Rozdział 1

26 2 8
                                    


„Drogi pamiętniku

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Drogi pamiętniku. Właśnie się obudziłam, niedługo lądujemy. Moja siostra jest podekscytowana, ale ja nie. Chcę wrócić na Ziemię."

Poczuła zimno. Przeszywało ją. Myślała, że zamarza. Po chwili usłyszała syk. Kapsuła otworzyła się. Dziewczyna próbowała otworzyć oczy, strasznie głowa ją bolała. Widziała nad sobą jedną ze swoich sióstr, najstarszą – Ewę. Towarzyszyła jej pielęgniarka.

– Wstawaj Marta.

– Już... – wymamrotała otwierając szerzej oczy i siadając. Jej kombinezon był wilgotny. Czuła się trochę pijana. Wie, że nie powinna. Kapsuły nie dawały skutków ubocznych, jednak ona je miała. Pielęgniarka pomogła jej wyjść z kapsuły. Marta usiadła na krześle obok. Pielęgniarka sprawdziła jej ciśnienie.

– Masz niskie ciśnienie, napij się tego. – Podała dziewczynie dwudziestu mililitrowy kubeczek z zieloną substancją. Dziewczyna wypiła, skrzywiła się.

– Ohyda. – Wymamrotała. Siostra dziewczyny przytuliła ją.

– Dotarliśmy. Prawda? – Zapytała Marta. – Nie obudziłam się za wcześnie? Nic się nie stało?! – Zaczęła panikować. Ewa pogłaskała ją po głowie.

– Wszystko jest jak powinno być. Spałaś dziewięć lat a dalej masz piętnaście. Niesamowite. – powiedziała siostra. – Zobacz, nic się nie zmieniłyśmy. Może tylko włosy nam urosły i paznokcie u rąk i nóg. – Zaśmiała się. Marta też się zaśmiała. Pielęgniarka podziękowała i powiedziała jak mają się udać do sali lądowań. Do wylądowania na Europie zostało im około trzech godzin. Marta wytarła się ręcznikiem, przeczesała swoje długie, rude włosy i związała w warkocz.

– Anna wstała? – zapytała.

– Tak. Już czeka w sali lądowań. Jest podekscytowana. Nie pamiętam kiedy tak ostatnio raz cieszyła się.

– Cieszę się razem z nią.- Powiedziała Marta, ale kłamała. Wcale się nie cieszyła, że opuścili Ziemię. Miała tylko piętnaście lat. Miała tam szkołę, przyjaciół. Teraz musiała zacząć nowe życie na Europie. Ojciec dziewczyn pracował tam w laboratorium nad odnalezieniem szczepionki dla ludzkości. Postanowił je mieć przy sobie i sprowadzić na Europę. Było to dla ich bezpieczeństwa. Zawsze tak powtarzał kiedy co trzy miesiące wracał na Ziemię w odwiedziny. Matka dziewczyn zmarła na ową chorobę. To zmobilizowało ich ojca do badań. Gdy tylko miał okazję współpracować z najlepszymi lekarzami zaraz ją wykorzystał, przeprowadzając się na Europę. Nie chciał by jego córki podzieliły jej los. Ponieważ sytuacja na Ziemi pogarszała się a wszelkie loty z Ziemi i na Ziemię były zawieszone, dużo się namęczył, by przemycić córki w jednym z promów medycznych.

Promy medyczne nie były tak szybkie jak statki wojenne i podróżne. Były stare i leciały swoim tempem. Z Ziemi do Europy leciało się około dziewięciu lat. W międzyczasie zatrzymywało się ze dwa razy na kosmicznych stacjach by do tankować prom. Załoga podlegała tymczasowej hibernacji by nie starzeć się za szybko. Co półtora roku budził się personel sprawdzając stan maszyn i śpiących pasażerów po czym wracał z powrotem do hibernatorów.

GilbisWhere stories live. Discover now