Ravenclaw. Miło poznać. Powiem tylko, że jestem WIELKIM fanem DRARRY. I mam zamiar sprawić, żeby ten ship stał się prawdą! Jak to zrobię? O tak! Tak? Czyli jak? Nie obejdzie się bez mojej pomocy! Brenda Johansson, Rav...