41. Gdy twój lokator już nie jest twoim lokatorem

923 123 45
                                    

Jason uśmiechnął się szeroko i patrząc mu prosto w oczy, przyglądał się.
Przyglądał się wszystkim erotycznym,
odrzucającym,
brutalnym rzeczom,
jakie oni robili z jego ciałem.
Chris dusił w gardle krzyki...
I inne dźwięki.
Nie miał pojęcia, ile czasu minęło.
Kompletnie stracił jego poczucie.

*

Po długim, długim czasie nagle zrobiło się cicho, a drzwi zatrzasnęły się gwałtownie.
Gdy tylko ten jeden, jedyny demon został z nim sam w pokoju, odezwał się.
- Miałem doprawdy piękne widowisko. - powiedział krótko.
- Cieszę się - powiedział Chris, leżąc na ziemi. Obolały i skulony.
- Nie musisz być szczęśliwy. Wiem, że nie jesteś. To takie nakręcające. - wtedy demon uśmiechnął się i wyciągnął coś z kieszeni swoich spodni.
- Co masz teraz w planach? - zapytał spokojnie Chris, choć to nie było łatwe. Prawie każdy ruch sprawiał mu ból.
- Hmm... Pożyczyłem cię kolegom, ale mimo wszystko należysz tylko i wyłącznie do mnie - Jason zaczął podrzucać przedmiot rytmicznie, podchodząc do niego.
- Dzięki za uświadomienie - mruknął anioł pod nosem - chcę wiedzieć, co masz zamiar teraz zrobić.
- Właśnie o tym mówię. Skoro jesteś moją własnością, musisz chyba być oznaczony, prawda? - podrzucił drobny przedmiot wyżej. W tym momencie Chris zauważył, że odbija on nikłe światło.
A dokładnie, odbijało je jego ostrze.
- Nie zrobisz tego chyba - syknął Chris cicho, patrząc na niego.
- A dlaczego uważasz, że nie? - Nieczystość uśmiechnął się, kucając obok.
- Bo już teraz wszystko mnie boli... - powiedział cicho Chris.
- To nie ma sensu. Przecież nie ma różnicy, czy czujesz się wspaniale, coś cię boli, czy zdychasz z bólu. I tak będę robił to samo.
- Proszę - szepnął anioł cicho, patrząc prosto w jego oczy.
Demon przybliżył się, przykucnął lekko i uniósł jego podbródek.
- Chris... Nie umiem tego zrobić. Nie umiem cię tak zranić. W końcu cię... kocham.
Chris uśmiechnął się lekko.
- Dziękuję, naprawdę dziękuję...
Demon w odpowiedzi pocałował go lekko i gdy oddalił usta, odezwał się łagodnym głosem.
- Och, Chris... Czy ty... naprawdę w to uwierzyłeś? - z tym słowem nagle przejechał ostrzem trzymanego w dłoni scyzoryka po jego skórze.
Chris zagryzł lekko wargę, patrząc wprost na niego.
- Tak, bo nadal ci ufam - powiedział cicho.
- Och, jak uroczo! - Nieczystość zaśmiał się głośno, odpychając jego twarz pięścią. Anioł krzyknął cicho, upadając ciężko na podłogę.
- Aleś ty delikatny - demon westchnął. Machał leniwie ręką, co jakiś czas przypadkowo wycinając nieczystą, bolesną szramę na delikatnej skórze jego pleców.
Chris zacisnął zęby, aby powstrzymać się od głośnego krzyku. Czuł się coraz gorzej. Anioły nie były tak odporne, jak demony. A szczególnie te słabe.
Demon usiadł wygodnie na jego plecach.
- Wiesz, jak się na początku nazywałem? - odezwał się i powoli zaczął wypisywać czubkiem ostrza pierwszą literę na jego lewej łopatce. Chris zadrżał cicho, zamykając oczy. Nie powstrzymało to wypływających z nich łez bólu.
- ...Cwel.
Jason uniósł brwi.
- Jak ty mnie nazwałeś? - powiedział głośno, mocniej przyciskając scyzoryk.
Chris zacisnął zęby, aby zebrać się do wyciśnięcia z siebie kolejnej wypowiedzi.
- Wtedy mówiłem na ciebie cały czas ,,cwel".
- Tak, wiem. Trudno by było tego nie zapomnieć, aniołku. Od teraz jednak masz na mnie mówić "Panie".
Chris zasyczał cicho.
- Dobrze, panie - powiedział cicho.
- Od razu lepiej. - oświadczył demon, kończąc podpisywać się w jego skórze. - Och, wygląda tak ślicznie! Myślałem, że będziesz bardziej krzyczeć, ale nie szkodzi.
- Cieszę się, że ci się podoba - mruknął cicho Chris, opadając z sił.
- Od teraz jesteś przynależnością ,,Luxurii" - demon poklepał go po głowie - Bądź grzeczny.
Chris przytaknął cicho, kuląc się na ziemi. Czuł ciepłą krew, spływającą po jego plecach. Jego rany już od jakiegoś czasu przestały się goić. Nawet jego udoskonalony organizm nie nadążał z regeneracją.
- Och, nie udawaj już takiego biednego - prychnął Nieczystość.
- Daj mi przez chwilę odpocząć...
- Myślisz, że potrzeba ci odpoczynku? Naprawdę, wytrzymasz dużo, dużo więcej - demon zaśmiał się pod nosem.
- Znam swoją wytrzymałość - mruknął cicho anioł.
- Nie jesteś pierwszym, który był w tym pokoju, i nie pierwszym, który mówił, że nie wytrzyma. Doprawdy, takie reakcje wywołują u mnie jedynie politowanie.
Zielonooki anioł westchnął ciężko i leżał już bez słowa na podłodze. W kompletnej ciszy.
- Nie wzdychaj mi tu. - czarnowłosy spojrzał na niego z góry, po czym ponownie kucnął przed nim. - A wyobraź sobie, że czujesz sto razy większy ból, aniołku.
Chris zamknął oczy, mając ochotę zasnąć. Tylko zasnąć.
- Aniołku, taki właśnie ból czułem, gdy polałeś mnie wodą święconą - wyszeptał demon.
- A chwaliłeś się odpornością - mruknął Chris cicho.
- Naprawdę? Tego już nie pamiętam. Uodporniłem się na nią dopiero niedawno - uśmiechnął się lekko - A czy umiesz wyobrazić sobie ból o jakieś... Miliard razy większy?
- Nie chcę tego wiedzieć - odparł Chris cicho - zostaw mnie, proszę...
Jason zaśmiał się... Zaśmiał się dziwnie.
- Wiesz, bo taki właśnie ból czułem kiedyś cały czas, w każdej sekundzie. Nieustanna gehenna... - uśmiechnął się szeroko.
- Ja tego nie chce, proszę - szepnął cicho anioł, zaciskając mocno powieki. - błagam...
- Więc wij się pod moimi stopami jak najgorsza dziwka. Bądź tylko dla mnie i wypełniaj każde moje polecenie. Podniecaj się każdym moim dotykiem - wysyczał Luxuria.
Chris przytaknął w ciszy, patrząc na niego.
- Masz powiedzieć "tak, panie".
- Tak, panie - powiedział anioł zimno, a jego ciało przeszył dreszcz.

*

Jeszcze tylko jakieś 3 rozdziały do końca
Szykuję nowe yaoi
Będzie bardziej miłe i cieplutkie
Chyba

Głosy i komentarze proszę

DaemonicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz