Przepraszam za tak długą nieobecność. Miałam totalny brak weny...
***
Obudziłam się cała zlana potem. Było mi bardzo duszno, więc podeszłam do okna i otworzyłam je szeroko wdychając kojące powietrze. Poranny wiaterek owiewał moją twarz. To ten dzień. Dzisiaj idę się spotkać z Nathan'em. Wzięłam szybki przysznic i pobiegłam się przygotować. Ubrałam się i zbiegłam do kuchni. Wzięłam jabłko i wyszłam z domu.Szłam pewna siebie, lecz im bliżej kawiarni się znajdowałam, czułam, że moja pewność gdzieś ulatuje i ręce zaczynają mi się pocić. Wyłoniłam się zza rogu. Nie zobaczyłam nikogo znajomego. Pomyślałam, że pewnie zapomniał. Ale ruszyłam przed siebie. Usiadłam przy stoliku przed kawiarnią i czekałam. Dochodziła już 12:00. Nigdzie nie widziałam Nathan'a. Kiedy już porzuciłam wszelką nadzieję, że go zobaczę i miałam zamiar wstać od stolika, pod kawiarnię podjechało czarne BMW. Z auta wysiadł nie kto inny, jak Nathaniel we własnej osobie. Był bardzo przystojny.
Podszedł do mnie i przywitał się. Weszliśmy do kawiarni i zamówiliśmy dwie duże latte. Usiedliśmy przy stoliku czekając na kawy. Przez jakiś czas rozmawialiśmy o sobie, poznawaliśmy się bliżej, a przynajmniej On poznawał mnie. Prawie nic o sobie nie mówił, a kiedy pytałam o jego przeszłość i rodzinę, milkł i szybko zmieniał temat. Udawałam, że nie przeszkadza mi to, ale widziałam, że gdy tylko poruszam te tematy, odwraca wzrok. Postanowiłam już tego nie robić.
Wyszliśmy z kawiarni i poszliśmy się przejść do parku. Spacerowaliśmy krętymi uliczkami i toczyliśmy bardzo interesujący dialog. Nathan spojrzał na zegarek.
- Będę się zbierać...- zaczął nerwowo się rozglądać.
- Dobrze, rozumiem. Ale coś się stało? - spytałam, bo zaniepokoiło mnie jego zachowanie.
- Nie. Nic się nie stało. Odprowadzę cię.
- Nie trzeba. Dzięki. Mieszkam 10 minut z tąd.
- Już się ściemnia...
- Dzięki poradzę sobie. Do zobaczenia. - odwróciłam się i ruszyłam spokojnym krokiem w srtonę domu. Chciałam się jeszcze czegoś zapytać Nataniela, więc odwróciłam się ale jego tam już nie było. Byłam w leciutkim szoku, bo ludzie nie znikają od tak.
Nagle usłyszałam jakiś krzyk. Zaczęłam się rozglądać. W pewnej chwili, gdzieś za moimi plecami usłyszałam kroki. Udwróciłam się lecz nikogo tam nie zobaczyłam. Moje serca przyspieszyło tempa. Zrobiło mi się duszno. Ruszyłam przed siebie szybkim krokiem nie odwracając się.
Byłam już przy bramie, gdzie znajdowało się wyjście. Stanęłam i lekko spojrzałam za siebie. Nastała mroczna cisza, przerywana co jakiś czas podmuchami wiatru i szelestem liści. Poczułam oddech na karku. Wyciągnęłam telefon z torebki i popatrzyłam na ekran. Za moimi plecami stał jakiś mężczyna. Odwróciłam się nagle i zamachnęłam się ręką. Obcy mi facet oberwał prawym sierpowym. Strzeliłam mu jeszcze z kolana w brzuch. I zaczęłam biec.
Uciekłam. Żyję. Jeszcze.
CZYTASZ
Tajemnice przeszłości
VampireElizabeth ma 21 lat. Jest długowłosą brunetką o zielonych oczach. Mieszka z rodzicami, którzy bardzo ją kochają. Pewnego dnia, na jej drodze życia pojawia się wiecznie uśmiechnięty Nathaniel, który z resztą nie mówi za wiele o sobie Elizabeth. Jak p...