Shot pisany z perspektywy Black Widow

271 23 4
                                    

Spojrzałam na zegarek. Była godzina 23:13. Wolno ziewając po raz ostatni spojrzałam na monitory komputerów. Było ich trzy. Na pierwszym analizowałam misję, którą dostałam od Fury'ego, na drugim sprawdzałam szczegóły wszystkich miejsc, zdjęcia satelitarne i inne rzeczy tego typu, na trzecim natomiast leciał jakiś denny horror, który mnie śmieszył. Dzięki moim zdolnośćiom byłam w stanie obsrewować wszystkie ekrany naraz. Wstałam z podłużnej szarej kanapy, która znajdowała się w czymś co miało być salonem na moim piętrze w Avengers Tower. Generalnie mam tu: sypialnię, kuchnię, jadalnię, salon, biuro, łazienkę, a reszta to sale do ćwiczeń. Mam nawet pokój do ćwiczenia baletu. Wracając do teraźniejszości, kanapa, na której siedziałam była ustawiona niedaleko wielkich okien, przez które było widać cały Nowy York. Podeszłam do szyby i oparłam się o nią głową. Wytężyłam wzrok. Coś mi tu nie pasowało.  W jednej chwili na linie przymocowanej hakiem do dachu budynku ktoś, niczym Tarzan na lianie przebił się przez szybę i wpadł do salonu z wielkim hukiem tłuczącego się szkła i z głośnym piskiem najwyraźniej dziewczyny. W ostatnim momencie przed rozbiciem szyby padłam na ziemię i przeturlałam się pod ławą stojąca przed sofą. Typową rzeczą dla mnie jest to, że pod większością mebli mam schowany nóż, albo pistolet. Wyrwałam spod ławy pistolet i zasłoniłam twarz ręką, by szkło mnie nie ugodziło  w głowę. Kiedy napastnik leżał na ziemi, bezszelestnie z bólem wstałam i odbespieczyłam pistolet. Wyjrzałam za sofę i zobaczyłam wijącą się po podłodze postać szaleńca.

- HARLEY?! - wrzasnełam zdenerwowana.

Podbiegłam po szkle na bosych stopach do dziewczyny, która śmiała się jak opętana. Oczywiście było widać, że wszystko ją boli. Podeszłam do Quinn i przewróciłam ją na plecy.

- Schodami nie można? - jęknęłam zrezygnowana.

- No przecież wiesz że nie - zaśmiała się chisterycznie.

Z trudem Harls podparłasię rekoma i z moją pomocą wstała na nogi. 

- Od razu lepiej - wystawiła rękę do przybicia piątki.

- Nie przybiję - odparłam chłodno. - Jarvis, mam sama to posprzątać? - zapytałam systemu budowli.

"Niestety teraz nie jestem w stanie wysłać żadnego robota czyszczącego. Przykro mi panno Romanoff" - odparł system.

- Ile razy mam mówić, że jestem Pani?! W końcu jestem WDOWĄ - żachnełam się, po czym zrezygnowana machnęłam ręką.

- TY JESTEŚ WDOWĄ?! - wrzasneła psychopatka.

- A kim, Świętym Mikołajem? - zapytałam ironicznie.

Nie miałam ochoty drążyć przygnebiających tematów.

-Idę zrobić karmelowy popcorn! - zmieniła temat Quinn wymachując wściekle paczuszką do odgrzania w mokrofali.

- Piętnaście kroków prosto, potem siedemnaście kroków w lewo, czternaście w prawo, cztery prosto, jesteś w kuchni - przybliżyłam dziewczynie dojście do celu.

- Nie masz może jakieś mapy czy co? - zachichotała Harley.

Dziewczyna szybko napotkałamój wzrok seryjnej zabójczyni (którą tak na marginesie jestem) i sobie odpuściła.

- Na żartach się nie znasz - prychnęła zdegustowana. - Włączaj jakiś dobry horror - zatarła ochoczo ręce dziewczyna, po czym szybko zniknęła idąc w głąb piętra.

"- A miałam wcześniej iść spać" - pomyślałam. 

Kilka minut później w lepszym humorze, siedząc na kanapie razem z Harl, przegryzając popcorn, oglądałyśmy 'The Boy'.

Marvel & DC ChatroomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz