Will uśmiechał się szeroko, kiedy wchodził do baru wypełnionego roześmianymi ludźmi. Głośna muzyka współgrała z salwami śmiechu i radosnymi krzykami. Pewnym krokiem podszedł do lady, aby zamówić pierwsze krople alkoholu tego wieczora. Kelnerka zmierzyła go uważnym spojrzeniem, najdłużej zatrzymując się na złotych włosach, które jaśniały w świetle żółtej lampy. Nogi same podrygiwały mu w rytm dźwięków dochodzących z głośników. Piątkowy wieczór ściągnął tutaj wiele dziwnych osobistości, a jedną z nich był czarnowłosy chłopak, który siedział w kącie. Kościste palce trzymał na nóżce kieliszka wypełnionego bordowym winem, które śmiesznie kontrastowało z jego bladą skórą. Will uważnie obserwował go, upijając pierwszy łyk ciemnego piwa. Wydawał się być smutny i otoczony melancholijną aurą. Zupełnie nie pasował do otoczenia i Solace zastanawiał się, dlaczego wybrał bar na przedmieściach, zamiast eleganckiej restauracji.
Z powrotem odwrócił swój wzrok w kierunku lady, za którą kręciła się kelnerka posyłająca mu uwodzicielskie spojrzenia, jednak on w ogóle nie był nią zainteresowany. Wypełniało go nieopisane szczęście, mógłby spędzić całą noc na śpiewaniu, tańczeniu i kręceniu się wokół własnej osi. Kolejny pusty kufel wylądował pod kranem i napełnił się złocistym płynem. Biała piana ześlizgnęła się na jego palce, które szybko oblizał. Tupał nogą, nucąc pod nosem skoczną piosenkę, którą usłyszał dzisiaj w radiu, kiedy jechał do pracy. Alkohol powoli zaczynał szumieć w jego głowie i poczuł nowe pokłady energii. Policzki zaczęły go boleć od ciągłego uśmiechania się.
Niewiele myśląc, wstał i skierował swoje kroki do okrągłego stolika, przy którym siedział czarnowłosy. Lekko się chwiejąc postawił kufel na ciemnym blacie i usiadł szczerząc się jak idiota. Chłopak spojrzał na niego i uniósł wysoko brwi, nie wypuszczając z ręki kieliszka.
- Hej, jestem Will Solace. Wydajesz się być bardzo smutny - powiedział na jednym wdechu, nie zwracając uwagi na rzucane mu mordercze spojrzenie.
- Ty za to promieniujesz nieskazitelną radością - mruknął, pochylając się nad swoim alkoholem.
- To się nazywa szczęście.
- Tak? Nie przyjaźnię się z nim.
- Możesz zaprzyjaźnić się ze mną - Will puścił oczko, co wyglądało idiotycznie, z uwagi na jego wyszczerzone zęby.
- Nie jestem przekonany - czarnowłosy chwycił butelkę i napełnił lampkę, aż po brzegi, przez co kilka kropel znalazło się na stoliku.
- Może spróbuję cię przekonać, opowiadając ci coś o sobie?
Czarnowłosy machnął lekceważąco ręką, dając mu przyzwolenie na rozpoczęcie opowieści. Błękitne oczy rozbłysły, a z ust wypłynął istny potok słów.
Był szczęśliwy, ponieważ dzisiaj pierwszy raz uratował życie. Czuł się jak Bóg, gdy umierająca dziewczynka otworzyła oczy i spojrzała na niego z wdzięcznością. Miała przed sobą kolejne lata, które podarowały jej piegowate ręce trzymające ostry skalpel. Inni pracownicy gratulowali mu udanej roboty rozsmarowując krew na jego zielonym kitlu i białych, lateksowych rękawiczkach. Po policzkach spływały gorące łzy, kiedy dotarło do niego, że spłacił dług. Życie za życie.
Kiedyś nie dał rady uratować swojego przyjaciela, który uczestniczył z nim w wypadku samochodowym. Musiał patrzeć na uciekające powietrze, nie chcące pozostać w jego zmasakrowanym ciele, chociaż uciskał klatkę piersiową z całej siły. Bezradność była najgorszym uczuciem, jakiego kiedykolwiek doświadczył. Doskonale pamiętał zmęczenie i niemożność ruszania rękami, obezwładniający ból ściskający serce.
Teraz mógł pomagać, leczyć i nieść radość. W swojej naiwności nie dopuszczał myśli o porażce. Liczyły się uśmiechy, którymi obdarzali go pacjenci. W takich momentach śmierć wydawała mu się daleka, jak horyzont na toskańskich polach. Chciał z nią walczyć i udowodnić, że jest silniejszy. To niewyobrażalne szczęścia, kiedy trzymasz życie za włosy i ciągniesz je w nadawanym przez siebie kierunku. Nie patrzeć do tyłu i ciągle podążać naprzód nie zwracając na nic uwagi.
Po skończeniu swojej opowieści spojrzał na czarnowłosego, który uśmiechał się ironicznie nad kieliszkiem wina.
CZYTASZ
Alkohol
FanfictionJeden jest szczęśliwy. Drugi ma ochotę utopić się w dobrym alkoholu. Jeden trzyma życie za włosy. Drugi próbuje dogonić śmierć. AU, w którym Nico i Will spotykają się przy alkoholu oraz zatracają się w chwili nie patrząc na konsekwencje.