Królestwo Pandoria mimo swojej nazwy jest pięknym miejscem, można powiedzieć, że światem w chmurach. To bardzo magiczna kraina , w której mieszkam. Mój dom jest nieopodal zamku, który unosi się najwyżej ze wszystkich budowli, na wyspie, unoszącej się nad miasteczkiem.
Jestem Diana, młoda dorosła, która zawsze pragnie przygód. Jako jedna z nielicznych posiadam powód do dumy. Jest nim moja wierna smoczyca Aira. Pochodzi z Night Souls, gdzie raz na jakiś czas można zaobserwować dziki gatunek z tego samego co Aira. Są to płochliwe smoki, ale jak wyczują zagrożenie mogą swoimi krótkotrwałymi dźwiękami ostrzec stado, a nawet za uciekającymi gwiezdnymi smokami może wytworzyć się wir powietrzny, w które może wpaść potencjalne zagrożenie.
Co roku kiedy noc jest najdłuższa, przychodzę do ich legowiska by obserwować jak przylatują w mroku do swoich gniazd.
Widać tylko jasne plamy na ich ciele, przypominające gwiazdy. Zaś w dzień są błękitne z ledwo widocznymi jasnymi plamami. Bardzo lubię je obserwować. Na grzbiecie Airy, jestem ledwo widoczna, więc nie płoszą się.
Nie wiem czy to dziwne ale mam przyjaciela, który nie jest w wiosce, lecz w zamku. David jest w moim wieku, zabawny, jeszcze nie jest królem, ale czasami ma obowiązki. A gdy ma wolne, latamy po królestwie ze swoimi smokami. On natomiast ma ognistego smoka, Diego. Jest trochę większy od mojego ale pomimo rozmiarów jest łagodny, chociaż czasem podczas walki zaczyna płonąć. Ogień pokazuje się na skrzydłach, wokół oczu i na pazurach. Znalazł go jako smoczka na wyspie wulkanu, nie było wiadomo gdzie jest gniazdo, zatem wziął do siebie i zajął się nim. Podobnie jak Aira. Jak była mała jej stado zaatakowało jakieś dzikie, agresywne stado smoków diabelnych szponów została zraniona w skrzydło i nie mogła polecieć za uciekającym stadem. Ja ją wzięłam do siebie żeby wyleczyć skrzydło i by mogła potem dołączyć do swojego stada, ale już nie rozpoznawała i się do mnie przyzwyczaiła, nie umiałaby sama sobie poradzić.
Powoli kończyła się wiosna, robiło się coraz cieplej, słońce wschodziło nad horyzontem. Postanowiłam polecieć z Davidem nad wodospad, żeby miło spędzić czas na pływaniu, oblewaniu się wodą i takie tam ;)
-Diana! Nie zapomnij kanapek! Bo zgłodniejesz!- usłyszałam głos mamy za plecami
-Eh dzięki mamo! Już muszę iść bo się spóźnię!- odpowiedziałam szybko po czym wybiegłam z domu
-Aira! Gdzie jesteś? Szybko choć tu bo się spóźnimy! -nawoływałam swojego smoka
Rozglądałam się dookoła ale jej nie było. W pewnym momencie poczułam wiatr za plecami, kiedy odwróciłam się od razu znalazłam się na jej grzbiecie. Prawie spadłam kiedy wzleciała do góry. Szybkimi machnięciami skrzydeł znalazłam się nad wodospadem Doria. Obok zbiornika wodnego do którego Doria spada już rozwitły maki, tulipany i koniczynki.
Już z oddali można było zauważyć ogromnego czerwono-ognistego smoka. Potem Davida zauważyłam. Płukał twarz w jeziorku. Postanowiłam go nastraszyć.
-Aira, mam pomysł. Co ty na to żeby zrobić komuś żarcik?- ona odwróciła łeb i uśmiechnęła się- widać że masz sposób?- ona od razu ruszyła szybciej
Kiedy David schylał się żeby nabrać wody w ręce, ja i Aira rozpędziłyśmy się, przelatując tuż obok niego, a on od podmuchu wiatru stracił równowagę i wpadł do wody!
Kiedy lądowałam, z wody widać było mokre brązowe włosy. Kiedy cała głowa była na powierzchni, zeszłam ze smoka i stanęłam obok Airy, opierając się o nią śmiejąc się.
-Tak ty mnie witasz? Wrzucając mnie do wody?
-No sorry ale ja i Aira nie mogłyśmy się powstrzymać. Taka okazja!
-Odpłace ci się! Zobaczysz! -uśmiechnął się zło wrogo
-To jeszcze się okaże! Coś masz do jedzenia? Puchowe tosty? Sorbet?
-Mam coś lepszego! Puchowe tosty z toffii! Sok z truskawek, lody i ciastka kakaowe!
-O matko! Pycha!
-A ty co przyniosłaś?
-Kanapki z sałatą i pomidorem...
-Fu! Zdrowe jedzenie... Niech zgadne... od mamy?
-Tak...
Skończyliśmy rozmawiać i zaczęliśmy wypakowywać smakołyki na trawę. Kiedy już prawie nic nie zostało oprócz puchowego tosta, graliśmy na to kto pierwszy zdobędzie przysmak. Oczywiście ja zabrałam mu przed nosem i już chciałam zjeść kiedy mnie zaczął łaskotać, w tym samym momencie zamierzał zabrać mi tosta. Podczas szarpaniny o deser chciałam trzymać jak najdalej od jego zasięgu.
Już był zdenerowowany że się nadal opieram, że aż na mnie spadł, to spowodowało że puch z tofii znalazł się na mojej twarzy!
-No masz za to!- David zaczął się śmiać- Teraz wyglądasz słodko!
-Dzięki! -zaczęłam się oblizywać tam gdzie miałam puch- Ale mimo to to jakiś sukces jest. Wygrałam bo to ja mam go na twarzy!- powiedziałam również się śmiejąc
-Idę umyć twarz i wracam.- oznajmiłam
-Pomogę ci- wstał razem ze mną i zaczął mnie gonić po trawie, po jakimś czasie udało jemu się mnie złapać- Idziemy się wykąpać!- krzyknął, biec w kierunku wody
"Chlup"!
Znalazłam się w wodzie, ale jeszcze nie wygrał ze mną!
-I jak?- spytał się śmiejąc się
-Aira!- smoczyca usłyszała mój głos i ruszyła w kierunku Davida
Teraz i David znalazł się w wodzie.
-Ty chyba nigdy nie odpuszczasz co?- David posmutniał
-No dobra.... Następnym razem dam ci wygrać- powiedziałam z lekkim uśmiechem
-Zgoda. Ale obiecaj!- chciał się upewnić
-Przyrzekam na królową Azteki!
Naszą rozmowę przerwało szelest w lesie....
Trochę się rozpisałam XD, zagłosujcie na tą pracę jeśli dotrwaliście do końca :P Dalsza część wkrótce!
CZYTASZ
Hydra (zawieszona, wolnopisząca)
FantasyDiana, która była niby zwyczajną dziewczyna z wioski, niedaleko zamku w pięknej krainie Pandoria, która będzie przeżywać swoje przygody ze swoim przyjacielem Davidem i swoją wierną smoczycą Airą.