Rodział 9

31 5 8
                                    

- Hmm... Technicznie rzecz biorąc, siedzę na łóżku... - Zaspany podrapałem się po głowie.

- Dlaczego ty... Spałeś tu? Całą noc?

- Tak jakby...

Nie byłem pewien, czy od wpół do czwartej do dziesiątej zalicza się jako cała noc.

- Dlaczego tu? Czy my... - Niedokończone pytanie na ułamek sekundy zawisło pomiędzy nami w powietrzu.

- Nie! - Od razu gorliwie zaprzeczyłem.

Zauważyłem przebłysk ulgi na jej przerażonej twarzy.

- Naprawdę nie powinnam pić. Jak można mieć taką słabą głowę? To była jedna... może dwie szklanki...

- Następnym razem cię przypilnuję - zadeklarowałem.

- Co ty tu robisz?

- Już pytałaś - odparłem nieco zbity z tropu. - Siedzę i...

- Nie, nie - przerwała mi. - Co ty tu JESZCZE robisz? Muszę się ubrać.

- Och. Wybacz. Już mnie nie ma.

Po czym szybko wymknąłem się z pokoju i udałem się do siebie, by także się przebrać.

⭐⭐⭐

<Daria POV>

Po śniadaniu poprosiłam Chena, by pokazał mi, gdzie w pobliżu jest sklep z bielizną, bo musiałam kupić wreszcie piżamę.

- Zawiozę cię - zaproponował, gdy sprzątaliśmy ze stołu.

- Nie musisz iść do pracy? - zdziwiłam się.

- Dziś mam wolne. - Uśmiechnął się promiennie Chen. - Jest sobota, a my i tak spaliśmy do dziesiątej.

Jongdae zachowywał się, jakby się nic nie stało. A ja nie dość, że byłam zażenowana zdarzeniem z rana, to jeszcze jego uśmiech zaczarował mnie do tego stopnia, że potrąciłam stojący na stole wazon, który z hukiem roztrzaskał się na podłodze.

- Ojej, bardzo przepraszam! - Rzuciłam się do zbierania odłamków.

- Zostaw to, zranisz się - zawołał Chen.

Jak na złość, właśnie w tym momencie kawałek szkła utkwił głęboko w moim palcu.

- Au~ - pisnęłam.

- Mówiłem, żebyś to zostawiła. - W pięć sekund już był przy mnie.

Chciałam wydostać się z obszaru pokrytego odłamkami, jednakże na boso nie było to takie proste. W efekcie po prostu kręciłam się bezradnie w kółko, kapiąc krwią ze zranionego palca.

- Stój! - krzyknął Chen, aż się wystraszyłam. Zamarłam. Nie pomyślałabym, że on może być taki stanowczy. I jeszcze bardziej seksowny, kiedy jest stanowczy. Widząc moje szeroko otwarte z przerażenia oczy jego spojrzenie złagodniało. - Nie ruszaj się.

Wziął zmiotkę i odgarnął odłamki na jeden bok, po czym podszedł do mnie i wziął mnie na ręce.

- Nie trzeba! - zaprotestowałam.

- Cicho. Jakbyś wbiła sobie szkło w stopę, to musiałbym cię wszędzie nosić.

„Hmm... Kusząca propozycja..."

Podszedł do kanapy i delikatnie mnie na niej posadził, a sam poszedł po apteczkę.

- Mogę to zrobić sama...

- Ćśśś. Ja to zrobię lepiej. - I już odkażał ranę.

- Wiesz, że mówisz to do przyszłego ratownika, przy szczęściu lekarza? Nadal upierasz się, że zrobisz to lepiej?

[ZAWIESZONE] Cztery ściany zamknięte od góry sufitem 💚 EXOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz