White piano

171 27 5
                                    

Moje palce wygrywały dźwięki. Czułem chłodny dotyk klawiszy muskających opuszki. Nabierałem powietrza z myślą, że oddycham tylko dla melodii. Melodii, której nie słyszałem. 

Nie zdążyłem nawet zorientować się, kiedy ucichła. Patrzyłem na poruszające się dłonie, ale wokół panowała przerażająca pustka. Ciemność, w której nigdy nie potrafiłem odnaleźć ciebie. Dlaczego? Mógłbyś mi to wyjaśnić?

Znajdowałem się parę centymetrów dalej. Byłem tak blisko, Jimin. Jednak nie potrafiłem dotrzeć do nikogo. Wszystko było tuż obok, ale nigdy po to nie sięgnąłem. Zastanawiałem się, czy problem leży we mnie. Czy to moja ręka jest za krótka, żeby cię złapać. Zawsze patrzyłeś wprost. Kiedy już zwróciłeś wzrok w moją stronę, widziałeś to, co chciałeś zobaczyć. To, co ja chciałem ci pokazać.

– Yoongi – wyszeptałeś, siadając obok mnie. – Yoongi, proszę, połóż się – mówiłeś, kiedy uparcie wpatrywałem się w śnieżnobiałe pianino, stojące naprzeciwko mnie. Było ucieleśnieniem kary. Uśmiechałeś się. Twoje ciepło potrafiło rozgrzać moje zmarznięte serce.

– Nie mogę już grać – powiedziałem beznamiętnie. Pusto. – Nie słyszę. Nic nie słyszę, chociaż gram. Nie pomyliłem ani jednej nuty. Więc, dlaczego? Dlaczego nic nie słyszę?!

Położyłeś mi rękę plecy i delikatnie, czule pogłaskałeś. Moja warga niespokojnie drżała, ogarnął mnie niepokój. Oplótł dokładnie całe ciało i nie puszczał, chociaż szarpałem łańcuch ze wszystkich sił. Głęboko w środku nie byłem pewien, kiedy tak się do siebie zbliżyliśmy. Ten przyjacielski gest, zmienił coś w sposobie postrzegania cię przeze mnie. Nagle, stałeś się mniej irytujący, a momentami całkiem zabawny. Podobało mi się to, z jaką łatwością nawiązaliśmy nić porozumienia. Chciałem więcej i więcej. Łaknąłem tego. 

Stałem się chciwy.

– Nie bój się – mruknąłeś cicho, odciągając mnie od instrumentu. Moje ciało było tak wyczerpane, że nie mogłem nawet samodzielnie ustać. Pomogłeś mi usiąść i stanąłeś przede mną. – Ja będę słuchał za ciebie.

– Co? – zapytałem, nie będąc pewnym, czy dobrze usłyszałem.

– Ty graj, a ja będę słuchać. Zostanę twoimi uszami – powiedziałeś śmiertelnie poważnie, odgarniając jasne włosy z twarzy.

Nie mogłem nawet na sekundę oderwać od ciebie spojrzenia. Byłeś tak perfekcyjny. Stałeś się kimś ważnym. Nie lubiłem rozmawiać, ale przy tobie słowa same wypływały z moich ust. To cudowne, móc okazać, co siedzi głęboko we mnie i nie bać się krytycznej oceny. Ty zrozumiesz. Wiedziałem, że ty zawsze mnie zrozumiesz. Z wahaniem uniosłem kąciki ust.

– Skoro tak – westchnąłem, a ty poczochrałeś moje włosy. Odepchnąłem twoją dłoń z irytacją. Zaśmiałeś się. Ten dźwięk usłyszałem bardzo wyraźnie i byłem pewien, że mógłbym słuchać go godzinami.

– Pójdę już – odparłeś po chwili milczenia. Kiedy miałeś odchodzić, w desperacji złapałem cię za rękaw koszuli. Nie wiem, kto był bardziej zdziwiony tym gestem.

– Zostań – burknąłem cicho, odwracając wzrok. Nie chciałem tkwić tam sam. Nie tego wieczoru. Nie tej nocy. Najlepiej już nigdy.

Nie rozumiałem, co się ze mną działo. Dziwiło mnie to, że nie mogłem cię puścić. Że moje spojrzenie samo z siebie podążało za tobą, a co noc, przed oczami pojawiała mi się twoja roześmiana twarz. To było tak dziwne, tak nienaturalne. Próbowałem przestać, ale im bardziej się starałem, tym moje myśli były bardziej nieposłuszne. Nie wiem, na co liczyłem. Poprosiłem cię o bycie ze mną, chociaż bardzo dobrze wiedziałem, że uczucia Park Jimina należą do innej osoby. Nie powiedziałeś mi tego, ale ja zbyt często na ciebie patrzyłem. Aż w końcu zrozumiałem, że jest osoba, której bliskości pragniesz. 

White piano || Yoonmin one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz