Anonim: Heej napisz proszę część "math lessons". Harry i Louis spotykają się już regularnie i pewnego razu są w domu Louisa, gdzie siedzą na kanapie przy kominku i przytulają się do siebie, gdy nagle obaj mają poczucie winy i najpierw Lou ponownie przeprasza Harry'ego za klapsy jakie od niego dostał, a później Harry przeprasza Louisa za to, że też dał mu klapsy i obiecują sobie, że nie będą robić nic pod wpływem złości, by nie zranić drugiego. <3
***
- Halo? Harry, wiem, że jestem taki cudowny, że nie potrafisz beze mnie żyć, ale skarbie widzieliśmy się niecałe 5 minut temu. - zaśmiał się cicho Louis, pakując swoje rzeczy z biurka do torby.
- Ty chuju. - rozbrzmiał dosyć zdenerwowany głos Stylesa.
- C-co? - zatrzymał się w pół ruchu.
- Dałeś mi dwa plus, DWA KURWA PLUS, nie potrafiłeś dać trzy minus tylko znowu te cholerne dwa?! - mówił zirytowany.
- Przepraszam Harold, ale to co napisałeś było jednym, wielkim gównem, więc ciesz się, że dałem ci dwa i do tego plus.
- Ale... ale mogłeś dać łatwiejsze zadania, a nie jakieś z kosmosu wzięte!
- Jakbyś otworzył chociaż raz książkę to byś się dowiedział, że zadania były właśnie z niej. - wywrócił oczami, mimo że dobrze wiedział, że Harry nie może tego zobaczyć.
- Mogłeś mi powiedzieć dokładnie jakie będą zadania i mi je wytłumaczyć! - oburzył się.
- Harry... kocham cię, ale nie mógłbym tego zrobić, to byłoby niesprawiedliwe. Zresztą to byłoby podejrzane jakbyś nagle zaczął dostawać same piątki z kartkówek i sprawdzianów, a przy tablicy nawet z prostym zadaniem masz problemy. - westchnął ciężko.
- No to mi pomóż kurwa z tą matematyką. - powiedział rozpaczliwie młodszy.
- A myślisz, że nie próbowałem? Zawsze jak tylko wyciągałem książkę z matematyki to zasłaniałeś oczy i zaczynałeś krzyczeć jakbym oblał cię kwasem albo rzucałeś się na mnie z pocałunkami i brudnymi propozycjami, a wiesz, że nie potrafię ci odmówić. - zamknął swoją torbę i wyszedł z sali.
- To nic nie zmienia i tak jestem na ciebie zły. - burknął.
- Dobra, więc może być kolacja na przeprosiny? - wsiadł do swojego samochodu.
- Tak! - krzyknął podekscytowany Harry. - To znaczy hmm myślę, że ten sposób na przeprosiny jest odpowiedni. - poprawił się obojętnym tonem, na co Louis zaśmiał się.
- Przyjdź do mnie o osiemnastej, kocham cię. - powiedział i rozłączył się, odjeżdżając z parkingu.
Po drodze zahaczył jeszcze o Tesco, gdzie zrobił małe zakupy. Chodził właśnie po sklepie szukając natchnienia na ugotowanie kolacji. Zatrzymał się przy stoisku z makaronem i wyciągnął komórkę, wystukując esemesa do Harry'ego: "spaghetti może być?"
Louis nie pamięta do końca jak to się stało, że on i Harry stali się parą. To wszystko działo się bardzo szybko. Jedno spotkanie szło za drugim i wcale nie przeszkadzało im to, że nie mogą wychodzić gdzieś publicznie, bo Louisa mogliby przez to zwolnić. Nigdy nie ustalali tego czy są parą. Po prostu z biegiem czasu ich znajomość pogłębiała się aż do wyznania sobie miłości.
Louis uśmiechnął się na dźwięk przychodzącej wiadomości. "może być, ale postaraj się o to, żeby moje kubki smakowe dostały orgazmu jedząc to, bo inaczej ci nie wybaczę xx" Szatyn uśmiechnął się głupkowato do siebie i wybrał najlepszy makaron jaki mieli, a następnie udał się po kolejne składniki.
CZYTASZ
Prompts
FanfictionTutaj będę zamieszczała wszystkie moje prompty :D Niektóre pochodzą sprzed ok. 2-3 lat, więc wybaczcie w nich moją głupotę lub niewiedzę xd