1. "There is a hell and there is a heaven."

511 43 21
                                    

[L]

Teraz jestem tu.
Niezbyt wysoki szatyn o błękitnych oczach.
Harry teraz też już widzi kolory, ale nie że względu na mnie. Harry widzi kolory przez swoją dziewczynę - Emmę.
Harry zawsze śmieje się z moich ulubionych czerwonych spodni.
Harry mowi, że moje błękitne tęczówki są hipnotyzujące.
Jesteśmy teraz w zupełnie innym miejscu. Minęło osiem lat od dnia kiedy zobaczyłem kolory.
Teraz jesteśmy sławni. Kiedy ją miałem siedemnaście a Harry piętnaście lat założyliśmy zespół - One Direction. Wraz z Niallem, Zaynem i Liamem, których poznaliśmy w szkole. Kiedy się poznaliśmy tylko Zayn widział już kolory za sprawą swojej miłości - Perrie. Oczywiście ja nie mogłem się przyznać do tego, że mój świat także nie jest już czarno-biały. Z czasem po kolei moi przyjaciele doznawali miłości, zaczynali zauważać kolory. Niall ujrzał je dopiero rok temu, kiedy zaprosiłem przyjaciela do siebie a moja mama upiekła swoją popisową szarlotkę. Nigdy nie przestanie mnie zadziwiać fakt iż prawdziwą miłością Nialla okazało się ciasto.
Niezwykle trudne było rozmawianie z nim o szarości. Przecież dopóki nie poznał czym są kolory, przez jakiś czas ja byłem jego jedynym powiernikiem. Jako jedyny nie przyznałem się do miłości. Oczywiście chłopak o tym nie wiedział, gdyż zawsze odpowiadałem mu tym samym zirytowanym tonem jakim mi się zwierzał, dzielnie broniąc swojego sekretu.
Kiedy dostawałem sam i myślałem o tym nie wiedziałem czy uznawać kolory za dar czy przekleństwo. Były czymś pośrednim. Darem była możliwość patrzenia na malinowe usta i zielone oczy Harry'ego. Przekleństwem fakt, że stworzona dla mnie osoba ma kogoś innego, kogoś kto został stworzony dla niej.
Patrzenie na Harry'ego przytulającego Emmę było najgorszym uczuciem na świecie.

[H]

Szykowałem się właśnie do naszego koncertu gdy ktoś cicho zapukał w drzwi garderoby.
- Proszę! - powiedziałem głośno i energicznie.
Zza drzwi wyjrzał chłopiec o błękitnych tęczówkach.
Cholera.
Gdyby tylko mógł wiedzieć jak piękne ma oczy. Gdybym tylko mógł rozstać się z Emmą i powiedzieć mu prawdę o dniu w którym zobaczyłem kolory.
On ich nie widział.
Byłem przyjacielem.
Nie jestem w stanie stwierdzić czy moja dziewczyna widzi już kolory. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Miałem nadzieję, że nie. A przynajmniej nie przeze mnie.
Bo ja nadal czekałem na niego.
Czekałem na mojego chłopca o błękitnych oczach.
Na mojego Loius'ego.
- Hej - chłopak uśmiechnął się słodko sprawiając, że na moją twarz wystąpiły szkarłatne rumieńce.
- Hej - odpowiedziałem w duchu ciesząc się, że nie może zobaczyć czerwieni na mojej twarzy.
- Wpadłem tylko upewnić się czy jesteś gotowy. No i dlatego że Nialler i Liam są wyjątkowo irytujący przed występami - westchnął.
Zaśmiałem się głośno.
Potrafiłem wyobrazić sobie Horana opychającego się w tej pączkami oraz Payna chodzącego w jedną i drugą stronę przez zżerający go stres.
- Oh Louis... - nagle mój szeroki uśmiech zniknął. - Szkoda, że nie możesz widzieć jak pięknie wyglądają nasi fani z kolorowymi światełkami i koszulkami z naszym logo.
- Tiaa - powiedział tylko Louis i lekko się zaczerwienił.
Zastanawiałem się dlaczego.

[L]

Czułem jak na moje policzki wstępują rumieńce.
Nie. Nie. Nie.
Nie nie nie nie nie.
Mogę mieć tylko nadzieję, że Harry nic nie zauważył. Choć szczere w to wątpię. Spojrzał na mnie jakoś dziwnie i począł układać swoje loki przed lustrem.
Ach Loczku, gdybyś tylko wiedział jak piękny jesteś dla mnie.
Gdybyś wiedział, że dokładnie widzę Twoją bladoróżową koszulkę i czarne spodnie.
Twoje malinowe usta, brązowe loki i zielone oczy.

Tłum fanów widziany że sceny był piękny, w tym musiałem przyznać Harry'emu rację. Jak zwykle daliśmy z siebie wszystko, dziewczyny skakały i piszczały a my śpiewaliśmy dla nich piosenki. Zastanawiałem się ile z tych osób widzi kolory i dla ilu osób jest to dar.
Podczas występu nie mogłem powstrzymać się od spoglądania na Harry'ego gdy śpiewał. Jego głos był...niesamowity.
Jeszcze piękniejsze były jego zielone oczy błyszczące w świetle reflektorów.

[H]

Nareszcie cisza i spokój.
Koncert zakończył się kilka godzin temu. Te kilka godzin zajęło mi dotarcie do hotelu, zjedzenie kolacji i porządna, długa kąpiel. Teraz leżałem na wielkim, miękkim łóżku obmyślając mój wybitnie inteligentny plan. Louis dziwnie się dziś zachowywał.
Czy on...czy możliwe, że widzi kolory?
Westchnąłem i wyłączyłem cicho pomrukujący telewizor - i tak nie miałem teraz głowy do oglądania.
Po namyśle podniosłem słuchawkę hotelowego telefonu i wybrałem kilka cyfr.
- Halo? Recepcja? - odezwałem się. - Tak, z tej strony Harry Styles. Chciałbym zamówić fryzjera na jutro rano...
Przez chwilę słuchałem słów mojego rozmówcy.
- Niebieski. - powiedziałem tylko i odłożyłem słuchawkę.

i saw colours because of you {Larry Stylinson}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz