Rzuciła mu się w ramiona, w jednej chwili zapominając o latach tęsknoty spędzonych na powolnym umieraniu skrawków duszy, jeden po drugim. Chłopak nie był zaskoczony takim zachowaniem. Niepewnie, z pewną dozą zmieszania, pogładził swoją dużą dłonią jej plecy, kreśląc kciukiem małe kółeczka, podczas gdy Kaoru wylewała rzęsiste łzy w ramię pomarańczowowłosego, zaciskając drobne palce na jego ramionach. Wiatr rozwiewał jej długie, czarne kosmyki, plącząc je ze sobą.
- Hola hola, gołąbeczki! - Z pomieszczenia wydobył się męski, rozbawiony głos. Dziewczyna oderwała się od własnych myśli czujnie zerkając za plecy starego przyjaciela. Jej oczom ukazał się wysoki, dojrzały mężczyzna o blond włosach sięgających przed ramiona. Tajemnicza postać ubrana była w długi zielony płaszcz, a jej głowę zdobił lekko nacięty pasiasty kapelusz zasłaniający oczy. Osobnik ten w prawej dłoni trzymał beżowy wachlarz, a na jego twarzy malował się uśmiech. - Zapraszamy do środka! Stolik dla dwojga, czy może dosiądą się państwo do reszty?
- Dziękuję, że ją przyprowadziłaś, Yoruichi-san – powiedział Ichigo głosem wypełnionym wyczuwalną pustką. - Urahara-san... – tym razem zwrócił się do blondyna – racja. Nie przedłużajmy.
Kotka mruknęła jakby w odpowiedzi i zwinnie wskoczyła do środka, a w ślady za nią podążył kapelusznik. Kurosaki posłał dziewczynie delikatny uśmiech, tym samym zachęcając, by poszła razem z nim. Przystała na to niepewnie.
Wnętrze drewnianego domu aż raziło tradycyjnością i prostotą. Nieprzyzwyczajona do takich pomieszczeń rozglądała się z zaciekawieniem kontemplując jego wygląd. Mimo dziwnej sytuacji, w jakiej się znalazła, nie omieszkała przyjrzeć się każdej ścianie i części wyposażenia. Niemalże wszystko wykonane było z drewna, a jeśli właściciel posiadał jakieś nowoczesne urządzenia, to musiał je bardzo dobrze ukryć. Szła zaraz za pomarańczowowłosym, wkraczając do pokoju po środku którego stał niski kwadratowy stół, a naokoło niego leżały poduszki. Pomieszczenie nie posiadało nic innego, jedynie przejście do następnego pokoju. Przystała niepewnie w progu, ze zdziwieniem wlepiając spojrzenie w białowłosego chłopaka siedzącego na jednej z poduszek, pijącego w tym momencie parujący napój. Podniósł wzrok ku górze i przez chwilę w niczym nie zmąconej ciszy wpatrywali się w siebie. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę przerywając kontakt wzrokowy. Białowłosy odstawił kubek i z lekkim westchnieniem podniósł się podchodząc do dziewczyny.
- Hitsugaya Toushiro, kapitan 10 dywizji – przedstawił się. Dzięki niewielkiej odległości dziewczyna była w stanie spostrzec, że są podobnego wzrostu; chłopak przewyższał ją jedynie o kilka centymetrów.
- Ryusaki Kaori – odpowiedziała, kłaniając się lekko. Poczuła na ramieniu ciepłą dłoń. Spłoszona spojrzała w prawo. Uspokoiła się jednak widząc, że sprawcą był Ichigo, dalej stojący za nią.
- Lepiej mieć to już za sobą – wyszeptał, przecierajac twarz. Dopiero teraz dziewczyna zauważyła głębokie sińce pod jego oczami i zaczerwienione białka. Chciała zapytać o powód, jednak kapelusznik skutecznie jej to uniemożliwił zachęcając wszystkich, by usiedli przy stole.
Nigdy nie odwracaj wzroku – czy to od koszmaru, czy od prawdy.
Dziewczyna błądziła wzrokiem po twarzach nieznajomych, dłużej zatrzymując się na czekoladowych tęczówkach, by znów przenosić swój paniczny wzrok na zgromadzonych. Każdy śledził jej ruchy, jakby czekając na niepożądaną reakcję, jednak takowa nie nastąpiła. Myśli kotłowały się w jej głowie nie wiedząc, w którą stronę zmierzyć. Co jest prawdą? Co jest kłamstwem? Siedziała wbita w ziemię, niezdolna do poruszenia się. Minuty mijały, a wraz z każdą z nich jej dusza uspokajała się. Oddychała coraz płynniej, spokojniej. Wydała z siebie cichy śmiech, by za moment znów spoważnieć. Analizowała każde słowo, które padło oraz każde wydarzenie, które miało miejsce w ciągu jej życia. Im więcej o tym myślała, tym bardziej wszystko się rozjaśniało, prowadząc do wysunięcia właściwych wniosków.
CZYTASZ
Kaoru
Fiksi Penggemar- Nie jesteś już dłużej bezpieczna. Znaleźli cię - powtórzył Urahara, kładąc nacisk na każde ze słów - Pieczęć, którą nałożył twój ojciec, strawił czas. Została przełamana w dniu, w którym spotkałaś się twarzą w twarz z Hollowem. Są coraz bliżej. So...