Dodatek nr 2: I'm going back to your arms bby

329 25 6
                                    

Blondwłosy mężczyzna biegł korytarzem opustoszałego studia nagraniowego. Wiedział, że jest w nim tylko jeden człowiek i właśnie jego szukał.

Zignorował windę i pobiegł po schodach na piąte piętro. Czuł piekący ból w łydkach i udach, był on jednak na swój sposób kojący, przypominał mu, że nadal jest czymś cielesnym, bezbronnym.

Dokładnie taki sam jak jego przyjaciele, których karetka wywiozła z mieszkania Louis'ego w workach.

"Nawet nie było czego ratować" - pomyślał i jeszcze zwiększył tempo biegu a po jego policzkach pociekły kolejne słone krople.

Niall wpadł do pomieszczenia w którym Zayn komponował jakąś piosenkę i rzucił się na niego, niszcząc mały keyboard i załzawiając brunetowi ramię.

- Zayn - wyszeptał. - Oni nie żyją.

Malik odsunął Nialla od siebie i niepewnie spojrzał mu w oczy.

- Louis i Harry, oni nie żyją.

6 miesięcy później

Trzech mężczyzn siedziało w niewielkim pokoju. To było ich pierwsze spotkanie od czasu pogrzebu przyjaciół.

Nikt nie chciał odezwać się pierwszy i każdy z nich tkwił w tej ogłaszającej ciszy, przerywanej jedynie siorbnięciami herbaty i trzaskami filiżanek kładzionych na spodeczkach.

- Żaden z nich nie zostawił nawet pieprzonego listu. - odezwał się w końcu Liam a w jego oczach pojawił się  skrywany od dawna ból. - Nie dowiemy się niczego, nawet my, ich rodzina. Byli dla mnie jak bracia.

Cisza powróciła na chwilę ale bardzo szybko zakłócona została głośnym szlochnięciem.

- Louis go kochał, widział dzięki niemu kolory a Harry mimo iż czuł to samo nie wytrzymał presji. Louis miał dość a Harry odszedł tuż za nim, zbyt późno zauważając jego łzy. Co więcej chcesz wiedzieć? Zabiło ich to co powinno trzymać ich przy życiu. - Powiedział Niall i wyszedł z pomieszczenia.

i saw colours because of you {Larry Stylinson}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz