Pierwszy krok

3.7K 270 235
                                    

„No gdzież on jest? Oszukali mnie?"

Młody Krukon błądził pomiędzy półkami pełnymi książek w poszukiwaniu jasnej czupryny. Przez te regały nic nie widać. Fuj, ile tu kurzu! Jest! Przy ostatnim stoliku... Nie chce, żeby ktoś go zobaczył? Szatyn uśmiechnął się pod nosem.

- Hej, Malfoy! Co tam porabiasz? – powiedział specjalnie nazbyt głośno.

Kilka par oczu zwróciło się w ich stronę. Blondyn zmierzył chłopaka wściekłym wzrokiem. Wstał i wywlókł go z biblioteki.

- Kim ty jesteś?! – syknął zirytowany.

- Conan Blunt, Ravenclaw. Ten sam rocznik – odpowiedział uśmiechnięty chłopak.

Draco odsunął się trochę, założył ręce na piersi i zaczął lustrować chłopaka od góry do dołu. Wyglądał, jakby zastanawiał się, czy go wysłuchać, czy najzwyczajniej w świecie zlać. Zdecydował się na to pierwsze.

- Czego chcesz?

- Chcę, żebyś mnie uczył.

Malfoy jakby zachłysnął się powietrzem.

- Możesz powtórzyć? – spytał z niedowierzaniem.

- Głuchy jesteś, czy co? – Conan westchnął. – Chcę, żebyś mnie uczył. Eliksirów. Jestem z nich słaby, a jeśli się nie poprawię do końca roku to będzie jedyny przedmiot, który zawalę. Proszę.

- Myślałem, że Krukoni to kujony.

- Jak widać nie wszyscy.

- Dlaczego miałbym to zrobić? – prychnął Dracon po chwili namysłu.

- Żeby mieć na koncie chociaż jeden dobry uczynek?

- Czy ty coś sugerujesz?

- Nie, co ty. – Szatyn uśmiechnął się od ucha do ucha. – To jak będzie?

Szare oczy przewiercały chłopaka na wylot. Krukon czuł, jak robi mu się zimno. Po paru niepewnych sekundach blondyn w końcu kiwnął głową.

- To widzimy się w ten weekend! – rzekł radośnie szatyn.

Malfoy bez słowa pożegnania odwrócił się i odszedł. Ale Conanowi to nie przeszkadzało. Wystarczy, że pierwsza część jego planu poszła jak z płatka. Trochę miał wyrzuty sumienia, że okłamał blondyna z tymi eliksirami, ale czego to się nie robi dla osiągnięcia celu? Teraz tylko po miotłę i jadimy!

/***\

Tłum z szatni Gryfonów wypłynął w pośpiechu. Nic dziwnego. Za piętnaście minut kolacja. Ale Krukon wiedział, że znajdzie tu osobę, której szuka. O ile w sprawie eliksirów skłamał, to jeśli chodzi o miotłę, naprawdę miał zamiar się trochę poduczyć. A od kogo nie lepiej, jak od najlepszych?

- Harry! Możemy pogadać? – krzyknął w głąb pomieszczenia.

- Już idę! Poczekaj chwilkę!

Szatyn usłyszał ciche szemranie, głośny trzask i ciche przekleństwo, zanim Wybraniec stanął przed nim.

- Ah, myślałem, że to Ron... - wymamrotał zakłopotany.

„Jaki uroczy..."

- Co ty, nie dość że ze wzrokiem masz problemy, to jeszcze ze słuchem coś nie halo? Brzmię zupełnie inaczej niż on.

Brunet spojrzał na niego niepewnie, mruknął ciche „przepraszam", a już głośniej dodał:

- Chciałeś o czymś porozmawiać??

- Tak. Chciałem poprosić o lekcje latania na miotle.

- Okej, kiedy?

Conan wiedział, że z nim pójdzie łatwiej, ale żeby aż tak...? Chwilę stał tak i wpatrywał się w Gryfona z niedowierzaniem. Orzeźwił go dopiero jego serdeczny śmiech.

- Co robisz taką zdziwioną minę?

- Ja... j-ja...

- Nie sądziłeś, że zgodzę się tak szybko? – zgadł Harry. – W takim razie jeszcze mnie nie znasz.

- Ah... No tak, znam tylko plotki i pogłoski o tobie. – Szatyn jakby stracił cały reżim.

Nie mógł zrobić nic. Tylko stał i patrzył...

- Możesz przestać, proszę? To trochę krępujące.

Potter zarumienił się lekko, pocierając swój kark.

„Zdecydowanie za słodki! Już mu zazdroszczę."

- Jasne, przepraszam. Jestem Conan. Conan Blunt. Ravenclaw. Miło poznać. – Chłopak wyciągnął rękę i potrząsnął dłonią Wybrańca. – W takim razie kiedy zaczynamy?

- Może być za tydzień? Wtedy będę miał wolny czas.

- Okej, do zobaczenia!

Krukon wybiegł z szatni jak strzała i pognał do zamku. Ledwo powstrzymywał się, aby nie wybuchnąć radosnym śmiechem.

„Udało się! Udało, udało, udało! Teraz tylko przekonać ich do siebie..."

I w tym momencie mina mu zrzedła, bo uświadomił sobie, że o tym nie pomyślał. Ale jak mógł zrobić taką gafę...? No nic, ważne, że się udało! W wielkiej euforii wpadł przez wrota Hogwartu. Teraz tylko czekać następnego tygodnia.

Jak ich by tu... {Drarry} - ZAWIESZAM I NIE KONTYNUUJĘOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz