4

769 99 60
                                    

Yukine wybiegł z domu najszybciej jak potrafił. Gdy był już wystarczająco daleko, by móc odsapnąć, poczuł jak chłód otula jego ciało ze wszystkich stron. Zaczął żałować, że nie wziął tej bluzy od Yato.

Szedł jakąś mniej znaną sobie uliczką, coraz bardziej trzęsąc się z zimna. Gdyby ludzie mijający go, mogli go ujrzeć, spogladaliby pewnie na niego jak na idiotę. Bo, powiedzcie mi, kto normalny, przy temperaturze wahającej się od 2 do 5 stopni, wyjdzie na zewnątrz w krótkim rękawku?

Podążał coraz dalej, zastanawiając się nad tym, co się z nim stało. Przecież nie mógł zakochać się w tym nieodpowiedzialnym, infantylnym debilu. Chociaż... im dłużej o tym myślał, tym bardziej wydawało mu się to prawdopodobne. Dlatego pojawiał się nowy problem: jak utrzymać to w tajemnicy? Skoro jego ciało reagowało na każde dotknięcie niebieskookiego. Głos tegoż boga przyprawiał go o dreszcze. Jeśli on zdoła nic nikomu o tym nie powiedzieć, to jego organizm zdradzi to sam. Sytuacja praktycznie bez wyjścia. Ślepa uliczka i tyle.

- Jak ja mogłem być taki głupi? - powiedział do siebie, pocierając dłońmi swoje przedramiona.

- Oj tam zaraz głupi... - usłyszał głos za sobą. - Po prostu zapominalski.

Stanął jak wryty. Nie. To nie mogło być możliwe. Powoli odwrócił się na pięcie i ujrzał ciemnowłosego, trzymającego w dłoniach jego bluzę.

Przez dłuższą chwilę po prostu się w niego wgapiał, nie wykonując żadnego gwałtownego ruchu.

- Halo, ziemia do Yukkiego? - zachichotał starszy i zrobił kilka kroków w jego stronę.

Blondyn zaczął się cofać, aż potknął się o jakiś kamień.

- Co Ty wyprawiasz? - śmiejący się chłopak podał mu rękę. - Yukine, wstawaj.

Nieśmiało chwycił jego dłoń i dał się podnieść. Czuł, że miejsce na skórze, które dotknęło się z ręką Yato, zaczyna go wręcz piec.

Niebieskooki narzucił na niego bluzę i ruszając w drogę powrotną, powiedział:

- Chodź, wracamy do domu. Musimy poważnie porozmawiać. - kierował się do wyjścia z uliczki.

- A-ale Hi-Hiyori... Ona... czy ona powinna słuchać takiej... p-poważnej rozmowy? - spytał młodszy, jąkając się. - Może przełożymy to na kiedy indziej, b-bo skoro u nas jest...

Bóg wybuchnął głośnym śmiechem i tylko odwracając głowę w tył, dorzucił:

- Och, tym się nie przejmuj. Nie ma jej u nas. - oblizał prawie niewidocznie usta. - Bo akurat tę poważną rozmowę, musimy przeprowadzić sam na sam. - ruszył znów przed siebie, zostawiając w tyle przerażonego Yukkiego.

~~~

Skarby, przepraszam, że nie było mnie tak długo, ale niezbyt miałam czas + miałam swego rodzaju... blokadę. Wolałam wtedy nie pisać, by nie wstawić jakiegoś shitu.

Może ten rozdział nie jest za długi, lecz dopiero się rozkręcam. Mam nadzieję, że wybaczycie moją nieobecność. ♡

Pozdrawiam wszystkich cieplutko ^^

Dream: Good or bad?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz