Rozdział 5

11 0 0
                                    

Wracali tą samą drogą, w pośpiechu. Ulice były całkowite ciche, ustały wszelkie głosy. A przynajmniej Evie tak się wydawało. Szybko podeszli do przejścia i wrócili wyczerpani do domu. Nie mówiąc ani słowa położyli się spać.

Minęło tak kilka dni. Mattthias nie zabierał jej nigdzie przez ten czas, chociaż sam, w dzień wychodził prawie codziennie. Wracał w nocy, nieobecny, albo strasznie zmęczony. Ale zawsze znajdował czas żeby z nią chociaż chwile porozmawiać. Nie chciał jedynie rozmawiać o tamtej misji. Powiedział jej tylko że dobrze kiedyś znał tego mężczyzne. Wyjaśnił jej także że ludzie których dwukrotnie spotkała to Wybrani.

Eva mocno przejęła się tą myślą. Wybrani, tacy jak ona. Nie chciała mówić o swojej mocy Matthiasowi, nie chciała dołączać do nich. Chciała zapomnieć i żyć normalnie jak on.

Pozwalał jej wieczorami wychodzić na dłuższe spacery, wkróce dobrze poznała okolice, tak samo jak drogę przejścia. Teraz wydaawała jej się banalnie prosta. Wystarczyło znać klucz.

Tak samo jak i ona mu, Matthias opowiedział jej o swoim życiu, chociaż za bardzo nie było co opowiadać. Żył cały czas bezdomnie z chorą matką, ojciec opuścił ich gdy Matthias miał kilka lat. Ale jego sprawy ciągnęły się cały czas za jego rodziną. Zarówno chłopakowi jak i jego matce często grozili podejrzani jegomoscie, chcąc załatwić stare sprawy, gdyż podobno jego ojciec zmarł właśnie w utarczkach z tymi osobnikami. Byli zmuszeni cały czas się ukrywać. Matthias zaczął szabrownictwo i brał misje zlecone od osób wyżej-jak to on metnie określił- żeby w ogóle utrzymać siebie i matkę. Znalazł im mieszkanie, inne niż to w którym mieszkał teraz. Ale leki były drogie, a jego matka coraz słabsza. Pewnej nocy po prostu odeszła.

Matthias wykorzystał resztke pieniędzy żeby wyprawić jej godny pogrzeb. Wtedy właśnie ludzie od jego ojca ponownie go wykryli. Był zmuszony zmienić mieszkanie, właśnie na to w którym się obecnie znajduje. Przyzwyczaił się już do szabrownictwa, i był w tym dobry, więc kontynuował takie swoje życie, ale w samotności. Bał się mieć kogokolwiek na stałe, bo sam żył wiecznie w ukryciu. Przewinęło się przez jego łóżko kilka kobiet, ale były to raczej znajomości jednonocne, w przeważajacej części z okolicznego burdelu.

I tak wyglądało jego życie zanim zamieszkał z Evą. Miał niecałe dziewietnaście lat.

Eva otworzyła oczy. Przez chwile nie wiedziała gdzie jest. PO chwili jednak rozpoznała to miejsce. Jej rodzinny dom, salon. Był pusty, wszystkie meble pokrywała głęboka warstwa kurzu.

Chciała wyjść z tego pokoju, ale za drzwami zamiast przedpokoju znalazł się jej pokój. Widziała w nim kilkunastoletnią siebie, spokojnie śniącą w łóżku. Dotknęła siebie po policzku i poczuła na własnym ciepło palców. Poczuła że nie może cofnąć ręki. Chwile się siłowała, przybliżając się coraz bardziej do młodszej siebie. Kiedy się prawie stykały twarzami, 14 letnia Eva otworzyła szeroko przekrwione oczy.

Eva krzyknęła i odsunęła się gwałtownie, mogąc oderwać rękę. Wzrok jej młodszej kopii podążał za jej ruchami. Przestraszona szybko wyszła z pokoju.

Następnym pomieszczeniem była sypialnia jej ojca.

Eva krzyknęła i cofnęła się o krok.

Jej ojciec wisiał powieszony na pasku na żyrandolu. Miał siną, spuchniętą twarz, a u nogi wisiała mu karteczka. Eva zwymiotowała. Chwiejnym krokiem podeszła do niego i przeczytała kartkę.

Dziękuję że mnie zabiłaś.

Zacisnęła oczy do których napływały łzy.

Kiedy je otworzyła znajdowała się w starym mieskzaniu, u Oliviera. Stała na środku pokoju, on naprzeciw niej, a wszystko wokół płonęło. Obrazy przeskakiwały. Raz on bijący ją do nieprzytomności, raz salon, ze zbliżającymi się płomieniami. Dotarły aż do ich stóp. Olivier wcześniej zdawał się jej nie dostrzegać, ale kiedy zaczął płonąć spojrzał jej w oczy i zaczął krzyczeć. Jej płomienie nie czyniły krzywdy, ale on upadł, całe ubranie się na nim paliło razem ze skórą. I nadal krzyczał. Kurczył się, zjadany przez ogień w strasznym tempie, ale ani na chwile nie przestawał krzyczeć, nawet kiedy jego zwłoki już całkiem zczarniały. Ogień nie ustał, wręcz przeciwnie robił się coraz wyższy, i gorętszy, Eva zaczynała czuć już pierwsze oparzenia i wiedziała co ją czeka, a krzyk nadal nie ustawał i...

-EVA DO JASNEJ CHOLERY

poczuła mocny policzek. Olivier żyje?

Nie. Mrugnęła kilka razy. Przed nią był roztrzęsiony Matthias, który szarpał ją za ramiona.

To był sen.

-Jeszcze nigdy nie słyszałem takiego krzyku.-powiedział po chwili milczenia zbielałymi wargami Matthias

Eva kompletnie nie wiedziała co zrobić, więc rozpłakała się rzewnie, wtulając się w jego ramiona. Oboje nie usnęli aż do świtu.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 02, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zbiór opowiadań- Matthias & EvaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz