2~ Szukałaś mnie prawda?

168 19 0
                                    

F:
Szłam powoli ścieżką zakazanego lasu, słyszałam że niedaleko tych okolic jegomość z którym tak świetnie sie bawiłam zamieszkał. Tym razem mam miecz, dla niego i dla mnie żeby nasza kolejna potyczka była równie sprawiedliwa jak tamta.

Po dość długiej wędrówce przysiadłam na uboczu ścieżki, wyjęłam z plecaka sok i wbijając słomkę w wyznaczone miejsce zaczęłam go pić. Rozgładałam sie dookoła, drzewa w zakazanym lesie miały czarne pnie i rzadkością były na nich liście. Nie było tutaj praktycznie słońca. Na drzewach rosły Owoce przypominające kształtem jabłka, jedynie kolor sie różnił bo te tutaj były śnieżnobiałe. Nagle poczułam zimne, ale jednocześnie znajome dłonie na mojej tali. Szybko odwróciłam głowę i ujrzałam głębokie, czerwone oczy.

M:
-Szukałaś mnie prawda ? -przejechałem palcami wzdłuż kosmyka jej lśniących, blond włosów. Dziewczyna szybko jednak mnie odepchnęła.

-Przyszłam zmierzyć sie z tobą poraz drugi, a nie miziać- powiedziała dumnie unosząc głowę, nie powinna tego robić przy mnie.. Ujrzałem jej smakowitą szyje, a chęć mordu wzrastała. Nie Marshall! Obiecałeś coś sobie ! Otrząsnąłem sie i spoglądałem w górę na drzewa. Szybko jednak moje rozmyślania o niczym przerwała dziewczyna, skoczyła na mnie! To małpa czy człowiek?! Zrobiliśmy kilka fikołków, ale chyba coś poszło nie po jej myśli gdyż na koniec to ona była podemną. Odebrałem to jako zaloty do mnie. Widziałem jej zaczerwienione policzki kiedy oplotłem palce wokół jej. Zamarła, a ja miałem nie lada piękny widok jej ślicznej buźki. Pociągnąłem nosem .. Coś sie pali?!
Po chwili krzycząc odskoczyłem od niej jak najdalej się da. Mały strumień światła przedostał sie pomiędzy gałęziami drzew padając prosto na moje plecy. Z podirytowaniem patrzyłem jak sie śmieje pocierając ręką obolałe miejsce

-To wcale nie jest śmieszne -burknąłem pod nosem

F:
-Ależ jest -powiedziałam skręcając sie ze Śmiechu, a kiedy przestałam podeszłam do niego. Kucając zapytałam :

-Właściwie jak masz na imię -powoli zdjęłam czapeczke odkładając ją na bok. Jegomość założył mi kosmyk włosów za ucho przyprawiając o mocniejsze wypieki na policzkach.

-Marshall Lee -skłąnił delikatnie głowę, wziął moją dłoń i złożył delikatny pocałunek. Ja oburzona szybko zabrałam rękę, zamachnęłam sie uderzając Marshalla po policzku.

-Jestem Fiona -uśmiechnęłam sie delikatnie, ale potem uśmiech ustąpił zmartwieniu kiedy zobaczyłam że nadal bolą go plecy. Z lekkim wyrzutem sumienia zapytałam:

-Mogę ci jakoś pomóc ? -położyłam swoją dłoń na jego ramieniu

M:
Policzek nadal trochę szczypał, ale kiedy poczułem jej ciepłą rękę na moim ramieniu.. Mrr.. Tym razem to u mnie na policzkach było można piec pianki. Wracając, bolało jak cholera a ludzie chyba znają sie na tej całem medycynie. Ku jej zdziwieniu zdjąłem koszule a następnie bluzkę. Czułem jej wzrok na wszystkich swoich bliznach oraz mięśniach. Odwróciłem sie bez słowa tyłem do ślicznotki. W miejscu poparzenia była widoczna czarna plama, a konkretniej spalona skóra. Wzdrygnąłem sie jej dotyku, bo postanowiła przejechać palcami bo obolałej skórze.

-Zaraz wrócę -powiedziała troskliwie i odeszła. Podobał mi sie jej spokojny ton i dotyk, ale tylko wtedy kiedy mnie nie bije. Nie czekałem długo bo zaraz wróciła, a ja doznałem wstrząsu wewnętrznego bo polała mi plecy wodą. Zacisnąłem pięści na spodniach gdy woda dopłynęła do mojej wypalonej skóry. Myślałem że wyjde i stane obok.

F:
-Spokojnie to tylko woda- zaczęłam głaskać włosy Marshalla, chyba się uspokoił bo wszystkie jego mięśnie rozluźniły się. Do moich uszu doszedł dźwięk ciszego pomrukiwania.

-A co ty kot ? -powiedziała zdziwiona zmieniając miejsce. Miałam jego prawdopodobnie zmęczoną twarz na przeciwko.

-Może pójdziemy do mnie.. Obandażujesz moje plecy a ja zrobię ci herbatę -wyszczerzył zęby. Po chwili zastanowienia przytaknęłam.

Fionna x Marshall LeeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz