Rozdział 18

486 48 3
                                    

  Cztery dni później Neville opuścił sierociniec z córką przy sobie. Harry dał im spory zastrzyk gotówki by poszaleli jakby chcieli. Podejrzewał również, że koperta jaką przekazał dyrektorce również zawierała pieniądze. Odesłał skrzatką rzeczy małej a ją ujął za rękę. Dziewczynka spojrzała niepewnie na swojego ojca. Widziała go po raz pierwszy w życiu, chociaż wiedziała iż dbał o nią na odległość.

- Jesteś głodna, Annie? – Neville zerknął na córeczkę.

- Troszkę. Ale za godzinę pewnie będzie obiad to... - dziewczynka zerknęła na niego niepewnie.

- Ale ty już tam nie wracasz. U nas obiad nie jest obowiązkowy, jeśli jadłaś na mieście. Pójdziemy do restauracji Harry'ego. Polubisz to miejsce. – pokazał jej na galerię. – A potem kupimy ci jakieś ubranka.

- Byłam tam raz. Wujek zabrał mnie na obiad za ładne wyniki w konkursie. – Annie uśmiechnęła się i raźno ruszyła w stronę windy.

Neville zamrugał. Była tu z wujkiem? Podeszli do windy i zobaczył ogromną kolejkę. Zabrał więc córkę na schody, zanosząc ją na górę.

- Nogi by im odpadły gdyby użyli schodów. – mruknął zirytowany.

- Taka kolej rzeczy. Cześć, Nev. – Ron spojrzał na małą. – A Harry gdzie?

- W domu, pracuje z Theo i Draco nad nowym produktem. A ty wolne? – Neville ruszył do restauracji.

- Mniej więcej. Chcę zjeść szybki obiad w ciszy. Mam wojnę domową. – Ron usiadł z nimi.

- O Harry'ego? – Neville uniósł brew.

- Częściowo. Zamiast pracować i skupić się na obowiązkach, Hermiona ciągle planowała z Ginny. Wywaliłem ją z pracy i teraz ona mnie rzuciła, zabierając dzieci. – Ron wzruszył ramionami. – Trudno, mam to gdzieś.

- Więc to jest sprawa, nad którą pracuje Harry. Jak ci pomóc. Coś wspominali o publicznym procesie o zaniedbanie i odebraniu praw do dzieci. – Neville złożył zamówienie.

- A to jest? – Ron zerknął na niego z wdzięcznością.

- Moja córka. Harry uparł się, by zamieszkała u niego. Skoro ja tam pracuje to ona też może być. Lilka się nie będzie nudziła a ja nie będę krążył między domem a pracą. – Neville zerknął na cichą dziewczynkę.

Ron zamrugał. Nie wiedział, że przyjaciel został ojcem. Jednie słyszał, że wojuje z rodziną. Aczkolwiek to nie było niczym nowym, zawsze bał się krewnych. Odebrał swe zamówienie i zajął kanapką. Nie miał zamiaru nic krytykować.

- Skoro tak mówi, to najwyraźniej mała mu nie przeszkadza. Sam ma córkę więc wie, co robi. – mruknął, sprawdzając godzinę. – Trzymaj opłatę za mnie. Ja już lecę. – podał mu pieniądze.

Annie i Neville identycznie zamrugali. Kiedy on zdążył to zjeść?! Neville skupił się na swoim kurczaku. Zauważył spojrzenie Weasleya na swe palce. Nie spodziewał się, że Ron pominie milczeniem brak obrączki. Westchnął, płacąc kelnerce za ich posiłek.

- Musimy dzisiaj coś kupować? – Annie skończyła jeść.

- A chcesz do domu? – Neville sprawdził godzinę. – No to zaraz kupimy zapasy i jedziemy. Harry pewnie marudzi na brak czekolady.

Dopił herbatę i wstał. Cieszył się z pomysłu powrotu do domu. Ruszyli na dół.

- A nie możemy przenieść się stąd? – Annie zerknęła na wąskie przejście do drugiej części galerii.

- To monitorowany obiekt. Lepiej nie ryzykować. Nie dowalajmy roboty Ronowi. – Neville zabrał ją w zaułek.

Przenieśli się na wyspę. Annie rozejrzała się ciekawie, próbując dojrzeć inne dzieci.

- Nie ma nikogo. – mruknęła.

- Zefir i Nathaniel zabrali ich na plażę. Tylko Harry został. Głowa go bolała, poszedł spać. – Dean wyszedł z dworku. – Annie idziesz z nami na plażę? Lilka czeka na ciebie.

- Tak! – dziewczynka spojrzała prosząco na ojca.

- Dean, pilnuj jej. - Neville dał mu troszkę rzeczy.

Mężczyzna skinął głową i zabrał małą. Neville szybko wszedł do rezydencji. Pognał do sypialni Harry'ego. Potter spał na łóżku, okryty kocem. Usiadł przy nim, zdejmując mu z nosa okulary.

- Nev? – Harry poruszył się.

- Tak. Zmęczony?

- Troszkę. Pomagałem Ronowi. Ma troszkę problemów z Hermioną. – Harry usiadł.

Ziewnął i spojrzał na godzinę.

- Dopiero czternasta. - mruknął.

- Tak. Annie nie chciała zakupów. Tylko zjedliśmy w restauracji, gdzie była z wujciem. – Neville przechylił zabawnie głowę.

Tak jak się spodziewał, Harry zarumienił się, zaciskając dłonie na kocu.

- Miałeś wówczas rozprawę z babcią więc poszedłem za ciebie. Nawet jeśli nie wygrała to uznałem, że coś się należy za wysiłek. – wzruszył ramionami.

- Jakoś mi się to spodobało. Co to był za konkurs? – Neville wstał i podsunął mu dłoń.

- Poetycki. Czy coś w ten deseń. Gdzie mała?

- Zabrali ją na plażę. Dean miał z sobą żarcie więc pewnie mamy dołączyć.

Harry skinął głową i ruszył za nim.


***




Nathaniel obserwował zabawę czwórki dzieciaków. Annie i Lilka szybko się dogadały. Teraz zrobiły sobie zawody w budowę domku z piasku. By było uczciwie, podzieliły się wsparciem siłowym. Lilce pomagał James a Albus drugiej dziewczynce.

- Jak widzę maluchy zajęte. – Harry usiadł koło niego.

- Annie natychmiast się z nimi zaprzyjaźniła. Wygląda na to, że miałeś dobry pomysł ze ściągnięciem małej. – zerknął na swego szefa.

- Jak projekty? Nie widzę Theo. – Harry rozejrzał się.

- Pracuje nad nimi w swym laboratorium. Chce skomponować próbki.

Neville przewrócił oczami, przeglądając dokumenty.

- Kto wpadł na pomysł stworzenia żelówki o zapachu... jakiegoś trudnego do rozpoznania owocu?
-
- To jest żurawina. Mugole używają mydeł żelowych już ładnych parę lat. Są nawet specjalne koszyki prezentowe. – Harry pokazał mu zdjęcie.

Mężczyzna obejrzał je sobie. W eleganckim koszyczku była miseczka, mydło, gąbeczka, sól, kawior, żel i coś w kapsułce.

- Co to? – pokazał kapsułkę.

- Esencja. Do sauny lub wanny. Można też użyć do inhalacji. – Harry wyciągnął szyję ale dzieciaki już były przy ognisku i zajadały się kurczakiem.

- Panowie, Dean zaraz nas zabije jak nie podejdziemy. – Nathaniel zauważył minę przyjaciela.

Zaśmiali się i ruszyli w stronę reszty imprezowiczów. Ku ich rozbawieniu okazało się, że Draco się spił i zasnął. Wymienili złośliwe spojrzenia. Co jak co, ale takiej okazji nie zamierzali przepuścić. 

Laguna HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz