[1]

1.5K 46 0
                                    

Dzisiaj zaczynam pracę w jednym z większych wydawnictw w Seattle. Trochę się stresuję ,ale pierwszego dnia to chyba normalne. Jest poniedziałek, 18 maja, godzina 7:30.. powinnam się szykować. Przeciągam się w łóżku, po czym wysuwam z pod kołdry nogi wprost na mój miękki dywan. Uwielbiam go, jest cudowny w dotyku. Podchodzę do szafy i przez chwilę zastanawiam się co ubrać. Po krótkim namyśle stawiam na białą koszulę, szarą spódnicę, do tego marynarkę w tym samym kolorze oraz czarne szpilki. Biorę ubrania i idę do łazienki, aby wziąć prysznic. Odkręcam kran i już po chwili odprężam się kiedy ciepła woda delikatnie spływa po moim ciele. Po 20 minutach stoję już ubrana. Patrzę na swoje odbicie w lustrze... -a co jeśli im się nie sposobami, jeśli stwierdzą, że się do tego nie nadaję ? Zawsze marzyłam o tej pracy. Weź się w garść Steele - mówiła moja podświadomość. Wzięłam do ręki tusz do rzęs i zaczęłam się malować. Jeszcze tylko szminka i będzie idealnie. Mam jasną cerę więc musiałam coś zrobić żeby nie wyglądać blado. Uszczypnęłam się w policzki, które w sekundę się zaróżowiły. Przeczesałam swoje średniej długości, brązowe włosy. Wyglądam chyba dobrze- pomyślałam. Wyszłam z łazienki, wzięłam z fotela torebkę i zeszłam do kuchni. Od razu zabrałam się za przygotowanie śniadania.
-Cześć Ana
-Hejka Kate, jak się spało ? -spytałam
-Dobrze, dzięki. Gotowa na pierwszy dzień w pracy ?
-Tak, chyba tak. Choć trochę się stresuję.-odpowiedziałam
-Oh Ana, nie martw się.. będzie dobrze. - Kate przytuliła mnie i od razu zrobiło mi się lepiej.
Tak, to Kate.. Kate Kavanah ,moja współlokatorka. Poznałyśmy się na studiach i przyjaźnimy się do dziś. Studiowała ekonomię, obecnie jest agentką nieruchomości. W porównaniu do mnie, Kate jest odważna, sprytna i ciekawska. Jest ładna, z pewnością ładniejsza ode mnie. Średniego wzrostu blondynka o zielonych oczach. Często ubiera się dość wyzywająco. Ma każdego faceta na wyciągnięcie ręki, nie boi się filtować i podrywać mężczyzn. Ja jestem jej przeciwieństwem, nieśmiała, skromna, delikatna. Nie wyrywam facetów jak moja przyjaciółka. Zazwyczaj chowam się w jej cieniu, ale do tej pory mi to pasowało. Nie chciałam skupiać na sobie uwagi innych,a Kate właściwie to uwielbiała. Jestem cicha i spokojna. To właśnie Ja, Anastasia Steele. Mam 22 lata. Skończyłam studia z literatury brytyjskiej i jestem romantyczką, która lubi czytać książki.
-Mmm jajecznica z bekonem, kocham cię Steele- zaśmiała się Kate
-Wiem, ja ciebie też.. wcinaj- odpowiedziałam stawiając talerze na stole.
Po skończonym śniadaniu stwierdziłam, że już czas na mnie. Jest godzina 8:25, a na 9:00 muszę być w pracy. Kate też pewnie za niedługo wyjdzie. Wzięłam torebkę i ruszyłam do wyjścia. W korytarzu ostatni raz przeglądam się w lustrze.
-Chyba wyglądam okej.
-Wyglądasz idealnie. Nie martw się, poradzisz sobie- przyjaciółka dodała mi otuchy.
-Mam nadzieję- uśmiechnęłam się delikatnie- Okej, muszę już jechać. Nie mogę się spóźnić pierwszego dnia.
-Racja, jedź już. Powodzenia.
-Nie dziękuję. Do zobaczenia Kate- uśmiechnęłam się w stronę przyjaciółki
-Pa Ana
Wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę wydawnictwa. 30 minut później byłam pod budynkiem SIP. Spojrzałam na zegarek na ręku. No brawo 5 minut przed czasem Steele -pogratulowała mi moja podświadomość. Weszłam do środka i od razu skierowałam się do recepcji gdzie siedziała pewna brunetka.
-Dzień dobry. Jestem Anastasia Steele. Dziś zaczynam tu pracę- przywitałam się grzecznie
-Dzień dobry- brunetka uśmiechnęła się- Jestem Sara. Pani stanowisko znajduje się na 3 piętrze. Winda jest na wprost- wskazała mi drogę- Do góry Hannah powie Pani co i jak.
-Dziękuję bardzo
-Nie ma za co- usłyszałam, po czym udałam się do windy Wcisnęłam odpowiedni guzik i drzwi się zamknęły. Serce zaczęło mi walić, nie wiedziałam na jakich ludzi trafię, jaki okaże się być mój szef i jakie przydzielą mi dziś zadania. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi windy, co oznaczało, że jestem na swoim piętrze. Wyszłam z niej powoli i rozejrzałam się do okoła. Przytulne tu- pomyślałam i ruszyłam do kolejnej recepcji.
-Dzień dobry. Jestem Anastasia Steele- uśmiechnęłam się
-Witaj, jestem Hannah. Ty pewnie jesteś nowa ?- odwzajemniła uśmiech
-Tak i trochę się denerwuję
-Oh spokojnie. Tu pracują naprawdę sympatyczni ludzie. Szef jest wymagający, ale jest spoko. Nie martw się- odpowiedziała pocieszająco Hannah
-Cieszę się, mam nadzieję, że będzie nam się miło razem pracowało- powiedziałam
-Z pewnością. Chodź, pokażę ci twoje stanowisko Anastasio
-Mów mi Ana
-Dobrze, więc chodź Ana- na jej słowa obie się zaśmiałyśmy- To jest twoje stanowisko- powiedziała wskazując na niewielkie biurko- Tu pracują Kim i Mark- wskazała na siedzących przy innych biurkach pracowników.
-Jestem Ana, miło mi- z uśmiechem wyciągnęłam dłoń
-Mark- chłopak ścisnął ją
-A ja jestem Kim- wymieniłyśmy uścisk
-Masz tu komputer do dyspozycji, tam pod ścianą stoi ksero gdybyś potrzebowała. Wszystkie wydane książki i czasopisma są na tamtym regale, jeśli chciałabyś rzucić okiem to są ogólnodostępne dla pracowników. Za tobą jest gabinet szefa. Toaleta jest po lewej, a ja jestem tam, na recepcji-Hannah starannie pokazała mi biuro wydawnictwa.
-Dobrze, dziękuję ci bardzo- odpowiedziałam. Nagle zobaczyłam, że w naszą stronę podąża nie wysoki blondyn w granatowej koszuli i czarnych spodniach garniturowych.
-A to kto ?- spytałam
-Oh to Jack Hyde, nasz szef. Niby jest fajny i w ogóle, ale uważaj na niego
-Dlaczego ?- zdziwiłam się na jej słowa
-Jakby to powiedzieć.. lubi młode, atrakcyjne kobiety. Już próbował tu kilka poderwać- wyszeptała Hannah
-Dzień dobry drogie panie- blondyn uśmiechnął się
- Cześć Jack- przywitała się dziewczyna
-Dzień dobry- powiedziałam nie pewnie
-Ty pewnie musisz być Anastasia, moja nowa asystentka. Jestem Jack Hyde
-Tak, ale proszę mówić mi Ana
-Dobrze, więc jak ci się tu u nas podoba Ana ?
-Jest całkiem przytulne i sympatycznie- stwierdziłam
-Cieszę się. Okej poproszę cię teraz do swojego gabinetu dobrze ?
-Oczywiście, już idę- przytaknęłam, po czym szef zniknął za drzwiami
-Okej to ja wracam do pracy. Gdybyś czegoś potrzebowała to wołaj- uśmiechnęła się Hannah
-Dobrze, dziękuję- odwzajemniłam uśmiech po czym udałam się do gabinetu szefa. Weszłam nie pewnie. Zaprosił mnie do środka i wskazał miejsce przed biurkiem. Po krótce wyjaśnił mi na czym będzie polegała moja praca, a następnie wręczył mi mały stosik kartek. Musiałam to wszystko streścić. Kiedy nasza rozmowa dobiegła końca wróciłam do swojego stanowiska. Usiadłam, włączyłam komputer i zabrałam się do pracy. Musiałam wyrobić się do 17:00. Praca tak mnie pochłonęła, że straciłam poczucie czasu. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest 13:00, co oznaczało przerwę na lunch. Dałam więc komputer na tryb czuwania, odłożyłam papiery , wzięłam torebkę i udałam się w stronę windy.
-Hannah idziesz na lunch ?
-Pewnie, jestem głodna jak wilk- zaśmiała się dziewczyna- Na przeciwko jest fajna knajpka, możemy tam coś zjeść
-Super, chodźmy- rzuciłam i ruszyłyśmy do windy. Chwilę później siedziałyśmy już w knajpce "Cruzoe" i czekałyśmy na zamówione omlety ze szpinakiem. Parę minut później kelner przyniósł nam jedzenie. Dużo rozmawiałyśmy i widać było, że od razu się polubiłyśmy. W końcu trzeba było wracać do pracy. Zaplaciłyśmy i wyszłyśmy z knajpki. Parę minut później pracowałyśmy przy swoich stanowiskach. Nawet nie wiem kiedy wybiła godzina 17:00.
-Wychodzę. Na ciebie też już pora Ano. To koniec na dziś- usmiechnął się Jack
-Tak, już kończę- odpowiedziałam
-Okej, do jutra
-Do jutra- po moich słowach Jack zniknął w windzie. Sama zaczęłam się zbierać do domu. W biurze było już tylko kilka osób. Nawet nie zauważyłam kiedy większość wyszła. Wyłączyłam komputer, ogarnęłam swoje stanowisko, odłożyłam dokumenty na biurko Jack'a, wzięłam torebkę i skierowałam się do windy.
-Do jutra Hannah- uśmiechnęłam się
-Do jutra, pa- dziewczyna odwzajemniła uśmiech
Dzisiejszy dzień okazał się nie być taki straszny jak myslałam. Podoba mi się tam. Dobrze się tam czuję i chyba polubiłam to miejsce i ludzi. Byłam zmęczona i chciałam jak najszybciej wrócić do domu, przypomniało mi się jednak, że muszę zrobić zakupy, bo nie będzie nic na kolację. Widziałam market na rogu ulicy. Zostawiłam więc samochód pod budynkiem SIP i ruszyłam pieszo w stronę sklepu. Myślami byłam ciągle przy pracy. Szef nie wydawał się zły. Właściwie to miałam trochę wrażenie, że się na mnie gapił, ale myślałam, że mi się tylko wydaje. Przecież on lubi młode i atrakcyjne kobiety.. zapomniałaś ?! - odezwała się moja podświadomość. Szłam rozmyślając, gdy nagle wpadłam na kogoś. Zachwiałam się lekko, po czym poczułam silne ręce na mojej talii. Kiedy podniosłam wzrok oniemiałam. Przede mną stał nie za wysoki mężczyzna, włosy miał lśniące, miedziane. Jego szare, piękne oczy wpatrywały się we mnie. Onieśmielał mnie swoim wzrokiem przez co momentalnie rumieniec wypłynął na moją twarz. Ubrany był w ciemno szary garnitur, który wypełniały mięśnie. Ja chyba śnię. Patrzyłam i nie umiałam złożyć żadnego zdania.
-Nic Pani nie jest ?- jego głos był niski i przyjemny. Aż mi się mokro zrobiło w majtkach, mimo, że przecież nic takiego nie powiedział. Opanuj się Steele, bo zejdziesz ! -moja podświadomość odzywa się nie proszona.
-N-nie. Bardzo p-Pana przepraszam.- ledwo wydukałam
-Chyba się pani zamyśliła- jego głos był jak miód dla moich uszu
-Chyba t-troszkę tak. -uśmiechnęłam się nieśmiało i spuściłam głowę.
-Proszę nie chować swojej pięknej buźki- uśmiechnął się delikatnie, złapał i uniósł mój podbrudek tak bym na niego Spojrzała- Na pewno wszystko w porządku ?
-T-tak. Jeszcze raz p-przepraszam- wydukałam nieśmiało.
-Nie szkodzi, proszę na siebie uważać
-Dobrze, obiecuję. J-ja.. Ja muszę już iść. Do widzenia- wydukałam
-Mam nadzieję, że do zobaczenia- znów się delikatnie uśmiechnął. Boże te jego idealnie wykrojone usta, które aż bym scałowała- pomyślałam. Hola hola ! Wracaj na ziemię Steele ! -zganiła mnie moja podświadomość.
Wyrwałam się z jego objęć i ruszyłam przed siebie. Nawet nie myślałam gdzie idę.. szczerze to zapomniałam przez to co się przed sekundą stało. Myślami byłam ciągle przy nim. Idąc tak patrzyłam na wystawy, na jednej sukienki i spódniczki, na drugiej płaszcze ,a na kolejnej buty. -To był chyba najprzystojniejszy mężczyzna jakiego w życiu widziałam. Eh no właśnie przystojny więc pewnie zajęty .. ta ironia. -pomyślałam. Gdzie ja w ogóle idę ? Stanęłam przed skrzyżowaniem, rozejrzałam się w lewo.. poczta, sklepy z ubraniami, knajpka. Spojrzałam w prawo , kafejka, bar , market. Ah no tak, zakupy- pomyślałam. Steele ogarnij się ! Nie myśl o nim, bo tracisz kontakt z rzeczywistością ! -krzyknęła moja podświadomość. Ale jak ja mam o nim nie myśleć ?! Przecież to co się chwilę temu stało, to jak na mnie patrzył.. to ty się ogarnij ! -Boże co ja wyprawiam ?! Czy ja się z nią właśnie kłucę ? Muszę natychmiast przestać. Weszłam do sklepu, zrobiłam małe zakupy i udałam się do auta. Odpaliłam silnik i włączyłam się do ruchu. Przez ten czas starałam się nie myśleć o Panu Tajemniczym, ale ciężko mi szło. Kiedy wrócę do domu, muszę powiedzieć o tym Kate. Jak wcześniej wspomniałam , moja przyjaciółka była bardzo dobra w temacie mężczyzn. Na pewno coś mi doradzi.

*********

Pięćdziesiąt Odcieni SzaregoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz