McKenzie
Gdy z dołu po raz kolejny dobyło się wołanie mojego brata, wiedziałam, że nie będzie mi dane pospać już ani minuty dłużej. Ospale uniosłam się z łóżka, a wsunąwszy na nogi niebieskie, pluszowe kapcie, powlokłam się do kuchni.
Spojrzałam na brata spod byka, jednak on był na tyle zaaferowany prowadzoną właśnie rozmową telefoniczną, że nie obdarzył mnie nawet krótkim spojrzeniem. Starałam się wydedukować, z kim właśnie rozmawiał, jednak półsłówka, którymi rzucał na lewo i prawo, wcale mi tego nie ułatwiały- mógł to być tata, ale równie dobrze hydraulik, poseł czy ta felerna guwernantka- z Chrisem nigdy nic nie wiadomo.
– Słuchaj. – rzucił, siadając do stołu – Właśnie dzwonił mój przełożony
Zagadka rozwikłana.
– Johny się rozchorował i jestem zmuszony pojechać w delegację zamiast niego. – dodał– Znaczy wiesz- zmuszony, nie zmuszony- jest to bardzo opłacalne, także logiczne, że się zgodziłem.
– W swoim misternym planie pominąłeś jeden szczegół, panie materialisto. – mruknęłam – Czy wziąłeś pod uwagę, co się będzie działo ze mną w tym czasie? Mam rozumieć, że mam wolny dom na kilka następnych dni? Fantastycznie.
Naprawdę podobała mi się ta wizja. Dawno nie mogłam swobodnie pośpiewać na cały dom, bez obaw, że brat nagle wróci; miałabym telewizor dostępny na wyłączność i wreszcie mogłabym spać w łóżku Chrisa, które było o niebo wygodniejsze od mojego.
– Jak mógłbym zapomnieć.– odparł z sarkazmem – Rozmawiałem z Evansem i powiedział, że jego matka jest z koleżankami na urlopie, także nie będzie mogła zająć się tobą przez te kilka dni. Za to Lee od razu zgodziła się, by przychodzić tu raz na jakiś czas i sprawdzić, czy żyjesz i się uczysz.
– Christopher Joseph Connor, za kogo ty mnie masz, pięciolatkę? Czemu w ogóle ktoś miałby się mną zajmować? Mam siedemnaście lat i nic mi się nie stanie jeśli zostanę w domu sama na kilka dni. Mam pieniądze i głowę na karku, z głodu nie umrę, a uczyć się zacznę nawet i z nudów.
– Tak, tyle, że to nie jest weekend, a prawie tydzień. Pamiętaj, jak wielka odpowiedzialność na mnie leży z tytułu tego, że mieszkasz ze mną i to ja się tobą zajmuję? Gdyby nie daj boże coś ci się stało, to jak ja wytłumaczyłbym się policji, w sądzie albo co najgorsze- tacie, że zostawiłem cię bez żądnej opieki na kilka dni? Ojciec chyba wystawiłby mnie na publiczną chłostę.
– Uznajmy, że to kupuję. Też na twoim miejscu byłabym się taty. A skoro tą kwestię już wyjaśniliśmy, to powtórz mi łaskawie, kogo upatrzyłeś sobie na moją nianię? – dodałam, zakładając ręce na piersi.
– Lee. – odparł, jak gdyby nigdy nic.
– Chyba sobie ze mnie żartujesz. – parsknęłam, jednak w ogóle nie było mi do śmiechu – Nawet sobie nie myśl, że zostawisz mnie samą z kompletnie obcą babą na tyle czasu.
– Spokojnie, czytałem jej CV i listy referencyjne, wszyscy byli naprawdę zadowoleni. Kilka razy pracowała też jako opiekunka do dzieci, także myślę, że z siedemnastolatką powinna dać sobie radę. Poza tym, to jadę na naprawdę niedługo– jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli, to za cztery dni powinienem już wrócić.
– Jeszcze niedawno mówiłeś, że jedziesz na tak długo, że nie mogę zostać sama. – przewróciłam oczami, a on spojrzał na mnie wyraźnie poirytowany – Och, no dobrze, niech ci będzie. Zresztą, i tak nie będę z nią rozmawiać, skoro ma tu robić za moją niańkę, a nie nauczycielkę. – wzruszyłam ramionami, po czym wsparłam głowę na ręce – Czy ty kiedykolwiek oglądałeś telewizję? Najpierw taką babę zostawia się w domu pełnym kamer i jeżeli niczego nie ukradnie, albo nie będzie próbowała mnie otruć, to wtedy można jej zaufać.
CZYTASZ
perfect enemy [już w księgarniach]
RomancePo wielkiej rodzinnej tragedii, której nikt by się nie spodziewał, siedemnastoletnia McKenzie będzie miała okazję sprawdzić, czy powiedzenie 'prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie' ma przełożenie na prawdziwe życie. opis od wydawcy: Był ideal...