Z mi(z)łości do sowy

961 89 15
                                    


Obracając w dłoni papierowy kubek po kawie, brunet zastanawiał się jakim cudem bez namysłu zgodził się na propozycję rozgrywającego. Palcami pocierał grzbiet swojego nosa, próbując jak najsensowniej rozpatrzyć wszystkie aspekty zaistniałej sytuacji, jednocześnie obserwując kulącego się w sobie szarowłosego, który teraz w najlepsze zajadał się cytrynowym sernikiem, próbując udawać, że ignoruje pełne dezaprobaty spojrzenie drugiego mężczyzny. Bez szans, Akaashi dobrze wiedział, że Bokuto widzi jego drobną irytację. Podkreślmy słowo drobną. Akaashi nie był dobry w złoszczeniu się na Koutarou. 

–Podsumujmy twoją wypowiedź...– zaczął Keji troszkę ostrzej niż zaplanował, od razu ściszając ton, by nie przerazić za bardzo drugiego chłopaka swoim bezwzględnym podejściem –...nie rozmawiałeś z żadną z drużyn którą chcesz zabrać, ani nawet z naszą własną, tak? 

–No nie...-Punkt pierwszy dla Akaashiego.

–Nie wybrałeś miejsca podróży, nie sprawdziłeś wolnych terminów, cenników, ani nic w tym stylu?– Akaashi mówił z coraz większym politowaniem, obserwując mężczyznę, który wyglądał bardziej jak przerażona sowa, niż jak poważny i odpowiedzialny trzecioklasista. 

–Też nie...-Kolejny punkt trafił na konto bruneta. 

–Nie rozmawiałeś z dyrektorem, kimkolwiek z samorządu uczniowskiego, nawet z trenerem?– Bokuto odwrócił wzrok nie mogąc znieść natarczywego spojrzenia granatowych tęczówek. Wgapił się w ścianę kawiarni, udając, że z zamiłowaniem przygląda się uroczym wzorom w kształcie kocich łapek, które ktoś na niej wymalował.

–Nie wiedziałem, że muszę...– 

–I jeszcze na dodatek – wtrącił się Akaashi, sprawiając, że Bokuto mimowolnie zamknęły się usta – raczysz mnie informować o tym teraz, kiedy masz ten plan w głowie już od trzech miesięcy?! – 

Akaashi nieznacznie podniósł głos, co do reszty wprowadziło Koutarou w stan paniki. Akaashi nigdy nie podnosił głosu. Nawet jeśli była to tylko minimalna zmiana tonacji i sposobu w który mówił, na tyle nie istotna zmienna, że nikt kto znał go tylko przelotnie nie byłby w stanie zauważyć żadnej różnicy. Ale Bokuto widział i napawało go to niebywałym przerażeniem. 

Akaashi natomiast wewnętrznie zwijał się ze śmiechu. Rzeczywiście nigdy nawet nie próbował denerwować się na Koutarou, ani kiedykolwiek wcześniej, ani nawet teraz nie był zdenerwowany. Niemiłosiernie natomiast bawiły go reakcje szarowłosego na sposób w który się wypowiadał, pełen dezaprobaty dla jego czynów i chłodnej bezwzględności. Zdecydowanie musi robić to częściej. Łatwowierność jego przyjaciela zdecydowanie była rzeczą, którą mógłby wykorzystać dla własnej rozrywki. 

–Bo...ja tego...nie wiedziałem, że trzeba i myślałem, że mi pomożesz Akaashi! Jestem słaby w planowaniu i słuchaniu...myśleniu trochę też, ale nie złość się Akaaaashi – zawył przeciągle mężczyzna, całym ciałem kładąc się na niewielkim stoliku, który lekko zachybotał się, żeby zaraz wrócić do poprzedniego położenia. 

Na twarzy Keijiego pojawił się delikatny uśmiech. Niezależnie od tego co robił szarowłosy rozgrywający, jak bardzo dużo błędów i gaf popełniał codziennie, jak niesamowicie czasem irytował rozgrywającego swoim marudzeniem, ogromnym ego i brakiem instynktu samozachowawczego i tak widział w nim osobę, z którą gotowy był spędzić resztę swoich dni, choćby na samym wpatrywaniu się w jego tęczówki koloru płynnego złota i podziwianiu uśmiechu, który prawie zawsze gościł na jego twarzy. 

Przyłapał się na tym, że powoli odpływa ignorując jakże teatralny pokaz wszystkim znanego emo trybu Bokuto. Szybko doprowadził się do porządku, wyrzucając z głowy obraz miodowych oczu, w których z wielką chęcią mógłby się utopić i wracając do rzeczywistości. 

Nawet jeśli nie był zły na Bokuto to mieli oni problem. Oboje uznali, że pomysł z wycieczką jest naprawdę dobry, tak samo oboje uznali, że Bokuto niesamowicie spartolił sprawę mówiąc o nim dopiero teraz. Pozwolenia na wycieczki załatwia się tygodniami, nie mówiąc o szukaniu lokum i zgrywaniu innych drużyn, tak jak miało być i w tym przypadku. A oni zostali tylko z planem, ani jednym sensownym konkretem i totalnie rozklejonym Bokuto, który już zdążył podekscytować się wycieczką. Wycieczką, która może nawet nie dojść do skutku...

Akaashi przywołał gestem ręki kelnerkę. Niewysoka blondynka, z twarzą pokrytą piegami uśmiechnęła się uroczo, kiedy tylko jej oczy spotkały się z parą granatowych odpowiedniczek. Odstawiła dwie kawy na sąsiedni stolik i ruszyła w stronę Keijiego. 

–W czym mogę pomóc? – Powiedziała posyłając najbardziej sztuczny i cukierkowy uśmiech na świecie. Akaashi dałby sobie rękę uciąć, że ten trzepot rzęsami był celowy, a sama kelnerka starała się go poderwać. Przynajmniej tak mu się wydawało. Nie był zbyt dobry w tych kwestiach. W końcu właśnie siedział przy stoliku z mężczyzną, w którym jest zakochany od dobrych dwóch lat, a jedyna chemia jaka między nimi była, to ta dodana do sernika, który zamówił szarowłosy.

–Poprosiłbym jeszcze trzy białe kawy. Z dużą ilością cukru. I może jeszcze jeden kawałek sernika dla tego pana o tu – powiedział wskazując gestem ręki na Bokuto, który mimowolnie podniósł się do pozycji siedzącej, teraz wpatrując się w kelnerkę z miną mówiącą "jest zły, co mam robić". 

–Jasne, już się robi - odpowiedziała dziewczyna, żeby zaraz potem odwrócić się na pięcie i zdecydowanie zbyt przesadnie kręcąc biodrami oddalić się za kontuar w kawiarni. 

–Akaashi...po co ci tego tyle? – Bokuto zaciekawiony logiką bruneta od razu się rozbudził, a jego tryb depresyjnego dziecka od razu przeszedł w jego normalny, trochę zbyt energiczny sposób bycia. 

–Bo właśnie mam zamiar wykonać milion telefonów i załatwić ci tą wycieczkę Bokuto-san – odpowiedział, mimowolnie wyciągając rękę i czochrając czuprynę szarych, posklejanych żelem włosów. 

...bo Cię kocham

Te słowa niestety wypowiedział już tylko w myślach, a zewnętrzna maska obojętności została prawie nietknięta, nie licząc delikatnego rumieńca, który niepostrzeżenie dla Koutarou wkradł się na policzki bruneta. 


Kiedy kończy się szczęście - [Multiparing - Haikyuu] (BokuAka, IwaOi...)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz