+ two // part two

78 11 9
                                    


- Pomyśl tylko. Będę się uśmiechać i wszyscy mi uwierzą. Stwierdzą, że jestem szczęśliwy. A to będzie kłamstwo, nie sądzisz? To wiadome, że ty tak robisz. Jestem tego pewien. - zakończył z tryumfalnym uśmiechem.

***

Logicznym jest, że ta rozmowa będzie miała koszmarne skutki, ale pytaniem jest czy dla mnie? Czy dla niego?

- Jungkook, proszę daj mi spokój. - odpowiedziałam, po czym głośno westchnęłam. Postanowiłam, że pójdę już do sali lekcyjnej. Nawet nie odpowiedział ani nie próbował mnie zatrzymać, a więc chociaż raz postąpił słusznie.

Weszłam do sali pełnej uczniów. Na końcu, tuż obok okna ławka była pusta. Tak, to odpowiednie miejsce. Usiadłam na drewnianym krześle i wyjęłam z torby podręcznik oraz piórnik. Nie wiedziałam, co mam z sobą zrobić, więc na ostatniej kartce w podręczniku zaczęłam szkicować kwiaty. Lawenda to chyba jedyny kwiat, który potrafię naszkicować w idealnym odzwierciedleniu.

- Irene, jak tam u ciebie? - usłyszałam głos Kang Seulgi. Dziewczyna zajęła miejsce obok mnie i zaczęła bawić się ołówkiem, który wyciągnęła z mojego piórnika.

-Nie nazywaj mnie tak, proszę. - niemalże szepnęłam.

Bardzo dobrze pamiętam czasy, kiedy wraz z Seulgi codziennie się bawiłyśmy. Miałyśmy wtedy około ośmiu lat. Nie było dnia bez wspólnego wyjścia na plac zabaw czy też do parku. Pamiętam też, że to właśnie ona zaczęła tak mnie nazywać - Irene, brzmi to tak cudownie ale przywołuje tak gorzkie wspomnienia... wspomnienia moich rodziców.

- Joohyun, ja tylko pytam jak się czujesz. Nie musisz być taka oschła. - dotknęła mojej dłoni i spojrzała na mnie ze współczuciem.

- Nie jestem oschła. - odsunęłam się od niej i spojrzałam na szkolny ogród, który znajdował się za oknem. W szklarni jest mimoza, nie widziałam jej tam wcześniej.

- Mogę ci zadać jeszcze jedno pytanie? To bardzo ważne. - szepnęła, w momencie gdy spóźniony nauczyciel wszedł do sali.

- Seulgi, zadasz mi je później. - pokiwała głową i z niechęcią zajęła miejsce dwie ławki dalej.


;Kim Taehyung's pov;


Pierwszy dzień w nowej szkole, to podobno najlepszy a zarazem najgorszy dzień w życiu. Prawda?
Tak przynajmniej powiedziała profesor Song Gayoon*.

Z brakiem jakiejkolwiek pewności siebie zamknąłem drzwi do gabinetu dyrektorki. Czemu tak bardzo się stresuję? Przecież to tylko nowa szkoła, powinienem wyluzować.

Teraz tylko muszę znaleźć moją szafkę i odłożyć do niej niepotrzebne rzeczy.

- Jungkook, proszę daj mi spokój. - usłyszałem głos jakiejś dziewczyny. Niestety akurat skręciłem w stronę korytarzu gdzie znajdują się szafki, więc zdążyłem zauważyć tylko jak się odwraca. Chłopak, do którego mówiła stał w bezruchu i patrzył jak odchodzi. W pewnym momencie zrobił niepewny krok do przodu, ale chyba tego pożałował, bo od razu się cofnął. Żałosne.

- Hej, ty jesteś nowy? Prawda? - dosłownie znikąd znalazła się przede mną dziewczyna. Miała na sobie czarny szkolny mundurek. W dłoni trzymała telefon i zeszyt od jakiegoś przedmiotu. Możliwe, że tak samo jak ja, jest w trzeciej klasie.

- Tak, tak mi się wydaje. - uśmiechnąłem się do niej.

- Jestem Seulgi, Kang Seulgi. A ty to? - podała mi swoją dłoń, odwzajemniając uśmiech.

- Taehyung, Kim Taehyung.

Zdziwiła mnie jej pewność siebie. Chociaż nie będę narzekać, to miłe kiedy ktoś w nowej szkole sam z siebie postanawia cię poznać.

- Tae, czy mogę zadać ci pytanie? - spytała poprawiając kosmyk opadających na jej twarz włosów.

- Jasne, o co chodzi?

- Dlaczego przez całą drogę, jadąc autobusem patrzyłeś się na Joohyun? Skąd ją znasz?

_________

* Song Gayoon; dyrektorka szkoły

save me ; taehyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz