Marinette PoV
Wstałam. Podnosząc się leniwie z łóżka, spojrzałam na zegar ścienny- ukazywał godzinę 6:46. Cholera, jak tak dalej pójdzie to nigdy nie wstanę na zajęcia. Lekcje zaczynają się o 7:10 a przy moim kaprysie późnego wstawania grozi mi już zagrożenie z fizyki. Zgramoliłam się więc z łóżka i ubrałam na siebie czarne długie getry i luźną , szarą bluzkę z napisem a na to bluzę i wisiorek od mamy. Schodząc po schodach modliłam się by ojciec był w swoim pokoju i nie zawracał mi głowy swoją kolejną alkoholową libacją, której świadkiem po raz kolejny w tym tygodniu być nie zamierzam. Po śmierci mamy kilka lat temu tacie całkowicie odbiło, a ja będąc w tedy jeszcze 11 letnią dziewczynką nie byłam w stanie zaakceptować nowej formy życia jaka miała mnie od tamtej pory czekać. Tom Cheng jakiego znałam po tym jak jego żona Sabine zmarła w skutek wypadku samochodowego stał się oziębłym człowiekiem, i chociaż to wciąż mój tata tracę powoli nadzieję ,że kiedykolwiek odzyska jeszcze tą cząstkę człowieczeństwa którą obdarzał mnie jak jeszcze byłam mała...Teraz jest on zgorzkniałym pijakiem czekającym tylko na wypłatę aby móc ją przechlać w okolicznym barze "Rock band" znajdującym się dwie przecznice od kamieniczki w jakiej mieszkamy. Codziennie przyprowadza jakieś lafiryndy i wolę nie wiedzieć co dzieję się za ścianą obok więc co noc zasypiam praktycznie ze słuchawkami na uszach. Moje emocje względem tej osoby sprowadzały się więc głownie do smutku.....i zawiedzenia. Jako mój ojciec powinien się o mnie troszczyć a nie olewać i sprawiać ,że jego córka musi zarabiać na życie ,bo nie stać jej na chleb przez przepijanie wypłaty! Już dawno przestałam liczyć dni w których musiałam wstrzymywać się od jedzenia bo nie było mnie stać nawet na najtańsze produkty. Lecz żyłam w spokoju.....do czasu kiedy pierwszy raz mnie uderzył. To był zwyczajny dzień, lecz pierwszy raz wtedy powiedziałam co myślę o jego zachowaniu.... Skończyło się spuchniętym i posiniaczonym policzkiem. Od tej pory zdarza się to coraz częściej. Od tamtej pory....nie odzywam się. Przestałam mówić. Stałam się szybko obiektem wyładowań i przemocy domowej ,więc nie zajęło mi długo opanowanie do perfekcji unikania tego człowieka jak ognia. I to nie tak ,że się nie boje . Boję się, zresztą z natury jestem osobą strachliwą. Po prostu nie okazuje słabości przy złych ludziach i kiedy mogą to wykorzystać w jakiś sposób. Ale wewnątrz.....jestem krucha. Lecz nie byłabym w stanie się do tego przyznać przed nikim. Moje 160 cm wzrostu i słaba kondycja fizyczna nie pomagają mi zresztą w życiu. W szkole nie jest lepiej.....Okazuje się ,że szkolnym plastikom Chloe i Sabrinie spodobało się dręczenie mnie. Agh....życie jest okropne.
Moje rozmyślania trwały kilka minut, więc musiałam szybko zebrać się w sobie ,żeby zdążyć chociaż na 2 lekcję . Chciałam jeszcze przed wyjściem coś zjeść, lecz w domu nie było niczego zdatnego do spożycia. No trudno jakoś wytrzymam. Wyszłam więc z domu aby przechodząc przez kilka ulic dotrzeć do budynku szkoły. Był to budynek bardzo duży, a z racji tego można było się domyślić ,że do owej placówki chodziło też bardzo wielu uczniów. Bądź co bądź połączenie liceum z technikum zapewniało swojego rodzaju ogrom. Niezauważalnie przeciskając się przez bramę główną podążałam w stronę wejścia do szkoły. Weszłam przez wielkie drzwi główne i skręcając w lewo dwa razy ukazało się przede mną pomieszczenie wypełnione po brzegi granatowymi i zielonymi szafkami. Byłam posiadaczką szafki w kolorze granatowym. Wyciągnęłam kluczyk z torby po czym rozebrałam kurtkę i wrzuciłam wszystko do środka zamykając następnie schowek. Następnie wchodząc po opustoszałych schodach oraz przechodząc przez zielony korytarz dotarłam pod salę 58 , gdzie miałam mieć teraz lekcję języka francuskiego. Na szczęście udało mi się ominąć Chloe ,która całe godziny potrafi przesiadywać w szkolnej szatni. Odczekałam w moim cichym zakątku 15 minut a następnie weszłam do klasy zajmując samotnie ostatnią ławkę po stronie okna.
2 godziny później~~~~~
W szkole nie było dzisiaj zbyt wielu osób. Nie wiem o co chodzi , ale ważne ,że Chloe , Sabriny i reszty ludzi z którymi trzymają nie było dzisiaj w szkole. Przynajmniej miałam szansę na spokojne spędzenie czasu . W końcu stanęło na tym ,że były wolne lekcje, toteż kilka godzin spędziłam na czytaniu mojej ulubionej książki - "Wichrowe Wzgórza", którą wypożyczyłam w szkolnej bibliotece. Spoglądnęłam na resztę przybyłych osób . Nie odzywali się do siebie. Zachowywali się jakby byli w żałobie . No w sumie, nie odezwałam się do drugiego człowieka od ponad 4 lat. Nie mnie ich osądzać ale to trochę dziwne zważywszy na to ,że nauczyciel też był tak jakby smutny.
Kilka godzin później~~~~~
W szkole tylko nieliczni ze sobą rozmawiali. Większość osób siedziała cicho, w grupach lub samotnie. Niektórzy byli ubrani na czarno. Zdziwiło mnie to. Zazwyczaj tylko ja nie siedziałam otoczona znajomymi. Nawet osoby które zazwyczaj sprawiały mi przykrość, lub gnębiły mnie razem z Chloe zachowały spokój i obeszły mnie szerokim łukiem. Mam wrażenie ,że oni wiedzą o czymś o czym ja nie wiem. No trudno. Nie będę już o tym myśleć, może po prostu dostaje paranoi. Postanowiłam ,że wrócę już do "domu". Wzięłam swoją kurtkę ,którą założyłam zważywszy na listopadową pogodę oraz torbę z książkami ,a następnie udałam się w drogę powrotną. Listopadowy wiatr nie należał do najprzyjemniejszych , mając na uwadze ,że ta pora roku należała we Francji do wyjątkowo wietrznych okresów. Opatulona szalikiem żałowałam ,że nie założyłam dziś cieplejszych spodni. Moje nogi prawie zdrętwiały. Na szczęście bądź nieszczęście po chwili znalazłam się przed drzwiami kamienicy, więc bez dalszych ceregieli udałam się schodami na drugie piętro, a następnie otwierając drzwi mieszkania weszłam do środka. W środku panował bałagan. Nieposprzątane butelki po alkoholu walały się po podłodze a smród od wódki wypełniał powietrze, nie dając mi normalnie oddychać. I mimo ,że staram się regularnie sprzątać , po dwóch dniach mieszkanie znów wyglądało jakby przeszło przez nie tornado. Rozebrałam się z kurtki , szalika i butów, a następnie próbowałam sprawnie omijać butelki po piwie rozłożone na korytarzu. Ale pechowym trafem musiałam się potknąć . Upadając na podłogę szkło z rozbitego naczynia powbijało mi się w nogę i narobiło niezły huk.
-aaa- syknęłam. Bolało okropnie. W moich oczach zalśniły łzy. Jestem tak nieodporna na ból. Próbowałam się podnieść lecz moje próby kończyły się bolesnym lądowaniem na rozbitej butelce. Nagle usłyszałam kroki zmierzające w moim kierunku. O nie. Nie, nie, nie , nie , nie.
-Obudziłaś mnie - powiedział pijany. Spuściłam wzrok - Patrz na mnie jak do ciebie mówię kurwo! - mimowolnie się skuliłam. Nie mogłam wydusić z siebie słowa . Ja nie mówię.
- Tak chcesz się bawić?! Utrzymuje cię dziwko, a ty utrudniasz mi tylko życie . Jesteś tylko szmatą na moim utrzymaniu! - podszedł do mnie szybko chwytając mnie za włosy. - Chociaż, za chwilę rozwiążemy ten problem - przerażona nie wiedziałam co mam zrobić. Skóra głowy bolała niemiłosiernie a mężczyzna którego nie mogłam już nazwać ojcem cisną mną o podłogę , by po chwili uderzyć mnie z całej siły. Opadłam bezwładnie na panele. Łzy już od dawna lały się strumieniami z moich oczu. Mężczyzna wywlókł mnie z mieszkania a następnie dalej ciągnąc mnie za sobą zszedł z drugiego piętra na dół kamienicy. Czułam jak obijam się o każdy ze schodków , co sprawiało mi ogromny ból . Mimowolnie syknęłam. Nie umiałam się bronić. Byłam zbyt osłabiona. Nagle zostałam wyrzucona za drzwi wprost do ciemnego zaułka. Leżałam, nie mogąc się podnieść ani uciec. Mężczyzna zamknął za sobą drzwi , zostawiając mnie samą, na deszczu, prawdopodobnie na śmierć. Mogłam tylko leżeć i czekać na cud.
___________________________________________________
Hej :D bardzo dawno mnie tu nie było. Być może wyszłam z wprawy do pisania książek. ;)Dawno nie pisałam niczego ,więc dajcie znać czy się wam podoba. Chętnie przyjmę też rady ^^Jeżeli coś wam się nie podoba lub chcielibyście ,żeby się tu pojawiło to jestem otwarta na wszelkie sugestie. :D
Natalia ^^
PS: Rozdziały powinny pojawiać się codziennie ;) Jeżeli zaplanuje jakieś zmiany , to oczywiście was o tym poinformuje . ^^

CZYTASZ
Soulmate~Taniec bratnich dusz ~ Adrienette
FanfictionTo nie jest zwyczajna historia o Miraculach, To nie jest historia o zwykłych nastolatkach, Tu nie ma ograniczeń, Adrien Agteste - Najsilniejszy Alfa tego pokolenia jak i przywódca świata zmiennych. Inteligentny, zaborczy wilkołak nieznający litości...