1

42 6 1
                                    

Jest 7:00 rano. Mój budzik rozpoczął swoją misję - pobudka. Zwlekłam się z łóżka i poszłam wziąć prysznic. Ubrałam się i poszłam jeść śniadanie. W kuchni zastałam moją mamę.

- Cześć słoneczko! - zawołała na mój widok.

- Cześć! - powiedziałam i z uśmiechem usiadłam przy stole.

Zjadłam i pobiegłam po plecak, bo za 20 minut zaczynała się lekcja. Pożegnałam się z rodzicami i wybiegłam z domu. Pędziłam przez ulice Londynu, gdy nagle przez swoją nieuwagę i roztrzepanie wpadłam na kogoś. Moje wszystkie książki wypadły przez uchyloną kieszeń plecaka.

- Oh bardzo przepraszam... - Rzuciłam się na ziemię i zaczęłam zbierać książki. - Naprawdę, bardzo się spieszę do szkoły ale i tak pewnie jestem już spóźniona, więc...

- Nic się nie stało. - Usłyszałam spokojny, niski, męski głos.

Podniosłam głowę i moim oczom ukazał się mega przystojny, wysoki brunet o piwnych oczach. Był starszy ode mnie o 2 może 3 lata. Wpatrywałam się w niego dłuższą chwilę, być może nawet za długą bo odchrząknął i lekko się uśmiechnął. Chyba zauważył, że moje policzki pokryły się rumieńcem. Nagle przypomniałam sobie, że za chwile zaczyna się lekcja. Podniosłam się i zarzuciłam plecak na plecy. Musiałam jakoś wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji.

- Emm... Przepraszam, ja już muszę lecieć. Do widzenia! - rzuciłam szybko i popędziłam w stronę szkoły. Do moich uszu dotarł jeszcze jego głos.

- Do zobaczenia!

***

Po wszystkich lekcjach wyszłam ze szkoły i spokojnym krokiem ruszyłam do domu. Idąc, cały czas wpominałam tą sytuację, która wydarzyła się rano. Zamyślona szłam przez miasto, gdy nagle znowu na kogoś wpadłam. Niestety straciłam równowagę i w obawie przed upadkiem zamknęłam oczy. Jednak w ostatnim momencie poczułam, jak obejmują mnie w talii czyjeś silne, umięśnione ręce. Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam przyjazną twarz wcześniej spotkanego nieznajomego. Przypadek? Nie sądzę. Przyciągnął mnie do siebie i spojrzał głęboko w oczy. Strasznie się zarumieniłam i najwyraźniej On to zauważył, bo się uśmiechnął i poprawił jeden kosmyk moich włosów, który opadł mi na twarz.

- Znowu dziś na siebie wpadamy. Czy ty tego nie robisz specjalnie? - spytał uśmiechając się podejżliwie.

- J-Ja n-nie... - nie wiedziałam co powiedzieć. Cały czas uśmiechałam się speszona. - Zamyśliłam się.

On zaśmiał się i odstawił mnie na ziemię.

- A tak w ogóle, to jak masz na imię? - spytał z małym uśmieszkiem. - Ja jestem Nathaniel. Ale możesz mi mówić Nathan.

Uśmiechnął się i poruszał śmiesznie brwiami.

- Ymm... Ja... Ja jestem... Jestem Elizabeth. - wydukałam.

- Miło mi cię poznać, Elizabeth. Masz bardzo piękne imię.

- Tak, mi ciebie też... - zrobiłam lekką pauzę. - ...miło poznać. I dziękuję. Ty też masz ładne imię.

Uśmiechnęłam się a On zrobił to samo.

- Może pójdziemy na kawę? - zaproponował.

- Wiesz, może nie dzisiaj. Muszę przygotować się do egzaminu końcowego. Ale jeśli ci bardzo zależy, to możemy spotkać się w najbliższy weekend. - uśmiechnęłam się. - Jeśli oczywiście ci pasuje.

- Tak, jak najbardziej. To... sobota? O 12 w pobliskiej kawiarni?

- Tak, może być. Ja już będę wracała do domu. Papa.

- Do zobaczenia! Pa!

Już nie mogłam się doczekać...

__________________

Cześć! Dopiero zaczynam, ale mam nadzieję, że się spodoba. :)

~GirlofSpring

Tajemnice przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz