Blondwłosy mężczyzna biegł korytarzem opustoszałego studia nagraniowego. Wiedział, że jest w nim tylko jeden człowiek i właśnie jego szukał.
Zignorował windę i pobiegł po schodach na piąte piętro. Czuł piekący ból w łydkach i udach, był on jednak na swój sposób kojący, przypominał mu, że nadal jest czymś cielesnym, bezbronnym.
Dokładnie taki sam jak jego przyjaciele, których karetka wywiozła z mieszkania Louis'ego w workach.
"Nawet nie było czego ratować" - pomyślał i jeszcze zwiększył tempo biegu a po jego policzkach pociekły kolejne słone krople.
Niall wpadł do pomieszczenia w którym Zayn komponował jakąś piosenkę i rzucił się na niego, niszcząc mały keyboard i załzawiając brunetowi ramię.
- Zayn - wyszeptał. - Oni nie żyją.
Malik odsunął Nialla od siebie i niepewnie spojrzał mu w oczy.
- Louis i Harry, oni nie żyją.
6 miesięcy później
Trzech mężczyzn siedziało w niewielkim pokoju. To było ich pierwsze spotkanie od czasu pogrzebu przyjaciół.
Nikt nie chciał odezwać się pierwszy i każdy z nich tkwił w tej ogłaszającej ciszy, przerywanej jedynie siorbnięciami herbaty i trzaskami filiżanek kładzionych na spodeczkach.
- Żaden z nich nie zostawił nawet pieprzonego listu. - odezwał się w końcu Liam a w jego oczach pojawił się skrywany od dawna ból. - Nie dowiemy się niczego, nawet my, ich rodzina. Byli dla mnie jak bracia.
Cisza powróciła na chwilę ale bardzo szybko zakłócona została głośnym szlochnięciem.
- Louis go kochał, widział dzięki niemu kolory a Harry mimo iż czuł to samo nie wytrzymał presji. Louis miał dość a Harry odszedł tuż za nim, zbyt późno zauważając jego łzy. Co więcej chcesz wiedzieć? Zabiło ich to co powinno trzymać ich przy życiu. - Powiedział Niall i wyszedł z pomieszczenia.
CZYTASZ
i saw colours because of you {Larry Stylinson}
FanfictionHarry i Louis żyją w świecie, w którym kolory stają się widzialne jedynie dla osób, które znalazły swoją prawdziwą miłość. Z jakiego tak naprawdę powodu zielonooki oraz błękitnooki są w stanie dostrzec piękno swych tęczówek? ______________________...