🌹 Prolog 🌹

59.4K 1.7K 103
                                    

Z nieba padał deszcz, a my staliśmy pod parasolami i wpatrywaliśmy się w zmarzniętego pastora. Mężczyzna przez cały czas mówił, lecz jego słowa do mnie nie docierały. Nie potrafiłam uwierzyć, że mając zaledwie piętnaście lat, uczestniczyłam w pogrzebie Daana Olsena. Był on całym moim światem, pierwszą miłością i mimo młodego wieku naiwnie wierzyłam, że mieliśmy pozostać razem do końca życia. W pewnym sensie miałam rację. Byliśmy razem aż do dnia, w którym zmarł.

Wypływające z moich oczu łzy skutecznie ograniczały mi widoczność. ale dzięki temu, że padał deszcz, czułam się raźniej. Nawet niebo płakało w dniu, w którym musieliśmy pożegnać go na zawsze. Gdy nadszedł czas, aby opuścić trumnę do grobu, dostałam ataku paniki. Całe ciało się spięło, serce waliło jak młotem, a ramiona zaczęły się niemiłosiernie trząść. Nie miałam przy sobie nikogo, kto mógłby mnie pocieszyć lub chociażby bez słowa przytulić. Jedyną osobą, którą znałam, był Eduard. Nie byłam jednak w stanie patrzeć na bliźniaka Daana różniącego się od niego tylko kolorem oczu. W dodatku był winny śmierci własnego brata. I ja w pewnym sensie też.

Przez chwilę zastanawiałam się, jak Ed się czuł, stojąc nad grobem kogoś, kto wyglądał prawie tak samo jak on. Byłam pewna, że wyobraźnia nie dawała mu spokoju, bo co chwilę nerwowo przełykał ślinę. Nie wyglądał na zrozpaczonego, lecz na złego i zawiedzionego, czego nie potrafiłam zrozumieć. Emocje, które malowały się na jego twarzy, nie miały nic wspólnego z moimi, bo całe moje ciało rozrywały niekończąca się rozpacz i smutek. Wiedziałam, że każdy człowiek był wrażliwy, ale równocześnie każdy był też egoistą. U Eduarda z pewnością dominowała egoistyczna część natury, skoro nie chciał pomóc własnemu bratu, gdy ten najbardziej go potrzebował. Nie potrafił schować dumy do kieszeni, co było katastrofalne w skutkach. Byłam pewna, że Daan stracił życie właśnie przez niego.

Naznaczone Dusze (W KSIĘGARNIACH)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz