Nie zawsze być może rodzeństwo bardzo często się kłóci, ale tak było w domu u rodziny Pastorberry. Byli oni średnio zamożną rodziną z Londynu, wychowującą piątkę dziecin - Lucasa, Dana, Tylera, Georgię i Amy. Tak naprawdę to małżeństwo Emily i Johna wisiało na papierku, ale kto by się tym teraz w tym biegu przejmował. Był 4 dzień wyprawy rodziny do Australii. Niedziela, ale dla nich nawet ten dzień nie miał znaczenia. Emily była w kuchni i gotowała właśnie naleśniki dla rodziny, 4 letni Tyler biegał wokół domku letniskowego zafascynowany wszystkimi robalami latającymi wokół, a goniąca go Amy była cała zdyszana, w końcu wszelkie jej obowiązki spadały na nią, była 19 letnią dziewczyną o pięknych, opadających na ramiona blond włosach, była raczej niska i miała piegi. W tym dniu rodzinka miała wybrać się do domu ich dziadków od strony Emily, którzy są Australijczykami.
- Chodź tutaj mały urwisie - Powiedziała zmęczona Amy biorąc na ręce Tylera. Tymczasem Emily wołała wszystkich na śniadanie bijąc się wówczas widelcem po głowie. Rodzina zasiadła razem przy stole jedząc pyszne naleśniki z wieloowocowym dżemem.
- Jestem zaniepokojona tym, że Tyler nie mówi, wychowałam czwórkę zdrowych dzieciaczków, ale jeszcze nigdy nie widziałam czegoś takiego - Mówiła Emily sama nie wiedząc do kogo już mówi.
- Kiedyś wszyscy się martwili, że ja zacząłem chodzić w wieku prawie 2 lat. Na pewno Tyler zacznie jeszcze mówić i zadziwi wszystkich - Dodał Dan
- Nie podlizuj się tak, pamiętasz ten kawał, który zrobiłeś w szkole z papierem toaletowym - dodała Georgia z uśmiechem
- Ale to było dawno, jakoś w 5 klasie - Śmiał się Dan
- Yhym, yhym. Co chwilę coś kombinujesz, kiedyś to się skończy, ale nikt nie wie, kiedy. Ja też jestem może troszeczkę wredna i naginam zasady, ale to, jak bardzo konfliktowy jesteś za chwilę źle się skończy. Masz 16 lat, jesteś odpowiedzialny za swoje czyny, ale i tak Cię kocham mój bliźniaku - mówiła Georgia.
- Szykujcie się dzieci, bierzcie wodę, smarujcie się filtrem z UV, szykujcie kanapki, które mama wam wcześniej przygotowała, bo jedziemy do dziadków, a my weźmiemy się za ubrania na zmianę, szampony, szczoteczki do zębów i inne - Wypowiadał poważnym tonem John.
Po chwili byli już w swoim czarnym mini-vanie. Droga była nużąca i trwała ponad trzy godziny, trzeba było przebić się przez korki, żeby dotrzeć do Brisbane, gdzie mieszkali Nancy i Billy Harrisonowie. Nancy była z zawodu przedszkolanką, obecnie już emerytką, a Billy wcześniej był Policjantem. Znany był wcześniej ze swojej surowości i wulgarnego języka w pracy, ale mimo tego był bardzo sprawiedliwym facetem i zawsze dotrzymywał słowa. Dan i Georgia spierali się dalej, a Lucas się temu przyglądał. Było to dla niego fajne. W radiu akurat leciało Sweet Home Alabama, na ekranie samochodu pisało, że jest 34 stopni Celsjusza. Dla ludzi z Wielkiej Brytanii taka pogoda i świeże powietrze to rzadkość. Wszystko dookoła wyglądało tak pięknie, trawa była bardzo sucha, a niebo przybrało kolor taki intensywnie niebieski. Lucasa przestała reszta ludzi interesować w takich momentach on był sam i myślał tylko o kolejnych poziomach w The Sims Freeplay i kolejnych możliwościach rozgrywki. Był poważniejszy od o rok starszego Dana i Georgii, ale tylko w myślach. Wahał się ciągle kim jest. Chciał doskonalić siebie, bo inni tego chcieli. Nie był Cool, nie miał ładnego głosu i nie umiał grać na perkusji jak Georgia, nie był wysportowany jak Dan, nie był tak opiekuńczo-miły jak Amy ani nikt się o niego nie martwił jak o Tylera. Zamierzał studiować psychologię, która miała go jakoś ukształtować w życiu.
Po chwili byli już na miejscu. Emily trzymała na rękach Tylera. Gdy reszcie nie chciało się wyjść z samochodu.
- Pamiętasz ten dom? Pytała z zachwytem John do Emily
- Tak, ale wtedy byliśmy tacy młodzi, a teraz 40 wiosen już za nami. Niedługo nasze dzieci pójdą w świat - Odpowiada Emily, która znowu poczuła tą starą miłość do Johna
- Kiedy zobaczyłem Cię tutaj na plaży, nad oceanem jako młody chłopak ma wakacjach, widziałem Cię już w swoich objęciach, a i na ślubnym kobiercu - Fantazjował John.
Emily odsuwa się zawstydzona i delikatnie dzwoni do drzwi rodziców. Starsze państwo w moment otwiera drzwi i wita się obściskując po kolei członków rodziny.
- A jak tam Tyler?jest taki słodki. Ma urodę po babuni. Istny blond aniołeczek, śliczne loczki, a wyszedł już z tego choróbstwa - Mówiła z zachwytem Nancy do Emily
- Mamuś, ja mówiłam z tego się nie wychodzi. On żyje we własnym świecie... On ma a-a-a-utyzm - Sugerowała Emily
W międzyczasie Dan i Georgia spacerowali po domu dziadków przyglądając się przez u góry szklane drzwi Amy w łazience mocno się śmiejąc z własnej siostry.
- Widziałaś jak ona sobie te brwi poprawia tym eyelinerem? - mówiła chichocząc do czerwoowłosej dziewczyny Dan
- Ah, tak. Ona jest chyba typową definicją białej dziewczyny. Spójrz na to, że ciągle chodzi w butach UGG, kocha Starbucks, chyba nigdy nie zdejmuje legginsów i spójrz na jej brwi... - odpowiada Georgia. Ale idzie dalej zwiedzając dom jedynych żyjących dziadków. Piękne, kolorowe retro ściany od razu zwróciły jej uwagę. Na tarasie siedział John z teściową i teściem pijąc piwo i jedząc steka, aż słychać było przez szybę ich głośne śmiechy. Nieświadoma Georgia wtedy poszła na górę. Słyszała właśnie głośny płacz Tylera, nie taki płacz jak słyszy codziennie, tylko taki niepokojący. Jej słuch ją nie zwiódł, to było na górze, siedziała płacząca Emily trzymająca na rękach nieprzytomnego Tylera. Chłopiec zasłabł, gdy uderzyła nim o ścianę i zaczęła go bić ze swej niemocy. Miał rozcięte wargi, był nieprzytomny, ale miał puls wyczuwalny. Georgia nie traciła zimnej krwi. Mimo lęku o brata i przyszłość jej matki zadzwoniła na pogotowie. W oczekiwaniu na karetkę Emily tonęła w morzu łez, widać było pod każdym względem jej ból psychiczny. Czy bolesne słowa ze strony rodziców musiały się odbić na jej ukochanym synku, którego tak bardzo pragnęła. Szybko po tym przyjechała karetka i zabrała chłopczyka do szpitala.
CZYTASZ
Kraina Mjeti
FantasyScenariusz tego opowiadania plątał mi się w głowie już od wielu miesięcy. Nie chciałam, żeby przepadł na dobrę. Być może profesjonalnym pisarzem nigdy nie będę, ale chciałabym zabrać was w krainę mojej drobnej wyobraźni, gdzie wszystko wygląda inacz...