an;
moi drodzy! na wstępie chciałabym podziękować za komentarze, bo to one trzymają mnie przy (niesamowicie wolnym) pisaniu rozdziałów. Jestem naprawdę zaskoczona, że podoba wam się historia joohyun. Aktualnie postanowiłam troszkę namieszać, ale nie martwcie się - będzie dobrze. Jeszcze raz dziękuję za każdy komentarz i gwiazdkę.
Napiszcie co uważacie o dzisiejszym rozdziale, lub co chcielibyście zmienić. + z góry przepraszam jeśli wydaje się on nudny.
__________
- Tae, czy mogę zadać ci pytanie? - spytała poprawiając kosmyk opadających na jej twarz włosów.
- Jasne, o co chodzi?
- Dlaczego przez całą drogę, jadąc autobusem patrzyłeś się na Joohyun? Skąd ją znasz?
*****
- Joohyun? Nie mam pojęcia o kim mówisz. Jestem tu dopiero pierwszy dzień. - podrapałem się po głowie, próbując przypomnieć sobie o jaką dziewczynę chodzi.
- Ściema. Kiepski z ciebie kłamca. - jej wyraz twarzy zmienił się dosłownie w ułamku sekundy. Przypatrywała mi z niecierpliwością, wyglądała tak, jakby miała zaraz odgadnąć największa tajemnicę świata.
- Słuchaj, naprawdę nie mam pojęcia o kim mówisz. - głośno westchnąłem. Przez chwilę pomyślałem, że może serio chce mnie poznać. Po co się łudziłem.
- Ahhh... Nie mam chęci teraz się z tobą bawić. - przez chwilę nad czymś myślała, po czym uśmiechnęła się. - Ale jeszcze do tego wrócimy. - puściła mi oczko i odeszła.
Jeśli wszyscy w tej szkole zachowują się tak jak ona, to szanse na mój dłuższy pobyt w tym mieście są marne. Do głowy mi nie przyszło, żeby obserwować jakąś dziewczynę przez calutką drogę... chociaż? ... nieważne.
Przeczesałem ręką włosy i podszedłem do szafki z numerem 129. Po wpisaniu kodu schowałem do niej słuchawki i butelkę wody. Tak, te cenne rzeczy powinny się tu znajdować.
Udałem się do sali lekcyjnej, gdzie od razu zostałem poproszony przez nauczycielkę o powiedzenie czegoś o sobie na tle klasy. Nie było to trudne, bo formułkę znałem już na pamięć. Standardowo opowiedziałem o tym, że interesuję się malarstwem, skąd pochodzę i do jakiej szkoły przedtem uczęszczałem. Po mojej krótkiej przemowie nauczycielka poprosiła, abym usiadł, z chłopakiem, którego widziałem wcześniej na korytarzu. Bez słowa zająłem miejsce obok niego, na co on zlustrował mnie wzrokiem.
- Jungkook. - podał mi dłoń uśmiechając się lekko. Czy wszyscy w tej szkole tak robią? W mojej poprzedniej nawet nie raczyli się spojrzeć, kiedy mówiłem im zwykłe 'cześć'.
- Taehyung. - odpowiedziałem.
- Czemu wybrałeś akurat naszą szkołę? W mieście jest wiele lepszych. Tym bardziej zadziwia mnie fakt, że jesteś transferem z tak prestiżowej akademii jak Seoul High School of Performing Arts. - spytał z zaciekawieniem. Chociaż możliwe, że tylko udawał tą ciekawość, w końcu wiele osób tak robi.
- Wiem, ale spodobał mi się budynek. - słysząc moją odpowiedź Jungkook zaśmiał się.
- No tak, to na pewno kluczowy czynnik. - pokiwał głową i zaczął notować słowa nauczycielki.
Do samego końca lekcji siedzieliśmy w ciszy. A już na kolejnych zajęciach nie miałem okazji z nim porozmawiać, bo chłopak postanowił zniknąć bez słowa.
Nie jestem na tyle odważny, żeby zaaranżować rozmowę z kimkolwiek z tej klasy, więc tylko siedziałem w ciszy. Nie wiem co wpłynęło na decyzję Kooka, ale mam nadzieję, że nie jest to z mojej winy. Może jutro się odezwie? Byłoby miło, gdyby chciał wyjaśnić czemu go nie było.
Na moje szczęście nie mieliśmy dzisiaj zbyt dużo zajęć lekcyjnych, więc po dzwonku zwiastującym koniec męczarni w placówce jak najszybciej udałem się na przystanek.
Jadąc autobusem do domu patrzyłem na uczniów. Wiele osób siedzi w ciszy intensywnie nad czymś myśląc.. inni patrzą za okna szukając czegoś, czego nigdy nie znajdą, a jeszcze inni opowiadają sobie nawzajem o wszystkim co przydarzyło im się w ten niesamowicie ciekawy dzień. Wygląda to tak, jakby w tej szkole każdy miał tajemnice, których nieświadomie jest się częścią.
- 2 dni później -
To wręcz niemożliwe, że nie ma w telewizji jakiegoś dobrego filmu. Czemu zawsze w deszczowe dni postanawiają puścić powtórki filmów, które już każdy miał szansę obejrzeć co najmniej cztery razy.
- Tae? - usłyszałem wołanie z dołu. Dosłownie w kilka sekund moja mama pojawiła się w moim pokoju. - Masz teraz może czas? Chciałabym, żebyś poszedł do sklepu. Nie mam wanilii, a potrzebuję jej do zrobienia ciasta. Wiesz, że jutro odwiedzają nas Państwo Kang, wraz z ich córką? - spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
- Mamo, w taką ulewę? - pokazałem na to co dzieje się za oknem. Nawet nasz pies, który uwielbia deszcz, schował się w budzie.
- Taehyung, już mówiłam rodzicom Seulgi, że specjalnie na ich wizytę upiekę waniliowe ciasto. Rozumiem, że jest ulewa, ale możesz przecież ubrać płaszcz przeciwdeszczowy, prawda? - poklepała mnie po ramieniu i wskazała na stolik, gdzie leżał czarny skórzany portfel.
- Tak... mogę. - zabrałem portfel ze stolika, po czym podszedłem do drzwi. Nie mam najmniejszej ochoty szukać płaszczu przeciwdeszczowego, więc ubrałem najzwyklejszą w świecie kurtkę. Po otworzeniu drzwi stwierdziłem, że moja mama chyba chce mnie za coś ukarać, dlatego w taki sztorm wysyła mnie po tą głupią wanilię na to głupie spotkanie z wariatką, która coś sobie ubzdurała.
No ale przecież nie mogę teraz się wycofać, bo tak robią jedynie słabeusze. Jednak będąc dokładnym - jeśli tego nie zrobię, to dostanę szlaban na wszystko co możliwe.
Fakt, że już dawno nie widziałem aż takiej ulewy nie dodawał mi skrzydeł. Woda dosłownie spływała z moich włosów. To nic, dam radę. Sklep jest dosłownie kilkaset metrów dalej.
Głośno westchnąłem i zrobiłem kilka kroków. Chwila, czy w domu naprzeciwko drzwi wejściowe są otwarte?
;Bae Joohyun's pov;
Woda zaczęła wylewać się z wanny. Kwiaty Orlika unosiły się na powierzchni w rytm kropel deszczu padającego na zewnątrz. Czerwona ciecz zaczęła powoli płynąć po podłodze. Cóż za piękny widok, nawet Théodore Géricault marzyłby o namalowaniu tego.
Zaczęłam się głośno śmiać. Ten dzień jest piękny.